Kolejne
dni mijały normalnym tokiem, choć nieco powolnym tempem. Ariel nie
widziała się z członkami One Direction od ponad trzech tygodni. W
międzyczasie Zayn obchodził dwudzieste pierwsze urodziny, których
przebieg mogła obserwować jedynie jako kolejna fanka, śledząc
kolejne komentarze i zdjęcia krążące po internecie. Gdzieś w
głębi serca liczyła na to, że znajdzie się dla niej miejsce na
liście gości, ale tak naprawdę nie miała żadnych praw by się
tam znaleźć. Wieczór spędzony w jego towarzystwie nie robił z
nich najlepszych przyjaciół. I choć dobrze to wiedziała, nieco
zabolało, kiedy widziała fotografie szczęśliwych piosenkarzy,
bawiących się w doborowym towarzystwie. Bolał też fakt, że Harry
– zamiast niej – przyszedł z supermodelką. Ale kim była? Była
tylko pracownicą stadionu, oprowadzała ludzi po Wembley, a nie
przechadzała się po wybiegach. Gdyby pojawiła się na takiej
imprezie znikąd pomyślano by, że jest cholerną groupie, a to było
ostatnie czego pragnęła.
Zbliżał
się koniec miesiąca, na dniach miała odbyć się premiera nowego
teledysku zespołu. Dobrze znała piosenkę, więc na singiel sam w
sobie nie czekała – i tak nie wyda kilku cennych funtów na krążek
z dwoma czy trzema piosenkami. Muzyczne wideo było zupełnie inną
sprawą, na którą Doyle czekała ze zniecierpliwieniem. Lubiła
oglądać teledyski, szczególnie te, które nie składały się
tylko z twarzy wokalisty przeplatanej scenami tańca.
Pożegnała
się właśnie z kolegą z pracy i leniwym krokiem zmierzała ku
stacji metra. Przeszła długim chodnikiem, zeszła po schodach i
przez kolejne sześć minut siedziała na ławce w oczekiwaniu na
podziemny pociąg. Otoczyła szczelniej szyję puchatym szalikiem i
korzystając z chwili wolnego od zmartwień czasu uruchomiła w
telefonie jakąś zręcznościową grę. Wsadziła do uszu słuchawki,
włączyła „Little Red Rooster” przy rytmach której zawsze się
wyciszała i po wejściu do metra skupiła całą swoją uwagę na
komórce.
Po
kilku przystankach i kolejnych dwóch piosenkach wysiadła, żeby
przejść kilka kroków na inny peron. Nigdzie jej się nie
spieszyło, wiedziała, że jeśli ucieknie jej najbliższy pociąg,
przyjedzie następny. Ona nie miała zaś nic pilnego do roboty, żeby
pędzić do domu. Zakupiła po drodze małą, słodką kawę z
mlekiem i bajgla, który pełnił dziś rolę lunchu – zakładała,
że nikt nie ugotował obiadu i wszystko spadnie na jej barki, a nie
lubiła pracować o pustym żołądku.
Odwróciła
się na pięcie i ku jej nieszczęściu po zrobieniu kilku kroków
zderzyła się z przypadkowym przechodniem. Ledwie kupiony czarny
kofeinowy napój zamiast znajdować się w kubku, wsiąkał właśnie
w materiał płaszcza, wypiek będący jej dzisiejszym posiłkiem
wylądował na brudnej podłodze. Po chwili ktoś go nadepnął, więc
nawet nie starała się go ratować.
-
Przepraszam, naprawdę. Nie tak miało wyjść.
Wysoki,
szczupły chłopak szukał czegoś w futerale, który miał
przerzucony przez ramię. Spod szarej beanie wystawały czarne włosy,
a twarz przyprószona była kilkudniowym zarostem o tym samym
kolorze. Pomimo chłodu panującego na zewnątrz nie miał żadnej
kurtki, jedynie koszulkę, która odkrywała tatuaże na rękach i
częściowo na klatce piersiowej. Był przystojny, nie można było
zaprzeczyć, a na samą myśl Ariel się zarumieniła.
Wrócił
wzrokiem do rudowłosej, a w jego oczach dostrzegła prawdziwe
poczucie winy. Trzymał w dłoni chustkę, która najpewniej była
zmiętą bandaną. Odciągnął ich nieco na bok, żeby nie
przeszkadzać ludziom spieszącym się na swój pociąg.
-
A jak miało wyjść?
Zdezorientowany
szukał jakiejś podpowiedzi, jednak twarz dziewczyny przestawiała
tylko mieszankę furii i zniesmaczenia. Wyrwała mu z ręki materiał
i gorączkowo pocierała płaszcz, co jednak nie dało żadnego
efektu, bo cała kawa rozchodziła się po kolejnych partiach
okrycia.
-
Szedłem tylko zarobić – zaśmiał się. - I może wyrwać taką
piękność jak ty na kawę. - Zarumieniła się, mimo że to nawet
nie był prawdziwy komplement. Ukryła różowe plamy na policzkach
udając, że poprawia kołnierz i szal. - A że przeze mnie nie masz
już swojej kawy, może wyskoczymy z tych tuneli do knajpy?
Zdziwiła
się na tę propozycję. Nic od niego nie chciała, jeśli już,
spodziewałaby się, że w najlepszym wypadku odkupi jej najtańszą
kawę i pójdzie dalej. Nigdzie jej się nie spieszyło, a mężczyzna
nie wyglądał na zabójcę, który szuka kolejnej ofiary. Wyglądał
na miłego, uczciwego gościa, który dorabia grając podziemnych
korytarzach. Niepewnie skinęła głową, a chłopak zawróciwszy
pociągnął ją, chwytając za dłoń, gdzieś na zewnątrz.
-
Jestem Travie.
W
przedostatni dzień stycznia Harry leżał na podłodze w salonie,
zajadając się popcornem i oglądając sufit. Film, który włączył
w ten śnieżny poranek skończył się kilka minut temu, a w trakcie
przemieszczania się z kanapy do odtwarzacza DVD przeszła mu ochota
na film z biblioteczki przy telewizorze, więc położył się na
dywanie i po prostu tak został.
Wstał
dopiero, kiedy dostał trzy wiadomości z rzędu, a telefon znajdował
się na etażerce pod ścianą, więc nie mógł po niego sięgnąć
bez tego wysiłku. Po przeczytaniu ich twarz mu się od razu
rozjaśniła i ruszył biegiem w kierunku garderoby.
Pomieszczenie
pełniące funkcję szafy było dość sporych rozmiarów i
znajdowało się w nim multum ubrań. Kilkadziesiąt koszul i
koszulek, pełna gama butów, kilka par spodni i garniturów. Zarówno
oficjalne jak i codzienne ciuchy zajmowały wszystkie wieszaki.
Znalazło się też miejsce na specjalny drążek, jedyny który
przykryty był drzwiami. Właśnie do niej sięgnął, wyciągnął
parę spranych, nieco luźnych spodni, sztruksową kurtkę i biały,
flanelowy podkoszulek. Szybko wyciągnął torbę, do której upchał
przyszykowane ubrania, wepchnął jeszcze o rozmiar za duże adidasy
o musztardowym kolorze i kilka potrzebnych gadżetów. Niemal w
podskokach wybiegł z domu, o mały włos zapominając zamknąć
drzwi, i zwinnym ruchem wyjechał z podjazdu jednym ze swoich
sportowych aut.
Jechał
w kierunku największego centrum handlowego w mieście. Nawet, jeśli
jakiś paparazzi go dojrzy, szybko mu zniknie z oczu, obiekt jest
bowiem naprawdę duży. Po kilkudziesięciu minutach jazdy i
przeklinania ulicznych korków dotarł do podziemnego parkingu.
Wyskoczył z auta jak oparzony i niezwłocznie udał się na górę.
Musiał wyglądać dość dziwnie z torbą przewieszoną na boku –
Harry Styles nigdy tego nie robił. Jeśli coś nosił, to musiało
się zmieścić w kieszeni, tym razem musiał jednak zrobić wyjątek.
Chciał go zrobić.
Kilka
minut powłóczył się po korytarzach ciesząc się, że nie zrobił
tak dużego zamieszania swoją osobą, jakie mogłoby być. Zapozował
do kilku zdjęć, podpisał się kilku fankom na koszulkach, a gdy
uznał, że już wystarczająco dużo osób wie, że tam jest –
poszedł do toalety. Zamaszystym ruchem otworzył drzwi do tej
przeznaczonej dla inwalidów, która zawsze była wolna, a miała to
czego teraz potrzebował – przestrzeń i prywatne lustro. Wyciągnął
z torby wybrane szybciej rzeczy, szybko wciągnął je na siebie, a
dotychczasowe ubrania i torbę upchał do plecaka, który wcześniej w niej chował. Z bocznej kieszeni wyciągnął sztuczne
wąsy i perukę w kolorze blond i zajął się przyczepianiem
sztucznego owłosienia do twarzy.
Kwadrans
później z Harry'ego Stylesa nie zostało praktycznie nic. Jego
twarz, zamiast burzy ciemnych loków, okalały teraz poplątane blond
włosy sięgające do ramion. Sztuczny wąs wcale nie wyglądał na
sztuczny i dobrze zasłaniał dołeczki, które pokazywały się w
uśmiechu. Ciuchy, które miał na sobie, w ogóle nie pasowały do
stylu gwiazdora, więc nikt nie zastanowi się, czy to rzeczywiście
on w przebraniu. Nikt nie podejrzewałby go o takie poświęcenie.
Przełożył
plecak przez ramię i upewniając się, że włosy wystarczająco
mocno zasłaniają jego twarz, z pochyloną głową udał się do
wyjścia. Przed wejściem do ubikacji stał wianuszek dziewcząt,
które tylko czekały aż piosenkarz wyjdzie, by zaatakować go
milionem pytań i próśb. Minął je bez słowa i dziesięć minut
później siedział w metrze pomiędzy kobietą z dzieckiem, a
biznesmenem, który nieustannie klikał coś na swoim tablecie.
Wysiadł
przy podanej przez kumpla stacji i szedł kolejnymi ulicami według
jego wskazówek. Około godziny czwartej po południu stał przed
jednorodzinnym, piętrowym domkiem, w którym rzekomo mieszkała
Ariel Doyle.
W
duchu podziękował Bogu, że ogrodzenie nie przylega bezpośrednio
do domu i nie jest to szeregowiec, więc szybkim ruchem otworzył
furtkę i jak najciszej potrafił przeszedł na tył, do ogródka.
Mieściły się tam, na parterze, trzy okna, które były na tyle
nisko, że bez problemu można było przejść przez nie do
pomieszczenia, w którym się znajdowały. Zagadkę stanowił tylko
wybór właściwego okna. Nie potrzebował straszyć niewinnych
ludzi, nie potrzebował też jakiejś przestraszonej kobiety, która
w popłochu zadzwoni po policję i przywali mu patelnią w głowę.
Kucnął przy ziemi, śnieg nieco skrzypiał pod jego nogami, toteż
starał się pozostać w bezruchu. Wyciągnął z kieszeni telefon i
napisał krótką wiadomość do Ariel z pytaniem, czy jest w domu.
Po
drugiej stronie okna, niczego jeszcze nieświadoma dziewczyna
odblokowała ekran i odpisała Harry'emu, że owszem, jest w domu.
Pomyślała, że może chce ją zabrać na jakąś imprezę, oczyma
wyobraźni widziała jakiś bankiet z okazji wydania kolejnego
teledysku. Nie miała pojęcia, czy takie przyjęcia rzeczywiście
mają miejsce, ale nie zaszkodziło pomarzyć. Po kilkudziesięciu sekundach, które zniknęły w czasie przez jej zatracenie się w
myślach, dostała wiadomość o treści „Czekaj”. Wzruszyła
ramionami i miała powrócić do oglądania zaległego odcinka, który
przegapiła w telewizji, ale zanim zdążyła nacisnąć „play”
usłyszała pukanie. Zaskoczona podskoczyła na łóżku i zachęciła
gościa do wejścia, nikt jednak nie otworzył drzwi. Z niechęcią
ściągnęła z nóg laptopa i koc, którym się owinęła, podeszła
do drzwi, za którymi nie zastała absolutnie nikogo. Pukanie
ponowiło się, ale teraz wyraźnie słyszała, że to stukanie o
szybę. Chwyciła pierwszą względnie niebezpieczną rzecz, którą
miała pod ręką – ozdobny świecznik – i skradając się
podeszła do okna by lekko uchylić zasłonę.
Krzyknęła
z przerażenia widząc za oknem sylwetkę mężczyzny wpatrującego
się w nią z tajemniczym uśmiechem. Mimowolnie odsunęła się o
krok, a kiedy miała zrobić kolejny zastygła w miejscu rozpoznając
mężczyznę. Ciemne loki opadały na twarz chłopaka, a zielone oczy
świeciły wesołymi iskierkami. Wytrzeszczyła w zdumieniu oczy, bo
za szybą stał Harry Styles, ubierający sztuczne blond wąsy.
Odłożyła
świecznik na łóżko i, będąc dalej w szoku, otworzyła okno.
Wyciągnęła rękę oferując swoją pomoc, ale piosenkarz bez
problemu wszedł na podokiennik i minutę później siedział na
wewnętrznym, szerokim parapecie w pokoju Ariel.
Pokój
rudowłosej nie był niczym nadzwyczajnym. Klasycznie miał kształt
prostokąta, drzwi znajdowały się na dłuższej ze ścian. Metr od
nich znajdowała się szafka nocna, a tuż obok niej duże, podwójne
łóżko. Przy krótszej ze ścian, tuż przy drzwiach mieściła się
komoda, a obok niej – chowając się, gdy drzwi były otwarte –
wieszak na płaszcze czy parasole. Przy nogach łóżka stał kufer
zapełniony częściowo rupieciami, a częściowo prywatnymi rzeczami
Ariel. Na ścianie naprzeciwko łóżka znajdowało się duże lustro
oprawione w ramę w stylu romantycznym, a zaraz obok niego niewielki
stolik pełniący rolę biurka, zawalony stosem teczek i papierów.
Okno, przez które wszedł Harry znajdowało się na krótszej
ścianie, naprzeciwko komody. Na parapecie leżał nadmiar ozdobnych
poduszek i narzuta, a także książka, w którą dziewczyna
zaczytywała się właśnie tam. Całość pokoju wyglądała
naprawdę uroczo: lekko zaróżowione ściany i białe meble
wyszukane w pomniejszych sklepikach ze starociami sprawiały
wrażenie, że nie jest to pokój dwudziestolatki, a jej małych
siostrzenic.
-
Ekhem... - odchrząknęła, odwracając uwagę wokalisty od
skanowania wzrokiem pokoju. Przeniósł spojrzenie na dziewczynę i
odgarniając włosy z czoła uśmiechnął się jak nieśmiały
pięciolatek. - Co ty tutaj robisz? Skąd w ogóle masz mój adres?
-
Ładnie tu – spróbował odwrócić uwagę piegowatej od ostatniego
pytania. Ta jednak założyła ręce na piersi, wypchnęła biodro w
bok i tupiąc nogą czekała na odpowiedź. - Co chcesz żebym
powiedział?
-
Może prawdę?
Westchnął
żałośnie czując się jak idiota. Nie chciał tego przyznać, ale
nie chciał budować relacji z dziewczyną na kłamstwach.
-
Wynająłem detektywa, który miał mi załatwić twój adres, bo
głupio mi było zapytać o niego Nialla. Chciałem spędzić z tobą
trochę czasu. Tylko z tobą, bez oślepiających fleszów czy
ciekawskich gapiów. Z tobą.
Uśmiechnęła
się na te słowa czując, że idą z głębi serca. Później jednak
zdała sobie sprawę, że była śledzona, co nie napawało ją
optymizmem. Zdzieliła do poduszką w głowę, śmiejąc się przy
tym. Pozytywne emocje były silniejsze niż zła aura panująca wokół
nich. Niewielkie napięcie szybko uleciało z powietrza.
-
Mam truskawki i czekoladę – powiedział z filuternym uśmiechem po
ściągnięciu sztucznych wąsów i kurtki.
Bez
pytania dziewczyna wygrzebała z plecaka dwie tabliczki czekolady i
ruszyła do wyjścia. Zostawiła Stylesa samego, tłumacząc, że
gdyby poszedł za nią, mógłby natknąć się na Chloe lub Claire,
a bardzo by tego nie chciał. Rozpuściła czekoladę w kąpieli
wodnej i po kilku minutach wróciła z miską pełną płynnej
rozkoszy.
Zastała
piosenkarza w zwyklejszym wydaniu. Luźne spodnie zastąpił
przyległymi jeansami, a na białą bokserkę narzucił
ciemnofioletową, flanelową koszulę. Leżał na łóżku zajadając
się truskawkami i bez skrupułów przeglądającego zawartość
laptopa Doyle. Uniosła brwi i rzuciła się obok niego.
-
Ładnie to tak grzebać w cudzych rzeczach? - dźgnęła chłopaka w
klatkę piersiową, aby zaraz umoczyć palec w czekoladzie i
wysmarować nią jego nos. - Nawiasem mówiąc, powinieneś mieć
jakieś szybkie przebranie, dziewczynki lubią wchodzić bez pukania.
W
odpowiedzi wyciągnął maskę, którą trzymał obok siebie.
Odwrócił głowę tak, żeby rudowłosa nie miała możliwości
podglądania i naciągnął gumkę na włosy. Poprawił papier
dopasowując otwory na oczy do własnych oczu. Odwrócił się, a
dziewczyna wybuchła śmiechem. Uśmiechnął się niewinnie, jakby
nie wiedział o co jej chodzi, pomimo że nie mogła zobaczyć jego
miny.
-
To genialne przebranie. Harry Styles w masce Harry'ego Stylesa.
-
Zaczekaj, mam też dla ciebie. - Wyciągnął drugą papierową maskę
i nie pokazując jej dziewczynie nałożył ją za nią, po czym
powiedział: - Zawsze chciałem spotkać królową.
Śmiali
się z masek przez dłuższą chwilę, aby w końcu pożreć
truskawki umoczone w czekoladzie. Po dłuższych namowach dziewczyny
wokalista w końcu uległ i włączyli niezbyt ambitną komedię
romantyczną. Leżeli plackiem na łóżku, kiedy akcja filmu
dobiegała końca, a z kilograma owoców została tylko jedna sztuka.
Ze zrezygnowaniem oboje na nią popatrzyli i odwrócili wzrok udając,
że są nagle wielce zainteresowani fabułą romansu.
-
Bierz ją, to twoje truskawki.
-
Ty ją weź, przyniosłem je dla ciebie.
-
Po prostu nie chcesz jej zjeść, dlatego mi ją wciskasz. Pewnie
jest jak jabłko Śnieżki.
-
Skąd wiesz? Może to najlepsza i super-słodka truskawka, a ty się
tego nie dowiesz, jeśli ją zjem.
Zamoczył
owoc w płynnej czekoladzie i podsunął do ust dziewczyny. Otworzyła
usta i czekała, aż będzie mogła ją swobodnie ugryźć. Odgryzła
kawałek, a resztę pochłonął Harry. Skrzywiła się nieco i
popatrzyła ze śmiechem w oczach na przyjaciela.
-
To była najkwaśniejsza truskawka jaką w życiu jadłam. Już nigdy
więcej cię nie posłucham.
O
siódmej czterdzieści jeden za drzwiami rozległy się szmery, co
oznaczało, że Sienna wróciła już z pracy i zacznie przygotowywać
dla córek i męża kolację. Rudowłosa opowiedziała po krótce o
tej czwórce, ale nie chciała zbytnio ciągnąć tematu
współlokatorów. Chłopak nie naciskał, choć naprawdę był
ciekawy pozostałych, o których słyszał tylko pojedyncze słowa.
Żeby zabić ciszę, która choć nie niezręczna, to ciążyła,
opowiedział o mieszkaniu z chłopakami na samym początku kariery,
zanim każdy z nich sprawił sobie mniejsze lub większe lokum. Był
w połowie zabawnej historii, kiedy rozległo się pukanie – tym
razem definitywnie zza drzwi – a że pukała Sienna, która nigdy
nie czekała na odpowiedź, otworzyły się z łoskotem.
-
Ariel zjesz z na... A kto to?
Ciekawska
jak zwykle wskazała palcem na sylwetkę leżącą obok dziewczyny.
Spłoszona Doyle odwróciła głowę w przeciwnym kierunku, żeby
zobaczyć Harry'ego, który chowa głowę w poduszce nie zdążywszy
nałożyć maski. Starał się nie ruszać, a niespodziewanie też
wydał odgłos podobny do chrapnięcia, jakby chciał podsunąć
dziewczynie pomysł.
-
T-to jest Ha... Henry. Ale zasnął podczas filmu. Zjemy coś jak się
obudzi, nie martw się o nas.
Riley
uniosła jedną brew, ale mruknęła tylko coś do siebie i wróciła
do rodziny. Harry odczekał kilka minut zanim znowu się odezwał,
jakby bojąc się odkrycia. Włączyli muzykę, która teraz
wystarczająco dobrze zagłuszała ich pogawędkę. Zaśmiali się od
razu, bo mimo że mogło to tak nie wyglądać, Ariel czuła, że
krew odpływa jej z twarzy, zupełnie jakby została przyłapana na
czymś bardzo, bardzo złym przez mamę. Siennie rzeczywiście czasem
udzielała się rola matki aż zanadto i matkowała też Ariel, ale
bądź co bądź była jej przyjaciółką i nie mogła jej niczego
zabronić. Choć nie była pełnoletnia, a to miało zmienić się
już niedługo, nie miała też opiekuna, który musiałby czuwać
nad nią jak nad dzieckiem.
Siedzieli
tak do późnego wieczora, rozmawiając o ślubie Zayna i Perrie, o
nowym teledysku i kilku wywiadach, w których mieli wziąć udział.
Czas minął jak ręką odjął. Nagle zrobiła się dziewiąta
trzydzieści i mniej więcej o tej porze piosenkarz zaczął się
przebierać w ciuchy-przykrywkę, żeby zdążyć wpaść po swoje
auto w centrum handlowym. Kończył dopasowywać perukę, poprawił
kurtkę i upewnił się, że nie wygląda jak Harry z One Direction.
Na dworze było czarno i przerażająco, nieliczne lampy uliczne nie
dawały wystarczająco dużo światła, żeby czuć się bezpiecznie.
Piegowata wygrzebała z kufra od dawna nieużywaną latarkę i
rzuciła nią w kierunku chłopaka. Uśmiechnął się po raz ostatni
i zaczął otwierać okno. Stanął na zewnątrz, świeży śnieg
przyjemnie zatrzeszczał pod jego nogami. Doyle usiadła na parapecie
w celu zamknięcia okna, a tym samym pozbycia się chłodnych
powiewów wlatujących i oziębiających jej pokój. Już miała to
zrobić, ale mężczyzna powstrzymał ją, kładąc rękę na
framudze.
-
Pomyślałem, że mogłabyś iść ze mną na imprezę w tę sobotę.
Jesteś wolna?
-
J-jasne. Daj znać, jeśli znowu mam się przebrać za królową –
zaśmiała się.
-
Do zobaczenia.
Powiedziawszy
to zbliżył się tak bardzo, że dzieliły ich ledwie milimetry.
Zbliżył usta do policzka przyjaciółki, która przymknęła
powieki w pełnym oczekiwania geście. Usta jednak zjechały niżej i
zamiast policzek delikatnie musnęły kącik ust. Kiedy na powrót
rozchyliła powieki jego już nie było.
● ●
●
cześć, cześć, miałam być w piątek, ale znowu nie wyrobiłam. jeśli wszystko zadziała (czyt. autoustawianie), to nowy rozdział będzie w piątek, ale nie będę miała możliwości poinformowania o tym, że się ukazał, bo wyjeżdżam na obóz. także, sprawdźcie w najbliższy piątek, jeśli będzie - to blogger współpracuje, jeśli nie będzie, to znaczy że nie współpracuje. taka sama sytuacja pewnie będzie z rozdziałem nr 16. nie wiem jak to wyjdzie na wattpadzie, może będą z dwutygodniowym opóźnieniem.
ok, i dostałam hejt że pojechałam po jednym anonimie - nie trawię anonimów, są tacy "dzielni", a emocje wzięły górę, okej? przyjmę komentarze z krytyką, ale konstruktywną krytyką, a nie krytykę samą w sobie, która daje tylko antymotywację.
dziękuję za uwagę, dziękuję za te czytelniczki, które tutaj ze mną są ♥
Zachęcam do zapisywania się do informowanych i obserwowania bloga
Ślicznie proszę o opinie :) x
Wspaniały rozdział. Nie spodziewalam się, że Hazz ją odwiedzi jeszcze w przebraniu i wgle. Widać, że mu zależy. Ciekawe z kim wreszcie skończy Ariel z Harrym czy Niallem. Fajnie, że w takiej miłej atmosferze spędzili ten wieczór. Nie moge doczekać sie nexta, ale oczywiście zrozumiem jak sie nie doda .
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy na obozie :)
@PModzelewska
Wooow. Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością, ale opłaciło się! Już chyba powoli zaczynam rozumieć znaczenie nazwy twojego ff. Jeśli miałabym wybrać pomiędzy Harrym a Niallem to powiem, że miałabym problem. A więc jednak uczucia bywają zawiłe.. Świetny rozdział i czekam na nexta! Pozdrawiam @my_sweet_girls :)
OdpowiedzUsuńOmg! :o Końcówka była po prostu słodka ^^
OdpowiedzUsuńA przebranie Harry'ego naprawdę mnie rozbawiło :D
Czeekam na następny rozdział z niecierpliwością.
Świetny blog kochana. :*
rozdział jest świetny! kocham, kocham, kocham ♥
OdpowiedzUsuńz jednej strony chciałbym aby Ariel była z Harrym, a z drugiej z Niallem. Jestem strasznie ciekawa kogo wybierze. Harry jaki romantyk, przebiera się i wynajmuje detektywa, aby ten sprawdził gdzie mieszka Ariel, widać, że mu zależy. Najbardziej mnie rozbawiło, jak Ariel wzięła świecznik :D
Nie przejmuj się hejterami, oni po prostu są zazdrośni.
Mam nadzieję, że rozdział się doda. Życzę udanego obozu i weny. ily ♥ @ojda_ojda
Yeeey, dotarłam powinnaś być ze mnie dumna. To takie poprapran, z jednej strony jest Harry, który romantyka chyba zjada codziennie na obiad bo wpada na takie pomysły, że aż mam ochotę uderzyć głową o ściane, że to tylko opowiadanie. A z drugiej Niall. Ariel i świecznik był dobry, przynajmniej to nie patelnia, która podobno jest bardzo niezłą bronią! :)
OdpowiedzUsuńPisz! Czekam co dalej, życzę Ci udanego obozu! :)x
Genialny rozdział! :3
OdpowiedzUsuńKurde... Już sama nie wiem z kim powinna być Ariel xd Czy z Harry'm, czy z Niallem :D
To jest trudne xD Mniejsza o to :D
Harry jaki spryciarz ;o Powiem Ci, że mnie zaskoczył. Nie sądziłam, że przebierze się za jakiegoś gostka, by spotkać się z Ariel xd
Zaimponował mi chłopak ;3
Życzę weny xx
@droowseex
W koncu znalazlam czas i przeczytalam.
OdpowiedzUsuńSwietny ff. Nigdy jeszcze nie czytalalam podobnego. ;)
Sama juz nie wiem z kim ma byc Ariel.
Harry czy Niall. Nie umiem wybrac.
Haha. Harry, ale wymysliles. Nie spodziewalam sie tego.
Czekam nn *-*
@andrejjj99
Tak przepraszam, ze mie tu dłuugo nie było :/
OdpowiedzUsuńAle nadrobiłam, jestem i komentuję :D
Baardzo lubię czytać Twojego bloga. Lekko się go czyta, a piszesz na prawdę bardzo dobrze. Bez błędów, dużo, ciekawie, z pomysłem no i ogólnie na plus.
Czekam na następny
Buziaki :*
REKLAMA
Wszystkich ze #skijumpingfamily i nie tylko zapraszam do siebie:
http://iguessthatisntevent.blogspot.com/
Ojej... :)
OdpowiedzUsuńMam zaciesz z tego rozdziału.
Henry ... hahah xD
Brak mi słów.
po prostu jest zajebisty.
Tyle... :D
@ThisIsEnd_
Kiedy next ? :D
OdpowiedzUsuńza ile kolejny rozdział? nie mogę się doczekać, no
OdpowiedzUsuńTęsknimy <3
OdpowiedzUsuń