Jeśli przeczytałaś - skomentuj proszę.


Rozdział 13

Przez pokój przeszedł donośny, gardłowy jęk. Stojący w progu, niezamkniętych na klucz, wejściowych drzwi mężczyźni przestali wgłębiać się do mieszkania w obawie, że w czymś przeszkodzili. Spojrzeli po sobie z zaskoczonymi wyrazami twarzy, ale nie słysząc kolejnych odgłosów zrobili kilka kroków naprzód. Zbliżali się do kuchni i już mieli otworzyć jej drzwi, kiedy zza nich usłyszeli kolejny krzyk.
- Niall!
Twarze przyjaciół wykrzywiły się w jeszcze większym zdziwieniu. Nie bardzo wiedzieli co powinni ze sobą począć. Z jednej strony nie chcieli przerywać, cokolwiek się tam działo. Z drugiej jednak słyszeli już co nieco, a ich wizyta wcale nie była niezapowiedziana. Odsunęli się na kilka metrów by wymyślić jakiś plan działania. Mogliby na przykład przemknąć niepostrzeżenie do salonu i zaczekać tam na gospodarza.
- Gorzkie...
Jeden z chłopaków odchrząknął i nieznacznie się uśmiechnął. Odłożyli swoje rzeczy na stolik stojący w korytarzu i kierowali się do wybranego wcześniej salonu, gdzie postanowili pooglądać telewizję i zaczekać, aż przyjaciel załatwi swoje sprawy.
- Zaraz przyjdą, idź się ogarnąć.
Jak na zawołanie przez drzwi wybiegł Horan, którego koszulka nie świeciła już śnieżnobiałą bielą, a włosy były w dość dużym nieładzie. W pośpiechu przebiegł przez korytarz nie zauważywszy nawet czwórki przyjaciół, którzy z zainteresowaniem obserwowali jego poczynania.
Rozsiedli się na kanapach rzucając na stolik do kawy trochę zakupionego wcześniej jedzenia. Sądzili, że przyszli oglądać mecz, ale obecność jakiejś dziewczyny mogła to wszystko zepsuć. Zaynowi przemknęła przez głowę myśl, że może w końcu udało mu się umówić kumpla z odpowiednią dziewczyną i za drzwiami do porządku doprowadza się właśnie Carmela. Poprawił sobie humor tą ideą, bo w końcu Niall przestanie mieć wyrzuty o wszystkie nieudane randki w ciemno.
Liam chwycił pilota i skakał po kanałach poszukując czegoś interesującego. Do rozpoczęcia meczu zostało prawie dwie godziny, zostawił więc włączony jakiś film, którego minęła już połowa i który już wszyscy widzieli, by tępo śledzić znaną sobie fabułę. Louis zawzięcie esemesował, nie zwracał większej uwagi na ekran telewizora, Harry zaś desperacko pragnął się napić, ale jednocześnie bał się wejść do kuchni, co skutecznie hamowało jego pragnienie.
Po kilku minutach usłyszeli jak drzwi się uchylają, ale nie chcąc pokazać swojego zainteresowania dodatkowym gościem zamiast ściszyć, podgłośnili dźwięki wydobywające się z kina domowego. Udawali, że całą swoją uwagę skupiają na niezwykle ciekawym filmie, faktycznie jednak kątem oka każdy z nich oczekiwał pojawienia się tego kogoś.
- Cześć chłopaki! - usłyszeli znajomy głos zanim dziewczyna mogłaby wyjść i zauważyć ich obecność. Zdumieni spojrzeli jeden na drugiego. Skąd mogłaby wiedzieć, że już weszli?
Minutę później do salonu wkroczyła rudowłosa Ariel Doyle, dzierżąc w dłoniach wielką miskę wypełnioną jedzeniem. Postawiła na stole i przyniosła jeszcze kilka innych potraw, którymi można by nakarmić cały oddział wojskowy. Przez chwilę myśleli, że Horan zaplanował jakąś większą imprezę i zapomniał im o tym wspomnieć, ale kiedy tylko pojawił się w drzwiach uradowany stwierdził, że „są w komplecie” i opadł na fotel.
Czwórka przyjaciół nadal była zdezorientowana i bez słowa oczekiwali jakiś wyjaśnień, których najwyraźniej nikt nie zamierzał im udzielić. Liam chrząknął wpatrując się wyczekująco w Nialla, Ariel i górę jedzenia.
- Ach, tak. Umówiliśmy się kiedyś z Ari na bitwę na żarcie. Wiecie, po tym jak wypiła tę ohydną kawę? Żołądek ze stali?
- Coś mi świta – odpowiedział Zayn krzywiąc nieznacznie twarz.
- Dziś nastąpi dzień twojej kompromitacji! - krzyknęła, niczym wojownik, Doyle poprawiając jednocześnie za dużą bluzę, która nieustannie opadała poniżej lewego ramienia. - Kiedy zaczynamy? - dodała tonem pięcioletniej, niewinnej dziewczynki.
Krótkie wyjaśnienie wcale nie rozjaśniło chłopakom umysłów, ale pozwolili rzeczom dziać się swoim tokiem. Ariel Wepchnęła się między Zayna i Louisa, Niall usiadł na drugiej kanapie tuż koło Harry'ego i zacierając ręce grali w „kamień, papier, nożyce” o to, kto jako pierwszy wybiera potrawę. Wygrał Horan, który zgarnął ze stołu kubełek i rozdzielił zawartość na dwie porcje.
- Nuggetsy? Co w nich takiego niezwykłego? - zdziwił się Liam.
- To nie nuggetsy. To smażone bycze jądra.
Louis, który powrócił do swojego telefonu, jęknął z dezaprobatą i zakrył sobie usta w obronnym geście. Słyszał o tej „potrawie”, kiedy podczas ostatniej trasy koncertowej zawitał w jednej z amerykańskich knajpek. Należały do tych obrzydliwych, za które zabierają się tylko weterani jedzenia lub smakosze. Śmiał wątpić, że ta dwójka jest jednym z nich.
Niall poczynił honory i wziął swój kawałek do ust jako pierwszy. Zacisnął oczy, bełkocząc z pełnymi ustami „delicje” i oczekując, aż dziewczyna podąży jego śladami. Ta wzruszyła ramionami i również przeżuła pierwszą z kilku przygotowanych wyzwań pokarmowych. Dokończyli swoje „nuggetsy”, po czym Ariel poszła po kolejną z rzeczy. Liam wziął na siebie rolę kamerzysty i fotografa w jednym i utrwalał wszystkie reakcje. Ariel wracała z czymś przypominającym śliski worek.
- O, pasztet! Mogę wam trochę ukraść? - ożywił się Harry.
- Um, jasne, ale... to nie jest pasztet. To haggis.
- Czyli jakiś specjalny pasztet? Nie ważne jak się nazywa, też chcę trochę.
Harry wyciągnął z kredensu talerze i upewniwszy się, że pozostali nie chcą skosztować haggisu postawił je na stole. Doyle chwyciła za nóż i nachyliła się by przekroić worek. Worek jednak okazał się być dziwnie miękki, a w środku zamiast pasztetu królowała, wydawać by się mogło, kasza z czymś jeszcze. Skrzywił się, ale zadeklarował, że to zje, więc czekał na swoją – mikroskopijną w porównaniu do dwójki biorącej udział w zawodach – porcję. Przybliżył talerz do twarzy i uznał, że nie pachnie najgorzej, toteż wbił widelec w potrawę, a zaraz potem zatopił go w ustach. Przegryzł kilka razy, ale natrafił na nieznaną rzecz, która wcale mu nie posmakowała, i nie do końca przeżute jedzenie wylądowało z powrotem na talerzu.
- Co to do cholery jest?! Liam, co ty mnie, kurwa, nagrywasz?! Tylko się waż to komuś pokazać, to ci nogi z dupy powyrywam!
- Hej, hej, nie awanturuj się tak stary. Mówiła, że to haggis.
- Skąd mam wiedzieć co to jest haggis?!
Ariel ze złowieszczą miną przystąpiła do przybliżenia składu dania. Liam przybliżył się i skupił uwagę kamery właśnie na niej, wymieniającej poszczególne składniki. Serce, wątroba i płuca owcy zmieszane z mąką owsianą i cebulą. Zagotowane w owczym żołądku. Specjał kuchni szkockiej. Zayn usłyszawszy pierwszą część wybiegł na korytarz, najprawdopodobniej do łazienki, Harry miał ochotę zrobić to samo, ale Liam powrócił kamerą do jego twarzy. Sam Payne nie był zachwycony tą potrawą, niemniej jednak nie wywarła ona na nim tak wielkiego wrażenia. Styles uśmiechnął się krzywo, rzucił „smacznego”, po czym ukłonił się i opadł na kanapę obok Louisa.
Z mniejszym niż większym smakiem zjedli cały przygotowany haggis. W normalnych okolicznościach, o ile w ogóle skusiliby się na coś takiego, nie tknęliby nic więcej. Dzisiejszego dnia oszczędzali miejsce w żołądku od samego rana, aby teraz prowadzić równą i długą walkę.
- Czas na włoski ser.
Chwycili mały kawałek sera, który wyglądał dość apetycznie. Stracił cały swój urok, kiedy zostali poinformowani, że to casu marzu, a Niall na swojej kromce chleba miał jakiegoś robaczka. Niewzruszony dotychczas Tomlinson schował głowę w poduszce, a filmujący Liam przysłonił sobie twarz dłonią. Minutę lub dwie po skończeniu powrócił Zayn, który cieszył się, że nie musiał na to patrzeć.
Horan wyciągnął z butelkę czerwonego, wytrawnego wina i rozlał każdemu do kieliszków. Chłopcy uśmiechnęli się na myśl, że w końcu zobaczą coś, co można spokojnie spożyć.
- Wiecie, że ten wasz ser jest w Sardynii uznawany za afrodyzjak?
Rudowłosa i farbowany blondyn ze zdziwieniem spojrzeli na Harry'ego, który wypowiedział tę uwagę sugestywnie poruszając brwiami. Piegowata zarumieniła się zrzucając winę na czerwony trunek, którego łyk przed chwilą wzięła, Irlandczyk odwrócił wzrok pozostawiając to bez komentarza. Opróżnili kieliszki bez zbędnych słów, po czym dalej pragnęli – ku niezadowoleniu pozostałej czwórki – kontynuować swoją rozgrywkę.
Kolejno przyszła kolej na malutką, acz piekielnie ostrą, papryczkę chilli – zjedzenie jej przyszło Niallowi nieco łatwiej niż Ariel, smażonego szczura, którego Ariel kupiła gdzieś w londyńskim Chinatown – pomijając niezbyt wykwintny wygląd i fakt, że to szczur, które raczej się truje niż jada, całkiem im zasmakował, i tamże kupionego duriana, przez którego musieli otworzyć wszystkie okna, by wywietrzyć mieszkanie, który pomimo odpychającego zapachu okazał się być słodki i dość smaczny. W ciągu tych dwóch godzin zjedli więcej niż zjedli podczas Bożego Narodzenia i dosłownie padli na kanapę łapiąc się za brzuch. Doyle, wciśnięta między Horana i Stylesa, wpatrywała się w ekran oczekując na rozpoczęcie meczu. Zostało im jeszcze około dwudziestu minut, więc Zayn skorzystał z okazji by zapalić, za nim podniósł się także Payne. Piegowata przypomniawszy sobie, że jej papierosy nie są w kuchni, a leżą na stoliku, chwyciła paczkę i także wyszła na balkon by wdychać nikotynowy dym.
Mróz dawał się we znaki, śnieg otulał białą kołderką wszystko dookoła. Oplotła się rękoma, jakby to miało ją ogrzać, i wyszła na dwór. Wyszarpnęła jeden papieros i usiłowała odpalić zapalniczkę, jej mizerne próby przerwał jednak Malik, który przyjacielskim gestem podał jej ogień. Z wdzięcznością się uśmiechnęła i mocno zaciągnęła, nie wypuszczając dymu kilka sekund dłużej niż miała to w zwyczaju. Częściowo wypuściła go przez nos, przez co jeszcze lepiej poczuła ich miętowość.
- Nieźle wam poszło. Naprawdę. Szkoda, że nie mogę tego nigdzie opublikować.
- Tak, to mógłby być hit – dodał Zayn.
Dziewczyna tylko nieśmiało przytaknęła i ponownie zbliżyła papierosa do ust. Nigdy nie sądziła, że spędzi tak zwyczajny wieczór w towarzystwie pięciu gwiazdorów muzyki popularnej. Nie sądziła także, że spotka ich więcej niż raz. Tylko w najśmielszych marzeniach zaprzyjaźniała się z idolem lub nawet zostawała jego dziewczyną. I jakaś cząstka jej serca w to zawsze wierzyła, a podwoiła się gdy zaczęli ją zatrudniać do organizacji koncertów. Co prawda na stadionie narodowym nie miało okazję grać aż tak wielu ludzi jak choćby na O2 Arenie, ale od czego są marzenia?
Wracając zauważyli nieobecność najstarszego członka zespołu, który jednak wrócił chwilę później z sporą torbą w dłoni. Ostrożnie postawił na stoliku i rozpakował wszystko z reklamówki. Przed nimi stał sześciopak Guinessa, dwie butelki wódki, likier porzeczkowy i... musztarda. Zaciekawieni spojrzeli na Louisa, który przytrzymał ich chwilę w niepewności, aż w końcu powiedział:
- Wyczytałem, że dżem i musztarda to mieszanka, po której nie wyjdziecie z kibla przez kolejny dzień. Chcieliście się sprawdzić – wzruszył ramionami.
Ariel wcale nie uśmiechało się takie połączenie, ale Niall zdawał się nie mieć nic przeciwko, musiała więc zgodzić się albo przegrać ten pojedynek. Podniosła w zdziwieniu brwi i powstrzymała go, zanim poszedł po łyżki. Zamiast tego rzuciła mu puszkę mocnego piwa i rozsiadła się na kanapie tłumacząc, że chce zobaczyć mecz, a nie słuchać relacji z toalety. Chłopak zaśmiał się, ale przyznał jej rację i usiadł tuż obok niej.
Po trzydziestu minutach meczu wynik nadal był bezbramkowy, a oni nie otworzyli niczego innego poza wspomnianym ciemnym piwem. Harry wyciągnął sześć kieliszków i tyle samo szklanek, wyszukał w lodówce sok pomarańczowy i rozlał wszystkim pierwszą kolejkę. Wypili za gospodarza, po czym napełnili kieliszki jeszcze dwukrotnie by wypić za gości i przyjaźń. Popili i skupili się na śledzeniu piłki. W trakcie przerwy wypili kolejne dwie kolejki na zmianę z małymi porcjami likieru. Po kolejnej porcji alkoholu mecz przestał ich obchodzić, a każdy obsługiwał sam siebie. Zayn wyciągnął z przyniesionej przez nich wcześniej reklamówki paczki chipsów i ciastek, by trochę wytrzeźwieć. Wszyscy poza Ariel i Niallem zaczęli je z ochotą jeść, oni nie mogli jednak patrzeć na jakiekolwiek jedzenie.
- Jeszcze mi nie podziękowałeś, że dla ciebie zrezygnowałam ze spaceru z Lukiem. Myślałam, że się na mnie obrazi, biedaczek – wybełkotała rudowłosa celując do ust dziewiąty kieliszek mocnego trunku.
- Myślałem, że randka ze mną to wystarczające podziękowania.
- Byłam na randce z Davem, debilu. Był taki uroczy, Carmela też. Taka milutka.
- Zwiałaś stamtąd.
- Bo mi zdzira nie pozwoliła jeść mięsa. Głupia krowa, nie będzie mi mówić co mam robić!
Mówiąc to rozlała sok na koszulkę, czym jednak niezbyt się przejęła i chwilę później szła w stronę stołu chwytając rąbek bluzki. Uniosła ją nieco do góry zawiązując supeł powyżej pępka, wspięła się na blat i zaczęła śpiewać. Rozróżnienie poszczególnych słów graniczyło z cudem, w większości były to pijackie pomruki. Po kilku minutach uznała, że się zgrzała i rzuciła ubranie na podłogę. W samych leginsach zaczęła kręcić się wokół własnej osi, a kiedy przystanęła zmierzyła wzrokiem pięciu chłopaków. Przygryzła wargę i seksownym – w jej mniemaniu – krokiem podeszła do jednego z nich. Usiadła mu na kolanach i przytuliła.
- Lubię cię. Jesteś taki kochany. I ładny. I tak pięknie pachniesz. Mogę zostać twoją dziewczyną? Będzie ci ze mną dobrze, naprawdę.
- Ariel, kochanie, zostaw Liama, on jest już zajęty. - Harry odciągnął dziewczynę od przyjaciela chwytając ją za biodra.
- Oj, nie martw się. Ciebie też lubię i też jesteś przystojny. - Mówiąc to przytuliła się do piersi Stylesa i zaczęła bawić się jego włosami. Nawijała je na palec w kółko i w kółko, aż zachciała kolejnej porcji porzeczkowego napoju, którego jej stanowczo odmówiono.
Naburmuszona wyciągnęła telefon, włączyła aplikację twittera i napisała kilka tweetów, których mogłaby żałować, gdyby była osobą publiczną. Była jednak tylko kolejnym użytkownikiem i mogła pisać wszystko na co miała ochotę. Napisała, że Zayn wygląda seksownie, a Louisowi świecą się oczy – dla wszystkich do była po prostu kolejna fanka, zachwycająca się swoimi idolami późnym wieczorem. Przeglądnęła kilka kont związanych z zespołem, zakrywając jedną dłonią ekran tak, by Harry nie mógł podglądać.
Natrafiła na informację, która powtarzała się wszędzie. Ten sam przekaz, te same trzy zdjęcia uśmiechniętej dziewczyny o blond włosach.
- W końcu! Tak! - krzyknęła przeciągając słowa niczym spiker cieszący się ze zdobytego gola.
Wstała i próbowała tańczyć, nogi jej się plątały i szybko straciła równowagę upadając na podłogę. Nie wstawała, bo parkiet wydawał się wówczas bardzo wygodny. Piątka mężczyzn nieco się ożywiła bo tak entuzjastycznym okrzyku i czekali na jakieś dalsze słowa.
- No... ona... moi... przyjaciele. Ślub biorą. Czekałam na to od jakiś dw- pięciu lat.
- Kto taki?
- A, nie znacie. Nazywają się... Pete! I... Zoey, tak. Pete i Zoey, ślub.
Zerknęli jeden przez drugiego ale nie skomentowali jąkania się uznając je za trudności związane z mówieniem po wypiciu zbyt dużej dawki alkoholu. Mieli podejrzenie, że nie mówi im do końca prawdy, ale odpuścili ten temat. Przełączyli na muzyczny kanał, ciesząc się jak dzieci kiedy w telewizji leciała ich piosenka.
- Idę do domu, cześć.
Ariel niespodziewanie podniosła się z ziemi i szła do wyjścia nie dbając o koszulkę, torebkę czy pieniądze. Niall natychmiast oprzytomniał i zatrzymał ją przypominając jej o małym zakładzie. Ochoczo odwróciła się na pięcie i skierowała kroki do kuchni gdzie, grzebiąc w lodówce i rozwalając porządek który w niej panował, odnalazła jakiś dżem.
Usiadła z powrotem na podłodze i zjadła łyżkę dżemu. Pochłonęła jeszcze dwie i pół, po czym zaczęła się czołgać do stolika po musztardę. Szło jej to bardzo opornie, a kiedy była w połowie drogi na jej szyi wyskoczyły małe bąble, tak samo jak i na rękach. Zaczęła kaszleć i chłopcy – autentycznie przestraszeni – zaczęli panikować. Zayn pobiegł po szklankę wody, Niall zabrał dziewczynie dżem, Harry gorączkowo szukał telefonu, a Louis grzebał w apteczce Horana. Liam nie wiedział co ze sobą zrobić więc zwerbował Nialla do pomocy i położyli dziewczynę na łóżku. Próbowali coś z niej wyciągnąć, cokolwiek co pomogłoby im w opanowaniu wysypki i krztuszenia.
- Jak-ki to był d-dżem?
Irlandczyk spojrzał na słoiczek, który w pośpiechu wsadził do kieszeni.
- Morelowy, to źle? O mój Boże, jesteś uczulona na morele? I masz dwuminutową reakcję, jest źle, Liam, jest bardzo źle! Musimy jej coś podać, albo ona mo...
- Nic jej nie będzie, okej? - przerwał starszy kolega. - Bierzesz jakieś leki? Zadzwonić po kogoś? Lekarza?
- Dajcie mi trzy tabletki wapna, to powinno trochę pomóc – wycharczała kręcąc głową.
Po pół godziny Ariel już dawno wypiła porcję rozpuszczalnych tabletek i mocno spała wtulając się w poduszkę. Chłopcy ogarnęli trochę otoczenie wokół, po czym rozgościli się kładąc spać. Ustalili, że każdy z nich będzie miał dwugodzinną wartę w przypadku, gdyby Ariel obudziła się, a jej stan się pogorszył. Losowali poucinane wykałaczki, wobec czego pierwsza zmiana wypadła Zaynowi, co mu w sumie pasowało, bo będzie mógł dłużej spać jednym snem.
Około piątej nad ranem, podczas warty Harry'ego, Ariel gwałtownie wyrwała się ze snu i równie porywiście zerwała się z kanapy by pobiec w kierunku łazienki. Najwyraźniej mieszanka alkoholi nie podziałała pozytywnie i takie były tego skutki. Wróciła po kilku minutach tuląc się rękami i dusząc w sobie potrzebę zapalenia papierosa. Usiadła na fotelu i owinąwszy się kocem wpatrywała się w bruneta. Przez chwilę pozostało to niezauważone, ale chłopak szybko się zorientował, że mu się przygląda. Odwrócił wzrok od telefonu na twarz Ariel, którą oświetlało tylko lekkie światło zapalone w korytarzu.
- Dzięki. Za to, że tak ze mną siedzicie.
Uśmiechnął się szczerym uśmiechem i na chwilę zerknął jeszcze na telefon. Nadal czuł się obserwowany, ale chciał tylko skończyć oglądać stronę. Zanim jednak skończył, Ariel zapytała co robi.
- Przeglądam zastawy stołowe.
Nic nie powiedziała, tylko lekko uniosła kącik ust, jakby wiedziała coś więcej niż wszyscy inni. Po dwóch minutach Harry zablokował telefon i odłożył go na stolik. Rozłożył się wygodniej na kanapie i z ciekawością w oczach przyglądał się rudowłosej, której loki spięli jego frotką.
- Więc...
- Więc...
- Co ubierasz na ślub? - wypaliła.
- Nie wiem, chyba muszę niebieską koszulę, drużbą w końcu jestem, ale gar... Co? - przerwał widząc poszerzający się na twarzy Ariel uśmiech.
- Właśnie potwierdziłeś, że Zayn i Perrie biorą ślub. I gdybym to nagrała, to mógłbyś być największym zdrajcą przyjaciół w historii. Tak strasznie się cieszę!
- C-co? Wykorzystałaś moje rozkojarzenie, to nie fair! - mówiąc to teatralnie westchnął i złapał się za głowę. - Ale nie mów nikomu, dobra? - dodał śmiertelnie poważnym tonem.
- Jasne, że nie. To... z kim idziecie? Pomijając Zayna – zaśmiała się. - Chyba że to nie on się żeni? - zakryła usta dłonią.
- Zayn z Perrie, trafiłaś. Nie mam pojęcia skąd to wiesz, ale niech będzie, że ci powiem. Liam idzie z Sophią, Louis z Eleanor. Niall gadał coś o bliskiej przyjaciółce, którą wszyscy znamy, ale temat się urwał.
- A ty? Cóż za piękność będzie ci towarzyszyć? - zapytała poruszając brwiami w górę i w dół pokazując jednocześnie zęby w uśmiechu.
- Właściwie miałem iść sam. Ale teraz... miałbym dla ciebie propozycję.

 ● ● ●  

hej ho milusińscy! ♥ po ponad dwóch tygodniach przychodzę z rozdziałem w nadziei, że jeszcze o mnie pamiętacie. usprawiedliwienie? miałam pomysł, co to, to tak. tylko nie potrafiłam się zabrać i ubrać go ładnie w słowa. ale w końcu wróciłam, yay. na osłodzenie trzynastki mam dla was newsa: będę teraz też na wattpadzie! zabieram się za publikowanie tam wszystkich rozdziałów ;) i nie, nie przenoszę się, będę i tam i tu. do kolejnego, oby szybciej. ślicznie dziękuję za każdy komentarz, kocham was xx

Zachęcam do zapisywania się do informowanych i obserwowania bloga

Ślicznie proszę o opinie :) x

10 komentarzy:

  1. Fajny rozdział ,jak zawsze wpadł w moje gusta :) Czekam na nexta!
    Pozdrawiam :) @my_sweet_girls

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział jest super! " Mogę zostać twoją dziewczyną? Będzie ci ze mną dobrze, naprawdę." to było takie słooodkie *-*
    najpierw Niall teraz Harry, uhuhuhuuu dzieje się dzieje :D
    czekam z niecierpliwoscia na nn i z nadzieją szybkiego dodania @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń
  3. Aleee super! Pijana Ariel coraz bardziej mnie rozwala :D czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Om to jest genialne ♥ jestem ciekawa z kim w koncu bedzie Ariel. Dobrze, że nic powaznego jej nie jest przez to uczulenie. Z niecierpliwością czekam na next
    @PModzelewska

    OdpowiedzUsuń
  5. Stwierdzam, że Ariel i Niall są nieobliczalni haha xD Oni to mają nasrane w glówkach :D
    Boski rozdział :3 Ja, kochana, nie mogłabym o Tobie zapomnieć ;)
    Aaa! To Zayn i Perrie biorą ślub ajajaj *,*
    Czekam na nexta xx
    @droowseex

    OdpowiedzUsuń
  6. Cóż, więc wychodzi na to, że Niall chciał zaprosić Ariel, ale Harry też o tym pomyślał, jak widać. Przewiduję małą dramę z tego powodu :D aż jestem ciekawa jak to rozegrasz. Pozdrawiam ciepło :* [docks-ff]

    OdpowiedzUsuń
  7. o matko...
    Ale miałam beke.
    Pijana Ariel......czy może być coś śmieszniejszego ? hhahahah xD
    ZAYN I PERRIE biorą ślub awwww..... nareszcie <3

    Coś mi się zdaje, że Niall i Harry, chcą zabrać tę samą osobę ^^

    Nie mogę się doczekać następnego ... :)
    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń
  8. Zajebiste *.* strasznie mi się podoba już to pokochałam ;33 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  9. KOCHAM CIE!!!!!!!!!!!!! /@missojulia

    OdpowiedzUsuń

Pisane tu treści są dziełem mojej wyobraźni.

Jeśli przeczytałaś i ci się spodobało - zostaw po sobie ślad, daj znać że tu byłaś.

Jeśli nie podoba ci się to co czytasz po prostu wyjdź z tego bloga.
Naciśnij czerwony przycisk zamiast zostawiać antymotywujące komentarze.