Przez
pokój przeszedł donośny, gardłowy jęk. Stojący w progu,
niezamkniętych na klucz, wejściowych drzwi mężczyźni przestali
wgłębiać się do mieszkania w obawie, że w czymś przeszkodzili.
Spojrzeli po sobie z zaskoczonymi wyrazami twarzy, ale nie słysząc
kolejnych odgłosów zrobili kilka kroków naprzód. Zbliżali się
do kuchni i już mieli otworzyć jej drzwi, kiedy zza nich usłyszeli
kolejny krzyk.
-
Niall!
Twarze
przyjaciół wykrzywiły się w jeszcze większym zdziwieniu. Nie
bardzo wiedzieli co powinni ze sobą począć. Z jednej strony nie
chcieli przerywać, cokolwiek się tam działo. Z drugiej jednak
słyszeli już co nieco, a ich wizyta wcale nie była
niezapowiedziana. Odsunęli się na kilka metrów by wymyślić jakiś
plan działania. Mogliby na przykład przemknąć niepostrzeżenie do
salonu i zaczekać tam na gospodarza.
-
Gorzkie...
Jeden
z chłopaków odchrząknął i nieznacznie się uśmiechnął.
Odłożyli swoje rzeczy na stolik stojący w korytarzu i kierowali
się do wybranego wcześniej salonu, gdzie postanowili pooglądać
telewizję i zaczekać, aż przyjaciel załatwi swoje sprawy.
-
Zaraz przyjdą, idź się ogarnąć.
Jak
na zawołanie przez drzwi wybiegł Horan, którego koszulka nie
świeciła już śnieżnobiałą bielą, a włosy były w dość
dużym nieładzie. W pośpiechu przebiegł przez korytarz nie
zauważywszy nawet czwórki przyjaciół, którzy z zainteresowaniem
obserwowali jego poczynania.
Rozsiedli
się na kanapach rzucając na stolik do kawy trochę zakupionego
wcześniej jedzenia. Sądzili, że przyszli oglądać mecz, ale
obecność jakiejś dziewczyny mogła to wszystko zepsuć. Zaynowi
przemknęła przez głowę myśl, że może w końcu udało mu się
umówić kumpla z odpowiednią dziewczyną i za drzwiami do porządku
doprowadza się właśnie Carmela. Poprawił sobie humor tą ideą,
bo w końcu Niall przestanie mieć wyrzuty o wszystkie nieudane
randki w ciemno.
Liam
chwycił pilota i skakał po kanałach poszukując czegoś
interesującego. Do rozpoczęcia meczu zostało prawie dwie godziny,
zostawił więc włączony jakiś film, którego minęła już połowa
i który już wszyscy widzieli, by tępo śledzić znaną sobie
fabułę. Louis zawzięcie esemesował, nie zwracał większej uwagi
na ekran telewizora, Harry zaś desperacko pragnął się napić, ale
jednocześnie bał się wejść do kuchni, co skutecznie hamowało
jego pragnienie.
Po
kilku minutach usłyszeli jak drzwi się uchylają, ale nie chcąc
pokazać swojego zainteresowania dodatkowym gościem zamiast ściszyć,
podgłośnili dźwięki wydobywające się z kina domowego. Udawali,
że całą swoją uwagę skupiają na niezwykle ciekawym filmie,
faktycznie jednak kątem oka każdy z nich oczekiwał pojawienia się
tego kogoś.
-
Cześć chłopaki! - usłyszeli znajomy głos zanim dziewczyna
mogłaby wyjść i zauważyć ich obecność. Zdumieni spojrzeli
jeden na drugiego. Skąd mogłaby wiedzieć, że już weszli?
Minutę
później do salonu wkroczyła rudowłosa Ariel Doyle, dzierżąc w
dłoniach wielką miskę wypełnioną jedzeniem. Postawiła na stole
i przyniosła jeszcze kilka innych potraw, którymi można by
nakarmić cały oddział wojskowy. Przez chwilę myśleli, że Horan
zaplanował jakąś większą imprezę i zapomniał im o tym
wspomnieć, ale kiedy tylko pojawił się w drzwiach uradowany
stwierdził, że „są w komplecie” i opadł na fotel.
Czwórka
przyjaciół nadal była zdezorientowana i bez słowa oczekiwali
jakiś wyjaśnień, których najwyraźniej nikt nie zamierzał im
udzielić. Liam chrząknął wpatrując się wyczekująco w Nialla,
Ariel i górę jedzenia.
-
Ach, tak. Umówiliśmy się kiedyś z Ari na bitwę na żarcie.
Wiecie, po tym jak wypiła tę ohydną kawę? Żołądek ze stali?
-
Coś mi świta – odpowiedział Zayn krzywiąc nieznacznie twarz.
-
Dziś nastąpi dzień twojej kompromitacji! - krzyknęła, niczym
wojownik, Doyle poprawiając jednocześnie za dużą bluzę, która
nieustannie opadała poniżej lewego ramienia. - Kiedy zaczynamy? -
dodała tonem pięcioletniej, niewinnej dziewczynki.
Krótkie
wyjaśnienie wcale nie rozjaśniło chłopakom umysłów, ale
pozwolili rzeczom dziać się swoim tokiem. Ariel Wepchnęła się
między Zayna i Louisa, Niall usiadł na drugiej kanapie tuż koło
Harry'ego i zacierając ręce grali w „kamień, papier, nożyce”
o to, kto jako pierwszy wybiera potrawę. Wygrał Horan, który
zgarnął ze stołu kubełek i rozdzielił zawartość na dwie
porcje.
-
Nuggetsy? Co w nich takiego niezwykłego? - zdziwił się Liam.
-
To nie nuggetsy. To smażone bycze jądra.
Louis,
który powrócił do swojego telefonu, jęknął z dezaprobatą i
zakrył sobie usta w obronnym geście. Słyszał o tej „potrawie”,
kiedy podczas ostatniej trasy koncertowej zawitał w jednej z
amerykańskich knajpek. Należały do tych obrzydliwych, za które
zabierają się tylko weterani jedzenia lub smakosze. Śmiał wątpić,
że ta dwójka jest jednym z nich.
Niall
poczynił honory i wziął swój kawałek do ust jako pierwszy.
Zacisnął oczy, bełkocząc z pełnymi ustami „delicje” i
oczekując, aż dziewczyna podąży jego śladami. Ta wzruszyła
ramionami i również przeżuła pierwszą z kilku przygotowanych
wyzwań pokarmowych. Dokończyli swoje „nuggetsy”, po czym Ariel
poszła po kolejną z rzeczy. Liam wziął na siebie rolę kamerzysty
i fotografa w jednym i utrwalał wszystkie reakcje. Ariel wracała z
czymś przypominającym śliski worek.
-
O, pasztet! Mogę wam trochę ukraść? - ożywił się Harry.
-
Um, jasne, ale... to nie jest pasztet. To haggis.
-
Czyli jakiś specjalny pasztet? Nie ważne jak się nazywa, też chcę
trochę.
Harry
wyciągnął z kredensu talerze i upewniwszy się, że pozostali nie
chcą skosztować haggisu postawił je na stole. Doyle chwyciła za
nóż i nachyliła się by przekroić worek. Worek jednak okazał się
być dziwnie miękki, a w środku zamiast pasztetu królowała,
wydawać by się mogło, kasza z czymś jeszcze. Skrzywił się, ale
zadeklarował, że to zje, więc czekał na swoją – mikroskopijną
w porównaniu do dwójki biorącej udział w zawodach – porcję.
Przybliżył talerz do twarzy i uznał, że nie pachnie najgorzej,
toteż wbił widelec w potrawę, a zaraz potem zatopił go w ustach.
Przegryzł kilka razy, ale natrafił na nieznaną rzecz, która wcale
mu nie posmakowała, i nie do końca przeżute jedzenie wylądowało
z powrotem na talerzu.
-
Co to do cholery jest?! Liam, co ty mnie, kurwa, nagrywasz?! Tylko
się waż to komuś pokazać, to ci nogi z dupy powyrywam!
-
Hej, hej, nie awanturuj się tak stary. Mówiła, że to haggis.
-
Skąd mam wiedzieć co to jest haggis?!
Ariel
ze złowieszczą miną przystąpiła do przybliżenia składu dania.
Liam przybliżył się i skupił uwagę kamery właśnie na niej,
wymieniającej poszczególne składniki. Serce, wątroba i płuca
owcy zmieszane z mąką owsianą i cebulą. Zagotowane w owczym
żołądku. Specjał kuchni szkockiej. Zayn usłyszawszy pierwszą
część wybiegł na korytarz, najprawdopodobniej do łazienki, Harry
miał ochotę zrobić to samo, ale Liam powrócił kamerą do jego
twarzy. Sam Payne nie był zachwycony tą potrawą, niemniej jednak
nie wywarła ona na nim tak wielkiego wrażenia. Styles uśmiechnął
się krzywo, rzucił „smacznego”, po czym ukłonił się i opadł
na kanapę obok Louisa.
Z
mniejszym niż większym smakiem zjedli cały przygotowany haggis. W
normalnych okolicznościach, o ile w ogóle skusiliby się na coś
takiego, nie tknęliby nic więcej. Dzisiejszego dnia oszczędzali
miejsce w żołądku od samego rana, aby teraz prowadzić równą i
długą walkę.
-
Czas na włoski ser.
Chwycili
mały kawałek sera, który wyglądał dość apetycznie. Stracił
cały swój urok, kiedy zostali poinformowani, że to casu marzu, a
Niall na swojej kromce chleba miał jakiegoś robaczka. Niewzruszony
dotychczas Tomlinson schował głowę w poduszce, a filmujący Liam
przysłonił sobie twarz dłonią. Minutę lub dwie po skończeniu
powrócił Zayn, który cieszył się, że nie musiał na to patrzeć.
Horan
wyciągnął z butelkę czerwonego, wytrawnego wina i rozlał każdemu
do kieliszków. Chłopcy uśmiechnęli się na myśl, że w końcu
zobaczą coś, co można spokojnie spożyć.
-
Wiecie, że ten wasz ser jest w Sardynii uznawany za afrodyzjak?
Rudowłosa
i farbowany blondyn ze zdziwieniem spojrzeli na Harry'ego, który
wypowiedział tę uwagę sugestywnie poruszając brwiami. Piegowata
zarumieniła się zrzucając winę na czerwony trunek, którego łyk
przed chwilą wzięła, Irlandczyk odwrócił wzrok pozostawiając to
bez komentarza. Opróżnili kieliszki bez zbędnych słów, po czym
dalej pragnęli – ku niezadowoleniu pozostałej czwórki –
kontynuować swoją rozgrywkę.
Kolejno
przyszła kolej na malutką, acz piekielnie ostrą, papryczkę chilli
– zjedzenie jej przyszło Niallowi nieco łatwiej niż Ariel,
smażonego szczura, którego Ariel kupiła gdzieś w londyńskim
Chinatown – pomijając niezbyt wykwintny wygląd i fakt, że to
szczur, które raczej się truje niż jada, całkiem im zasmakował,
i tamże kupionego duriana, przez którego musieli otworzyć
wszystkie okna, by wywietrzyć mieszkanie, który pomimo
odpychającego zapachu okazał się być słodki i dość smaczny. W
ciągu tych dwóch godzin zjedli więcej niż zjedli podczas Bożego
Narodzenia i dosłownie padli na kanapę łapiąc się za brzuch.
Doyle, wciśnięta między Horana i Stylesa, wpatrywała się w ekran
oczekując na rozpoczęcie meczu. Zostało im jeszcze około
dwudziestu minut, więc Zayn skorzystał z okazji by zapalić, za nim
podniósł się także Payne. Piegowata przypomniawszy sobie, że jej
papierosy nie są w kuchni, a leżą na stoliku, chwyciła paczkę i
także wyszła na balkon by wdychać nikotynowy dym.
Mróz
dawał się we znaki, śnieg otulał białą kołderką wszystko
dookoła. Oplotła się rękoma, jakby to miało ją ogrzać, i
wyszła na dwór. Wyszarpnęła jeden papieros i usiłowała odpalić
zapalniczkę, jej mizerne próby przerwał jednak Malik, który
przyjacielskim gestem podał jej ogień. Z wdzięcznością się
uśmiechnęła i mocno zaciągnęła, nie wypuszczając dymu kilka
sekund dłużej niż miała to w zwyczaju. Częściowo wypuściła go
przez nos, przez co jeszcze lepiej poczuła ich miętowość.
-
Nieźle wam poszło. Naprawdę. Szkoda, że nie mogę tego nigdzie
opublikować.
-
Tak, to mógłby być hit – dodał Zayn.
Dziewczyna
tylko nieśmiało przytaknęła i ponownie zbliżyła papierosa do
ust. Nigdy nie sądziła, że spędzi tak zwyczajny wieczór w
towarzystwie pięciu gwiazdorów muzyki popularnej. Nie sądziła
także, że spotka ich więcej niż raz. Tylko w najśmielszych
marzeniach zaprzyjaźniała się z idolem lub nawet zostawała jego
dziewczyną. I jakaś cząstka jej serca w to zawsze wierzyła, a
podwoiła się gdy zaczęli ją zatrudniać do organizacji koncertów.
Co prawda na stadionie narodowym nie miało okazję grać aż tak
wielu ludzi jak choćby na O2 Arenie, ale od czego są marzenia?
Wracając
zauważyli nieobecność najstarszego członka zespołu, który
jednak wrócił chwilę później z sporą torbą w dłoni. Ostrożnie
postawił na stoliku i rozpakował wszystko z reklamówki. Przed nimi
stał sześciopak Guinessa, dwie butelki wódki, likier porzeczkowy
i... musztarda. Zaciekawieni spojrzeli na Louisa, który przytrzymał
ich chwilę w niepewności, aż w końcu powiedział:
-
Wyczytałem, że dżem i musztarda to mieszanka, po której nie
wyjdziecie z kibla przez kolejny dzień. Chcieliście się sprawdzić
– wzruszył ramionami.
Ariel
wcale nie uśmiechało się takie połączenie, ale Niall zdawał się
nie mieć nic przeciwko, musiała więc zgodzić się albo przegrać
ten pojedynek. Podniosła w zdziwieniu brwi i powstrzymała go, zanim
poszedł po łyżki. Zamiast tego rzuciła mu puszkę mocnego piwa i
rozsiadła się na kanapie tłumacząc, że chce zobaczyć mecz, a
nie słuchać relacji z toalety. Chłopak zaśmiał się, ale
przyznał jej rację i usiadł tuż obok niej.
Po
trzydziestu minutach meczu wynik nadal był bezbramkowy, a oni nie
otworzyli niczego innego poza wspomnianym ciemnym piwem. Harry
wyciągnął sześć kieliszków i tyle samo szklanek, wyszukał w
lodówce sok pomarańczowy i rozlał wszystkim pierwszą kolejkę.
Wypili za gospodarza, po czym napełnili kieliszki jeszcze dwukrotnie
by wypić za gości i przyjaźń. Popili i skupili się na śledzeniu
piłki. W trakcie przerwy wypili kolejne dwie kolejki na zmianę z
małymi porcjami likieru. Po kolejnej porcji alkoholu mecz przestał
ich obchodzić, a każdy obsługiwał sam siebie. Zayn wyciągnął z
przyniesionej przez nich wcześniej reklamówki paczki chipsów i
ciastek, by trochę wytrzeźwieć. Wszyscy poza Ariel i Niallem
zaczęli je z ochotą jeść, oni nie mogli jednak patrzeć na
jakiekolwiek jedzenie.
-
Jeszcze mi nie podziękowałeś, że dla ciebie zrezygnowałam ze
spaceru z Lukiem. Myślałam, że się na mnie obrazi, biedaczek –
wybełkotała rudowłosa celując do ust dziewiąty kieliszek mocnego
trunku.
-
Myślałem, że randka ze mną to wystarczające podziękowania.
-
Byłam na randce z Davem, debilu. Był taki uroczy, Carmela też.
Taka milutka.
-
Zwiałaś stamtąd.
-
Bo mi zdzira nie pozwoliła jeść mięsa. Głupia krowa, nie będzie
mi mówić co mam robić!
Mówiąc
to rozlała sok na koszulkę, czym jednak niezbyt się przejęła i
chwilę później szła w stronę stołu chwytając rąbek bluzki.
Uniosła ją nieco do góry zawiązując supeł powyżej pępka,
wspięła się na blat i zaczęła śpiewać. Rozróżnienie
poszczególnych słów graniczyło z cudem, w większości były to
pijackie pomruki. Po kilku minutach uznała, że się zgrzała i
rzuciła ubranie na podłogę. W samych leginsach zaczęła kręcić
się wokół własnej osi, a kiedy przystanęła zmierzyła wzrokiem
pięciu chłopaków. Przygryzła wargę i seksownym – w jej
mniemaniu – krokiem podeszła do jednego z nich. Usiadła mu na
kolanach i przytuliła.
-
Lubię cię. Jesteś taki kochany. I ładny. I tak pięknie
pachniesz. Mogę zostać twoją dziewczyną? Będzie ci ze mną
dobrze, naprawdę.
-
Ariel, kochanie, zostaw Liama, on jest już zajęty. - Harry
odciągnął dziewczynę od przyjaciela chwytając ją za biodra.
-
Oj, nie martw się. Ciebie też lubię i też jesteś przystojny. -
Mówiąc to przytuliła się do piersi Stylesa i zaczęła bawić się
jego włosami. Nawijała je na palec w kółko i w kółko, aż
zachciała kolejnej porcji porzeczkowego napoju, którego jej
stanowczo odmówiono.
Naburmuszona
wyciągnęła telefon, włączyła aplikację twittera i napisała
kilka tweetów, których mogłaby żałować, gdyby była osobą
publiczną. Była jednak tylko kolejnym użytkownikiem i mogła pisać
wszystko na co miała ochotę. Napisała, że Zayn wygląda
seksownie, a Louisowi świecą się oczy – dla wszystkich do była
po prostu kolejna fanka, zachwycająca się swoimi idolami późnym
wieczorem. Przeglądnęła kilka kont związanych z zespołem,
zakrywając jedną dłonią ekran tak, by Harry nie mógł podglądać.
Natrafiła
na informację, która powtarzała się wszędzie. Ten sam przekaz,
te same trzy zdjęcia uśmiechniętej dziewczyny o blond włosach.
-
W końcu! Tak! - krzyknęła przeciągając słowa niczym spiker
cieszący się ze zdobytego gola.
Wstała
i próbowała tańczyć, nogi jej się plątały i szybko straciła
równowagę upadając na podłogę. Nie wstawała, bo parkiet wydawał
się wówczas bardzo wygodny. Piątka mężczyzn nieco się ożywiła
bo tak entuzjastycznym okrzyku i czekali na jakieś dalsze słowa.
-
No... ona... moi... przyjaciele. Ślub biorą. Czekałam na to od
jakiś dw- pięciu lat.
-
Kto taki?
-
A, nie znacie. Nazywają się... Pete! I... Zoey, tak. Pete i Zoey,
ślub.
Zerknęli
jeden przez drugiego ale nie skomentowali jąkania się uznając je
za trudności związane z mówieniem po wypiciu zbyt dużej dawki
alkoholu. Mieli podejrzenie, że nie mówi im do końca prawdy, ale
odpuścili ten temat. Przełączyli na muzyczny kanał, ciesząc się
jak dzieci kiedy w telewizji leciała ich piosenka.
-
Idę do domu, cześć.
Ariel
niespodziewanie podniosła się z ziemi i szła do wyjścia nie
dbając o koszulkę, torebkę czy pieniądze. Niall natychmiast
oprzytomniał i zatrzymał ją przypominając jej o małym zakładzie.
Ochoczo odwróciła się na pięcie i skierowała kroki do kuchni
gdzie, grzebiąc w lodówce i rozwalając porządek który w niej
panował, odnalazła jakiś dżem.
Usiadła
z powrotem na podłodze i zjadła łyżkę dżemu. Pochłonęła
jeszcze dwie i pół, po czym zaczęła się czołgać do stolika po
musztardę. Szło jej to bardzo opornie, a kiedy była w połowie
drogi na jej szyi wyskoczyły małe bąble, tak samo jak i na rękach.
Zaczęła kaszleć i chłopcy – autentycznie przestraszeni –
zaczęli panikować. Zayn pobiegł po szklankę wody, Niall zabrał
dziewczynie dżem, Harry gorączkowo szukał telefonu, a Louis
grzebał w apteczce Horana. Liam nie wiedział co ze sobą zrobić
więc zwerbował Nialla do pomocy i położyli dziewczynę na łóżku.
Próbowali coś z niej wyciągnąć, cokolwiek co pomogłoby im w
opanowaniu wysypki i krztuszenia.
-
Jak-ki to był d-dżem?
Irlandczyk
spojrzał na słoiczek, który w pośpiechu wsadził do kieszeni.
-
Morelowy, to źle? O mój Boże, jesteś uczulona na morele? I masz
dwuminutową reakcję, jest źle, Liam, jest bardzo źle! Musimy jej
coś podać, albo ona mo...
-
Nic jej nie będzie, okej? - przerwał starszy kolega. - Bierzesz
jakieś leki? Zadzwonić po kogoś? Lekarza?
-
Dajcie mi trzy tabletki wapna, to powinno trochę pomóc –
wycharczała kręcąc głową.
Po
pół godziny Ariel już dawno wypiła porcję rozpuszczalnych
tabletek i mocno spała wtulając się w poduszkę. Chłopcy ogarnęli
trochę otoczenie wokół, po czym rozgościli się kładąc spać.
Ustalili, że każdy z nich będzie miał dwugodzinną wartę w
przypadku, gdyby Ariel obudziła się, a jej stan się pogorszył.
Losowali poucinane wykałaczki, wobec czego pierwsza zmiana wypadła
Zaynowi, co mu w sumie pasowało, bo będzie mógł dłużej spać
jednym snem.
Około
piątej nad ranem, podczas warty Harry'ego, Ariel gwałtownie wyrwała
się ze snu i równie porywiście zerwała się z kanapy by pobiec w
kierunku łazienki. Najwyraźniej mieszanka alkoholi nie podziałała
pozytywnie i takie były tego skutki. Wróciła po kilku minutach
tuląc się rękami i dusząc w sobie potrzebę zapalenia papierosa.
Usiadła na fotelu i owinąwszy się kocem wpatrywała się w
bruneta. Przez chwilę pozostało to niezauważone, ale chłopak
szybko się zorientował, że mu się przygląda. Odwrócił wzrok od
telefonu na twarz Ariel, którą oświetlało tylko lekkie światło
zapalone w korytarzu.
-
Dzięki. Za to, że tak ze mną siedzicie.
Uśmiechnął
się szczerym uśmiechem i na chwilę zerknął jeszcze na telefon.
Nadal czuł się obserwowany, ale chciał tylko skończyć oglądać
stronę. Zanim jednak skończył, Ariel zapytała co robi.
-
Przeglądam zastawy stołowe.
Nic
nie powiedziała, tylko lekko uniosła kącik ust, jakby wiedziała
coś więcej niż wszyscy inni. Po dwóch minutach Harry zablokował
telefon i odłożył go na stolik. Rozłożył się wygodniej na
kanapie i z ciekawością w oczach przyglądał się rudowłosej,
której loki spięli jego frotką.
-
Więc...
-
Więc...
-
Co ubierasz na ślub? - wypaliła.
-
Nie wiem, chyba muszę niebieską koszulę, drużbą w końcu jestem,
ale gar... Co? - przerwał widząc poszerzający się na twarzy Ariel
uśmiech.
-
Właśnie potwierdziłeś, że Zayn i Perrie biorą ślub. I gdybym
to nagrała, to mógłbyś być największym zdrajcą przyjaciół w
historii. Tak strasznie się cieszę!
-
C-co? Wykorzystałaś moje rozkojarzenie, to nie fair! - mówiąc to
teatralnie westchnął i złapał się za głowę. - Ale nie mów
nikomu, dobra? - dodał śmiertelnie poważnym tonem.
-
Jasne, że nie. To... z kim idziecie? Pomijając Zayna – zaśmiała
się. - Chyba że to nie on się żeni? - zakryła usta dłonią.
-
Zayn z Perrie, trafiłaś. Nie mam pojęcia skąd to wiesz, ale niech
będzie, że ci powiem. Liam idzie z Sophią, Louis z Eleanor. Niall
gadał coś o bliskiej przyjaciółce, którą wszyscy znamy, ale
temat się urwał.
-
A ty? Cóż za piękność będzie ci towarzyszyć? - zapytała
poruszając brwiami w górę i w dół pokazując jednocześnie zęby
w uśmiechu.
-
Właściwie miałem iść sam. Ale teraz... miałbym dla ciebie
propozycję.
●
● ●
hej ho milusińscy! ♥ po ponad dwóch tygodniach przychodzę z rozdziałem w nadziei, że jeszcze o mnie pamiętacie. usprawiedliwienie? miałam pomysł, co to, to tak. tylko nie potrafiłam się zabrać i ubrać go ładnie w słowa. ale w końcu wróciłam, yay. na osłodzenie trzynastki mam dla was newsa: będę teraz też na wattpadzie! zabieram się za publikowanie tam wszystkich rozdziałów ;) i nie, nie przenoszę się, będę i tam i tu. do kolejnego, oby szybciej. ślicznie dziękuję za każdy komentarz, kocham was xx
Zachęcam do zapisywania się do informowanych i obserwowania bloga
Ślicznie proszę o opinie :) x
Fajny rozdział ,jak zawsze wpadł w moje gusta :) Czekam na nexta!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :) @my_sweet_girls
rozdział jest super! " Mogę zostać twoją dziewczyną? Będzie ci ze mną dobrze, naprawdę." to było takie słooodkie *-*
OdpowiedzUsuńnajpierw Niall teraz Harry, uhuhuhuuu dzieje się dzieje :D
czekam z niecierpliwoscia na nn i z nadzieją szybkiego dodania @ojda_ojda
Aleee super! Pijana Ariel coraz bardziej mnie rozwala :D czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :))
OdpowiedzUsuńOm to jest genialne ♥ jestem ciekawa z kim w koncu bedzie Ariel. Dobrze, że nic powaznego jej nie jest przez to uczulenie. Z niecierpliwością czekam na next
OdpowiedzUsuń@PModzelewska
Stwierdzam, że Ariel i Niall są nieobliczalni haha xD Oni to mają nasrane w glówkach :D
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :3 Ja, kochana, nie mogłabym o Tobie zapomnieć ;)
Aaa! To Zayn i Perrie biorą ślub ajajaj *,*
Czekam na nexta xx
@droowseex
Cóż, więc wychodzi na to, że Niall chciał zaprosić Ariel, ale Harry też o tym pomyślał, jak widać. Przewiduję małą dramę z tego powodu :D aż jestem ciekawa jak to rozegrasz. Pozdrawiam ciepło :* [docks-ff]
OdpowiedzUsuńo matko...
OdpowiedzUsuńAle miałam beke.
Pijana Ariel......czy może być coś śmieszniejszego ? hhahahah xD
ZAYN I PERRIE biorą ślub awwww..... nareszcie <3
Coś mi się zdaje, że Niall i Harry, chcą zabrać tę samą osobę ^^
Nie mogę się doczekać następnego ... :)
@ThisIsEnd_
Zajebiste *.* strasznie mi się podoba już to pokochałam ;33 @nxd69
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIE!!!!!!!!!!!!! /@missojulia
OdpowiedzUsuńWooow mega
OdpowiedzUsuńXx