Jeśli przeczytałaś - skomentuj proszę.


Rozdział 14

Kolejne dni mijały normalnym tokiem, choć nieco powolnym tempem. Ariel nie widziała się z członkami One Direction od ponad trzech tygodni. W międzyczasie Zayn obchodził dwudzieste pierwsze urodziny, których przebieg mogła obserwować jedynie jako kolejna fanka, śledząc kolejne komentarze i zdjęcia krążące po internecie. Gdzieś w głębi serca liczyła na to, że znajdzie się dla niej miejsce na liście gości, ale tak naprawdę nie miała żadnych praw by się tam znaleźć. Wieczór spędzony w jego towarzystwie nie robił z nich najlepszych przyjaciół. I choć dobrze to wiedziała, nieco zabolało, kiedy widziała fotografie szczęśliwych piosenkarzy, bawiących się w doborowym towarzystwie. Bolał też fakt, że Harry – zamiast niej – przyszedł z supermodelką. Ale kim była? Była tylko pracownicą stadionu, oprowadzała ludzi po Wembley, a nie przechadzała się po wybiegach. Gdyby pojawiła się na takiej imprezie znikąd pomyślano by, że jest cholerną groupie, a to było ostatnie czego pragnęła.
Zbliżał się koniec miesiąca, na dniach miała odbyć się premiera nowego teledysku zespołu. Dobrze znała piosenkę, więc na singiel sam w sobie nie czekała – i tak nie wyda kilku cennych funtów na krążek z dwoma czy trzema piosenkami. Muzyczne wideo było zupełnie inną sprawą, na którą Doyle czekała ze zniecierpliwieniem. Lubiła oglądać teledyski, szczególnie te, które nie składały się tylko z twarzy wokalisty przeplatanej scenami tańca.
Pożegnała się właśnie z kolegą z pracy i leniwym krokiem zmierzała ku stacji metra. Przeszła długim chodnikiem, zeszła po schodach i przez kolejne sześć minut siedziała na ławce w oczekiwaniu na podziemny pociąg. Otoczyła szczelniej szyję puchatym szalikiem i korzystając z chwili wolnego od zmartwień czasu uruchomiła w telefonie jakąś zręcznościową grę. Wsadziła do uszu słuchawki, włączyła „Little Red Rooster” przy rytmach której zawsze się wyciszała i po wejściu do metra skupiła całą swoją uwagę na komórce.
Po kilku przystankach i kolejnych dwóch piosenkach wysiadła, żeby przejść kilka kroków na inny peron. Nigdzie jej się nie spieszyło, wiedziała, że jeśli ucieknie jej najbliższy pociąg, przyjedzie następny. Ona nie miała zaś nic pilnego do roboty, żeby pędzić do domu. Zakupiła po drodze małą, słodką kawę z mlekiem i bajgla, który pełnił dziś rolę lunchu – zakładała, że nikt nie ugotował obiadu i wszystko spadnie na jej barki, a nie lubiła pracować o pustym żołądku.
Odwróciła się na pięcie i ku jej nieszczęściu po zrobieniu kilku kroków zderzyła się z przypadkowym przechodniem. Ledwie kupiony czarny kofeinowy napój zamiast znajdować się w kubku, wsiąkał właśnie w materiał płaszcza, wypiek będący jej dzisiejszym posiłkiem wylądował na brudnej podłodze. Po chwili ktoś go nadepnął, więc nawet nie starała się go ratować.
- Przepraszam, naprawdę. Nie tak miało wyjść.
Wysoki, szczupły chłopak szukał czegoś w futerale, który miał przerzucony przez ramię. Spod szarej beanie wystawały czarne włosy, a twarz przyprószona była kilkudniowym zarostem o tym samym kolorze. Pomimo chłodu panującego na zewnątrz nie miał żadnej kurtki, jedynie koszulkę, która odkrywała tatuaże na rękach i częściowo na klatce piersiowej. Był przystojny, nie można było zaprzeczyć, a na samą myśl Ariel się zarumieniła.
Wrócił wzrokiem do rudowłosej, a w jego oczach dostrzegła prawdziwe poczucie winy. Trzymał w dłoni chustkę, która najpewniej była zmiętą bandaną. Odciągnął ich nieco na bok, żeby nie przeszkadzać ludziom spieszącym się na swój pociąg.
- A jak miało wyjść?
Zdezorientowany szukał jakiejś podpowiedzi, jednak twarz dziewczyny przestawiała tylko mieszankę furii i zniesmaczenia. Wyrwała mu z ręki materiał i gorączkowo pocierała płaszcz, co jednak nie dało żadnego efektu, bo cała kawa rozchodziła się po kolejnych partiach okrycia.
- Szedłem tylko zarobić – zaśmiał się. - I może wyrwać taką piękność jak ty na kawę. - Zarumieniła się, mimo że to nawet nie był prawdziwy komplement. Ukryła różowe plamy na policzkach udając, że poprawia kołnierz i szal. - A że przeze mnie nie masz już swojej kawy, może wyskoczymy z tych tuneli do knajpy?
Zdziwiła się na tę propozycję. Nic od niego nie chciała, jeśli już, spodziewałaby się, że w najlepszym wypadku odkupi jej najtańszą kawę i pójdzie dalej. Nigdzie jej się nie spieszyło, a mężczyzna nie wyglądał na zabójcę, który szuka kolejnej ofiary. Wyglądał na miłego, uczciwego gościa, który dorabia grając podziemnych korytarzach. Niepewnie skinęła głową, a chłopak zawróciwszy pociągnął ją, chwytając za dłoń, gdzieś na zewnątrz.
- Jestem Travie.

W przedostatni dzień stycznia Harry leżał na podłodze w salonie, zajadając się popcornem i oglądając sufit. Film, który włączył w ten śnieżny poranek skończył się kilka minut temu, a w trakcie przemieszczania się z kanapy do odtwarzacza DVD przeszła mu ochota na film z biblioteczki przy telewizorze, więc położył się na dywanie i po prostu tak został.
Wstał dopiero, kiedy dostał trzy wiadomości z rzędu, a telefon znajdował się na etażerce pod ścianą, więc nie mógł po niego sięgnąć bez tego wysiłku. Po przeczytaniu ich twarz mu się od razu rozjaśniła i ruszył biegiem w kierunku garderoby.
Pomieszczenie pełniące funkcję szafy było dość sporych rozmiarów i znajdowało się w nim multum ubrań. Kilkadziesiąt koszul i koszulek, pełna gama butów, kilka par spodni i garniturów. Zarówno oficjalne jak i codzienne ciuchy zajmowały wszystkie wieszaki. Znalazło się też miejsce na specjalny drążek, jedyny który przykryty był drzwiami. Właśnie do niej sięgnął, wyciągnął parę spranych, nieco luźnych spodni, sztruksową kurtkę i biały, flanelowy podkoszulek. Szybko wyciągnął torbę, do której upchał przyszykowane ubrania, wepchnął jeszcze o rozmiar za duże adidasy o musztardowym kolorze i kilka potrzebnych gadżetów. Niemal w podskokach wybiegł z domu, o mały włos zapominając zamknąć drzwi, i zwinnym ruchem wyjechał z podjazdu jednym ze swoich sportowych aut.
Jechał w kierunku największego centrum handlowego w mieście. Nawet, jeśli jakiś paparazzi go dojrzy, szybko mu zniknie z oczu, obiekt jest bowiem naprawdę duży. Po kilkudziesięciu minutach jazdy i przeklinania ulicznych korków dotarł do podziemnego parkingu. Wyskoczył z auta jak oparzony i niezwłocznie udał się na górę. Musiał wyglądać dość dziwnie z torbą przewieszoną na boku – Harry Styles nigdy tego nie robił. Jeśli coś nosił, to musiało się zmieścić w kieszeni, tym razem musiał jednak zrobić wyjątek. Chciał go zrobić.
Kilka minut powłóczył się po korytarzach ciesząc się, że nie zrobił tak dużego zamieszania swoją osobą, jakie mogłoby być. Zapozował do kilku zdjęć, podpisał się kilku fankom na koszulkach, a gdy uznał, że już wystarczająco dużo osób wie, że tam jest – poszedł do toalety. Zamaszystym ruchem otworzył drzwi do tej przeznaczonej dla inwalidów, która zawsze była wolna, a miała to czego teraz potrzebował – przestrzeń i prywatne lustro. Wyciągnął z torby wybrane szybciej rzeczy, szybko wciągnął je na siebie, a dotychczasowe ubrania i torbę upchał do plecaka, który wcześniej w niej chował. Z bocznej kieszeni wyciągnął sztuczne wąsy i perukę w kolorze blond i zajął się przyczepianiem sztucznego owłosienia do twarzy.
Kwadrans później z Harry'ego Stylesa nie zostało praktycznie nic. Jego twarz, zamiast burzy ciemnych loków, okalały teraz poplątane blond włosy sięgające do ramion. Sztuczny wąs wcale nie wyglądał na sztuczny i dobrze zasłaniał dołeczki, które pokazywały się w uśmiechu. Ciuchy, które miał na sobie, w ogóle nie pasowały do stylu gwiazdora, więc nikt nie zastanowi się, czy to rzeczywiście on w przebraniu. Nikt nie podejrzewałby go o takie poświęcenie.
Przełożył plecak przez ramię i upewniając się, że włosy wystarczająco mocno zasłaniają jego twarz, z pochyloną głową udał się do wyjścia. Przed wejściem do ubikacji stał wianuszek dziewcząt, które tylko czekały aż piosenkarz wyjdzie, by zaatakować go milionem pytań i próśb. Minął je bez słowa i dziesięć minut później siedział w metrze pomiędzy kobietą z dzieckiem, a biznesmenem, który nieustannie klikał coś na swoim tablecie.
Wysiadł przy podanej przez kumpla stacji i szedł kolejnymi ulicami według jego wskazówek. Około godziny czwartej po południu stał przed jednorodzinnym, piętrowym domkiem, w którym rzekomo mieszkała Ariel Doyle.
W duchu podziękował Bogu, że ogrodzenie nie przylega bezpośrednio do domu i nie jest to szeregowiec, więc szybkim ruchem otworzył furtkę i jak najciszej potrafił przeszedł na tył, do ogródka. Mieściły się tam, na parterze, trzy okna, które były na tyle nisko, że bez problemu można było przejść przez nie do pomieszczenia, w którym się znajdowały. Zagadkę stanowił tylko wybór właściwego okna. Nie potrzebował straszyć niewinnych ludzi, nie potrzebował też jakiejś przestraszonej kobiety, która w popłochu zadzwoni po policję i przywali mu patelnią w głowę. Kucnął przy ziemi, śnieg nieco skrzypiał pod jego nogami, toteż starał się pozostać w bezruchu. Wyciągnął z kieszeni telefon i napisał krótką wiadomość do Ariel z pytaniem, czy jest w domu.
Po drugiej stronie okna, niczego jeszcze nieświadoma dziewczyna odblokowała ekran i odpisała Harry'emu, że owszem, jest w domu. Pomyślała, że może chce ją zabrać na jakąś imprezę, oczyma wyobraźni widziała jakiś bankiet z okazji wydania kolejnego teledysku. Nie miała pojęcia, czy takie przyjęcia rzeczywiście mają miejsce, ale nie zaszkodziło pomarzyć. Po kilkudziesięciu sekundach, które zniknęły w czasie przez jej zatracenie się w myślach, dostała wiadomość o treści „Czekaj”. Wzruszyła ramionami i miała powrócić do oglądania zaległego odcinka, który przegapiła w telewizji, ale zanim zdążyła nacisnąć „play” usłyszała pukanie. Zaskoczona podskoczyła na łóżku i zachęciła gościa do wejścia, nikt jednak nie otworzył drzwi. Z niechęcią ściągnęła z nóg laptopa i koc, którym się owinęła, podeszła do drzwi, za którymi nie zastała absolutnie nikogo. Pukanie ponowiło się, ale teraz wyraźnie słyszała, że to stukanie o szybę. Chwyciła pierwszą względnie niebezpieczną rzecz, którą miała pod ręką – ozdobny świecznik – i skradając się podeszła do okna by lekko uchylić zasłonę.
Krzyknęła z przerażenia widząc za oknem sylwetkę mężczyzny wpatrującego się w nią z tajemniczym uśmiechem. Mimowolnie odsunęła się o krok, a kiedy miała zrobić kolejny zastygła w miejscu rozpoznając mężczyznę. Ciemne loki opadały na twarz chłopaka, a zielone oczy świeciły wesołymi iskierkami. Wytrzeszczyła w zdumieniu oczy, bo za szybą stał Harry Styles, ubierający sztuczne blond wąsy.
Odłożyła świecznik na łóżko i, będąc dalej w szoku, otworzyła okno. Wyciągnęła rękę oferując swoją pomoc, ale piosenkarz bez problemu wszedł na podokiennik i minutę później siedział na wewnętrznym, szerokim parapecie w pokoju Ariel.
Pokój rudowłosej nie był niczym nadzwyczajnym. Klasycznie miał kształt prostokąta, drzwi znajdowały się na dłuższej ze ścian. Metr od nich znajdowała się szafka nocna, a tuż obok niej duże, podwójne łóżko. Przy krótszej ze ścian, tuż przy drzwiach mieściła się komoda, a obok niej – chowając się, gdy drzwi były otwarte – wieszak na płaszcze czy parasole. Przy nogach łóżka stał kufer zapełniony częściowo rupieciami, a częściowo prywatnymi rzeczami Ariel. Na ścianie naprzeciwko łóżka znajdowało się duże lustro oprawione w ramę w stylu romantycznym, a zaraz obok niego niewielki stolik pełniący rolę biurka, zawalony stosem teczek i papierów. Okno, przez które wszedł Harry znajdowało się na krótszej ścianie, naprzeciwko komody. Na parapecie leżał nadmiar ozdobnych poduszek i narzuta, a także książka, w którą dziewczyna zaczytywała się właśnie tam. Całość pokoju wyglądała naprawdę uroczo: lekko zaróżowione ściany i białe meble wyszukane w pomniejszych sklepikach ze starociami sprawiały wrażenie, że nie jest to pokój dwudziestolatki, a jej małych siostrzenic.
- Ekhem... - odchrząknęła, odwracając uwagę wokalisty od skanowania wzrokiem pokoju. Przeniósł spojrzenie na dziewczynę i odgarniając włosy z czoła uśmiechnął się jak nieśmiały pięciolatek. - Co ty tutaj robisz? Skąd w ogóle masz mój adres?
- Ładnie tu – spróbował odwrócić uwagę piegowatej od ostatniego pytania. Ta jednak założyła ręce na piersi, wypchnęła biodro w bok i tupiąc nogą czekała na odpowiedź. - Co chcesz żebym powiedział?
- Może prawdę?
Westchnął żałośnie czując się jak idiota. Nie chciał tego przyznać, ale nie chciał budować relacji z dziewczyną na kłamstwach.
- Wynająłem detektywa, który miał mi załatwić twój adres, bo głupio mi było zapytać o niego Nialla. Chciałem spędzić z tobą trochę czasu. Tylko z tobą, bez oślepiających fleszów czy ciekawskich gapiów. Z tobą.
Uśmiechnęła się na te słowa czując, że idą z głębi serca. Później jednak zdała sobie sprawę, że była śledzona, co nie napawało ją optymizmem. Zdzieliła do poduszką w głowę, śmiejąc się przy tym. Pozytywne emocje były silniejsze niż zła aura panująca wokół nich. Niewielkie napięcie szybko uleciało z powietrza.
- Mam truskawki i czekoladę – powiedział z filuternym uśmiechem po ściągnięciu sztucznych wąsów i kurtki.
Bez pytania dziewczyna wygrzebała z plecaka dwie tabliczki czekolady i ruszyła do wyjścia. Zostawiła Stylesa samego, tłumacząc, że gdyby poszedł za nią, mógłby natknąć się na Chloe lub Claire, a bardzo by tego nie chciał. Rozpuściła czekoladę w kąpieli wodnej i po kilku minutach wróciła z miską pełną płynnej rozkoszy.
Zastała piosenkarza w zwyklejszym wydaniu. Luźne spodnie zastąpił przyległymi jeansami, a na białą bokserkę narzucił ciemnofioletową, flanelową koszulę. Leżał na łóżku zajadając się truskawkami i bez skrupułów przeglądającego zawartość laptopa Doyle. Uniosła brwi i rzuciła się obok niego.
- Ładnie to tak grzebać w cudzych rzeczach? - dźgnęła chłopaka w klatkę piersiową, aby zaraz umoczyć palec w czekoladzie i wysmarować nią jego nos. - Nawiasem mówiąc, powinieneś mieć jakieś szybkie przebranie, dziewczynki lubią wchodzić bez pukania.
W odpowiedzi wyciągnął maskę, którą trzymał obok siebie. Odwrócił głowę tak, żeby rudowłosa nie miała możliwości podglądania i naciągnął gumkę na włosy. Poprawił papier dopasowując otwory na oczy do własnych oczu. Odwrócił się, a dziewczyna wybuchła śmiechem. Uśmiechnął się niewinnie, jakby nie wiedział o co jej chodzi, pomimo że nie mogła zobaczyć jego miny.
- To genialne przebranie. Harry Styles w masce Harry'ego Stylesa.
- Zaczekaj, mam też dla ciebie. - Wyciągnął drugą papierową maskę i nie pokazując jej dziewczynie nałożył ją za nią, po czym powiedział: - Zawsze chciałem spotkać królową.
Śmiali się z masek przez dłuższą chwilę, aby w końcu pożreć truskawki umoczone w czekoladzie. Po dłuższych namowach dziewczyny wokalista w końcu uległ i włączyli niezbyt ambitną komedię romantyczną. Leżeli plackiem na łóżku, kiedy akcja filmu dobiegała końca, a z kilograma owoców została tylko jedna sztuka. Ze zrezygnowaniem oboje na nią popatrzyli i odwrócili wzrok udając, że są nagle wielce zainteresowani fabułą romansu.
- Bierz ją, to twoje truskawki.
- Ty ją weź, przyniosłem je dla ciebie.
- Po prostu nie chcesz jej zjeść, dlatego mi ją wciskasz. Pewnie jest jak jabłko Śnieżki.
- Skąd wiesz? Może to najlepsza i super-słodka truskawka, a ty się tego nie dowiesz, jeśli ją zjem.
Zamoczył owoc w płynnej czekoladzie i podsunął do ust dziewczyny. Otworzyła usta i czekała, aż będzie mogła ją swobodnie ugryźć. Odgryzła kawałek, a resztę pochłonął Harry. Skrzywiła się nieco i popatrzyła ze śmiechem w oczach na przyjaciela.
- To była najkwaśniejsza truskawka jaką w życiu jadłam. Już nigdy więcej cię nie posłucham.
O siódmej czterdzieści jeden za drzwiami rozległy się szmery, co oznaczało, że Sienna wróciła już z pracy i zacznie przygotowywać dla córek i męża kolację. Rudowłosa opowiedziała po krótce o tej czwórce, ale nie chciała zbytnio ciągnąć tematu współlokatorów. Chłopak nie naciskał, choć naprawdę był ciekawy pozostałych, o których słyszał tylko pojedyncze słowa. Żeby zabić ciszę, która choć nie niezręczna, to ciążyła, opowiedział o mieszkaniu z chłopakami na samym początku kariery, zanim każdy z nich sprawił sobie mniejsze lub większe lokum. Był w połowie zabawnej historii, kiedy rozległo się pukanie – tym razem definitywnie zza drzwi – a że pukała Sienna, która nigdy nie czekała na odpowiedź, otworzyły się z łoskotem.
- Ariel zjesz z na... A kto to?
Ciekawska jak zwykle wskazała palcem na sylwetkę leżącą obok dziewczyny. Spłoszona Doyle odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, żeby zobaczyć Harry'ego, który chowa głowę w poduszce nie zdążywszy nałożyć maski. Starał się nie ruszać, a niespodziewanie też wydał odgłos podobny do chrapnięcia, jakby chciał podsunąć dziewczynie pomysł.
- T-to jest Ha... Henry. Ale zasnął podczas filmu. Zjemy coś jak się obudzi, nie martw się o nas.
Riley uniosła jedną brew, ale mruknęła tylko coś do siebie i wróciła do rodziny. Harry odczekał kilka minut zanim znowu się odezwał, jakby bojąc się odkrycia. Włączyli muzykę, która teraz wystarczająco dobrze zagłuszała ich pogawędkę. Zaśmiali się od razu, bo mimo że mogło to tak nie wyglądać, Ariel czuła, że krew odpływa jej z twarzy, zupełnie jakby została przyłapana na czymś bardzo, bardzo złym przez mamę. Siennie rzeczywiście czasem udzielała się rola matki aż zanadto i matkowała też Ariel, ale bądź co bądź była jej przyjaciółką i nie mogła jej niczego zabronić. Choć nie była pełnoletnia, a to miało zmienić się już niedługo, nie miała też opiekuna, który musiałby czuwać nad nią jak nad dzieckiem.
Siedzieli tak do późnego wieczora, rozmawiając o ślubie Zayna i Perrie, o nowym teledysku i kilku wywiadach, w których mieli wziąć udział. Czas minął jak ręką odjął. Nagle zrobiła się dziewiąta trzydzieści i mniej więcej o tej porze piosenkarz zaczął się przebierać w ciuchy-przykrywkę, żeby zdążyć wpaść po swoje auto w centrum handlowym. Kończył dopasowywać perukę, poprawił kurtkę i upewnił się, że nie wygląda jak Harry z One Direction. Na dworze było czarno i przerażająco, nieliczne lampy uliczne nie dawały wystarczająco dużo światła, żeby czuć się bezpiecznie. Piegowata wygrzebała z kufra od dawna nieużywaną latarkę i rzuciła nią w kierunku chłopaka. Uśmiechnął się po raz ostatni i zaczął otwierać okno. Stanął na zewnątrz, świeży śnieg przyjemnie zatrzeszczał pod jego nogami. Doyle usiadła na parapecie w celu zamknięcia okna, a tym samym pozbycia się chłodnych powiewów wlatujących i oziębiających jej pokój. Już miała to zrobić, ale mężczyzna powstrzymał ją, kładąc rękę na framudze.
- Pomyślałem, że mogłabyś iść ze mną na imprezę w tę sobotę. Jesteś wolna?
- J-jasne. Daj znać, jeśli znowu mam się przebrać za królową – zaśmiała się.
- Do zobaczenia.
Powiedziawszy to zbliżył się tak bardzo, że dzieliły ich ledwie milimetry. Zbliżył usta do policzka przyjaciółki, która przymknęła powieki w pełnym oczekiwania geście. Usta jednak zjechały niżej i zamiast policzek delikatnie musnęły kącik ust. Kiedy na powrót rozchyliła powieki jego już nie było.

● ● ●

cześć, cześć, miałam być w piątek, ale znowu nie wyrobiłam. jeśli wszystko zadziała (czyt. autoustawianie), to nowy rozdział będzie w piątek, ale nie będę miała możliwości poinformowania o tym, że się ukazał, bo wyjeżdżam na obóz. także, sprawdźcie w najbliższy piątek, jeśli będzie - to blogger współpracuje, jeśli nie będzie, to znaczy że nie współpracuje. taka sama sytuacja pewnie będzie z rozdziałem nr 16. nie wiem jak to wyjdzie na wattpadzie, może będą z dwutygodniowym opóźnieniem.
ok, i dostałam hejt że pojechałam po jednym anonimie - nie trawię anonimów, są tacy "dzielni", a emocje wzięły górę, okej? przyjmę komentarze z krytyką, ale konstruktywną krytyką, a nie krytykę samą w sobie, która daje tylko antymotywację.
dziękuję za uwagę, dziękuję za te czytelniczki, które tutaj ze mną są ♥

Zachęcam do zapisywania się do informowanych i obserwowania bloga

Ślicznie proszę o opinie :) x

12 komentarzy:

  1. Wspaniały rozdział. Nie spodziewalam się, że Hazz ją odwiedzi jeszcze w przebraniu i wgle. Widać, że mu zależy. Ciekawe z kim wreszcie skończy Ariel z Harrym czy Niallem. Fajnie, że w takiej miłej atmosferze spędzili ten wieczór. Nie moge doczekać sie nexta, ale oczywiście zrozumiem jak sie nie doda .
    Miłej zabawy na obozie :)
    @PModzelewska

    OdpowiedzUsuń
  2. Wooow. Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością, ale opłaciło się! Już chyba powoli zaczynam rozumieć znaczenie nazwy twojego ff. Jeśli miałabym wybrać pomiędzy Harrym a Niallem to powiem, że miałabym problem. A więc jednak uczucia bywają zawiłe.. Świetny rozdział i czekam na nexta! Pozdrawiam @my_sweet_girls :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Omg! :o Końcówka była po prostu słodka ^^
    A przebranie Harry'ego naprawdę mnie rozbawiło :D
    Czeekam na następny rozdział z niecierpliwością.
    Świetny blog kochana. :*

    OdpowiedzUsuń
  4. rozdział jest świetny! kocham, kocham, kocham ♥
    z jednej strony chciałbym aby Ariel była z Harrym, a z drugiej z Niallem. Jestem strasznie ciekawa kogo wybierze. Harry jaki romantyk, przebiera się i wynajmuje detektywa, aby ten sprawdził gdzie mieszka Ariel, widać, że mu zależy. Najbardziej mnie rozbawiło, jak Ariel wzięła świecznik :D
    Nie przejmuj się hejterami, oni po prostu są zazdrośni.
    Mam nadzieję, że rozdział się doda. Życzę udanego obozu i weny. ily ♥ @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń
  5. Yeeey, dotarłam powinnaś być ze mnie dumna. To takie poprapran, z jednej strony jest Harry, który romantyka chyba zjada codziennie na obiad bo wpada na takie pomysły, że aż mam ochotę uderzyć głową o ściane, że to tylko opowiadanie. A z drugiej Niall. Ariel i świecznik był dobry, przynajmniej to nie patelnia, która podobno jest bardzo niezłą bronią! :)
    Pisz! Czekam co dalej, życzę Ci udanego obozu! :)x

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny rozdział! :3
    Kurde... Już sama nie wiem z kim powinna być Ariel xd Czy z Harry'm, czy z Niallem :D
    To jest trudne xD Mniejsza o to :D
    Harry jaki spryciarz ;o Powiem Ci, że mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że przebierze się za jakiegoś gostka, by spotkać się z Ariel xd
    Zaimponował mi chłopak ;3
    Życzę weny xx
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  7. W koncu znalazlam czas i przeczytalam.
    Swietny ff. Nigdy jeszcze nie czytalalam podobnego. ;)
    Sama juz nie wiem z kim ma byc Ariel.
    Harry czy Niall. Nie umiem wybrac.
    Haha. Harry, ale wymysliles. Nie spodziewalam sie tego.
    Czekam nn *-*
    @andrejjj99

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak przepraszam, ze mie tu dłuugo nie było :/
    Ale nadrobiłam, jestem i komentuję :D
    Baardzo lubię czytać Twojego bloga. Lekko się go czyta, a piszesz na prawdę bardzo dobrze. Bez błędów, dużo, ciekawie, z pomysłem no i ogólnie na plus.
    Czekam na następny
    Buziaki :*
    REKLAMA
    Wszystkich ze #skijumpingfamily i nie tylko zapraszam do siebie:
    http://iguessthatisntevent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej... :)
    Mam zaciesz z tego rozdziału.
    Henry ... hahah xD
    Brak mi słów.
    po prostu jest zajebisty.
    Tyle... :D

    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy next ? :D

    OdpowiedzUsuń
  11. za ile kolejny rozdział? nie mogę się doczekać, no

    OdpowiedzUsuń

Pisane tu treści są dziełem mojej wyobraźni.

Jeśli przeczytałaś i ci się spodobało - zostaw po sobie ślad, daj znać że tu byłaś.

Jeśli nie podoba ci się to co czytasz po prostu wyjdź z tego bloga.
Naciśnij czerwony przycisk zamiast zostawiać antymotywujące komentarze.