Przyjemna,
ciepła woda spływała po jej nagim ciele. Rude loki pod jej wpływem
się trochę rozprostowały i straciły na objętości. Chwyciła
butelkę z żelem pod prysznic i nalała trochę na dłoń.
Uwielbiała zapach męskich kosmetyków, jak większość kobiet. W
domu, czasami, korzystała nawet z tego, że mieszka z mężczyzną
pod jednym dachem i podkradała nieco perfumowanego, ciekłego mydła,
by urozmaicić długie, wieczorne kąpiele. Teraz nie miała jednak
wyboru, to był jedyny specyfik jaki mogła użyć. Wcale jej to nie
przeszkadzało.
Rozmasowując
substancję we włosach, tworząc sporo miękkiej, białej piany,
rozmyślała o tym, co przed chwilą wydusiła z Harry'ego. Na
szczęście nie dopadła go utrata pamięci i całkiem nieźle
zapamiętał przebieg minionej nocy. Można by pomyśleć, że Ariel
zawsze kończy z wielkimi ubytkami we wspomnieniach po takich
imprezach. Ale prawda była taka, że pozwalała sobie na większe
zabalowanie tylko wtedy, gdy miała kogoś obok. Zazwyczaj bywała w
klubach i na dyskotekach sama, wtedy musiała zachować trzeźwy
umysł i mieć się na baczności. Tym razem miała nad sobą
Stylesa, który czuwał nad jej bezpieczeństwem.
Zatraciła
się w opowieści, którą między łykami wody wydukał piosenkarz.
Brzmiała dość nieprawdopodobnie, jednak kto wie? Nadal wyczuwała
w sobie obecność alkoholu, musiała spożyć go naprawdę sporo.
Prawdopodobnie więcej niż miała w zwyczaju. Ale czy to tłumaczy
jej zachowanie?
-
Harry, on jest prze... przepiękniuchny!
-
Tak, przepiękny ten twój motyl – zachichotał.
-
Chodźmy do domu.
Przystanęła
na środku chodnika puszczając dużą dłoń wokalisty. Założyła
ręce na biodrach i kiwała nimi na boki, jakby w rytm jakiejś
powolnej piosenki. Styles chętnie zabrałby ją do domu, ale to
graniczyło z cudem. Nie znał jej adresu, a sama nie była w stanie
go podać. Nawet, gdyby cudem wydobył z niej nazwę ulicy nie
wiedziałby jak tam dotrzeć. Upojony alkoholem sam nie mógł
prowadzić, a nikt nie załatwiłby mu samochodu z szoferem o takiej
porze. Opcję taksówki odrzucił od razu, mógłby trafić się
jakiś szalony kierowca, który sprzedałby później pikantne plotki
prasie. Choć i tak był pewien, że takie się pojawią.
Zbliżył
się do dziewczyny by ponownie ująć jej dłoń. Nie protestowała,
z ochotą, w podskokach, szła dalej. Sądziła zapewne, że pójdą
do niej, więc o nic nie pytała. Brunet gorączkowo jednak szukał
jakiegoś rozwiązania, bo nie mógł jej nawet zabrać do siebie –
to było stanowczo za daleko, by dojść piechotą, a problem z
dojazdem już rozważył. Nerwowo prześledził w pamięci miejsca, w
których mogliby się zatrzymać. Jakimś pomysłem było wynajęcie
pokoju hotelowego, choć to nie była najlepsza idea. Mógłby się
zatrzymać u któregoś ze znajomych, ale nie chciał niepokoić ich
w środku nocy, poza tym większość mieszkała na spokojnych
obrzeżach miasta.
Większość.
Była taka osoba, która mieszkała w centrum. Do tego wszystkiego,
tej osoby nie powinno być teraz w domu. Tą osobą był Liam, który
piątkowe wieczory spędzał zazwyczaj u swojej dziewczyny. A była
piątkowa noc, więc jego mieszkanie powinno być puste. Żeby tego
było mało, miał dorobione klucze, o czym Payne prawdopodobnie nie
wiedział. Gwiazdy zaczęły mu sprzyjać, apartament przyjaciela był
niedaleko śródmieścia, spokojnie mogli tam dojść bez większego
wysiłku.
Po
niepełnej godzinie stali przed bramą budynku, gdzie musieli wpisać
pierwszy kod. Po dwóch nieudanych próbach udało się wpić
odpowiedni ciąg cyfr, a tym samym otworzyć pierwsze wejście. Byli
na zabezpieczonym terenie, filmowanym ze wszystkich stron, Harry
polecił Ariel, żeby szła normalnie. Na jego prośbę prawie
wybuchła śmiechem, ale kiedy zobaczyła nad sobą kamerę zmieniła
zdanie i już się nie odzywała. Przy drzwiach do budynku znowu
przystanęli, by wpisać inny, krótszy, szyfr. Ten okazał się być
dużo prostszym do zapamiętania, jako, że drzwi ustąpiły za
pierwszym razem. Skierowali się do windy, Harry przycisnął ostatni
na liście przycisk i oczekiwali słuchając cichej, denerwującej
muzyczki.
-
Masz w domu windę? Bo ja nie mam, to na pewno nie mój dom.
Nie
odpowiedział od razu. Po minucie czy dwóch urządzenie stanęło, a
ich oczom ukazały się jedne, jedyne drzwi. Miniaturowy korytarzyk
oświetlony był małą, naścienną lampką, pomagał swobodnie
otworzyć drzwi wejściowe. Harry wygrzebał pęk kluczy, wyszukał
odpowiedni i ostrożnie, jak najciszej, przekręcił go w zamku.
-
Rozłożymy kanapę i idziemy spać, okej? - szepnął.
-
Dobrze. Gdzie jesteśmy? To nie mój pokój.
Szybko
wytłumaczył jej, że znajdują się w penthausie Liama, choć był
pewien, że ta informacja do niej nie dotrze. Rozłożyli stojącą
na środku pokoju zwykłą wersalkę, położyli się na niej i
przykryli kocem leżącym obok na fotelu. Adrenalina zdawała się
nadal buzować w rudowłosej, kręciła się bowiem na wszystkie
strony.
Wstała
gwałtownie, przez co zakręciło jej się w głowie i musiała
przytrzymać się stojącej obok lampy. Rozpięła sukienkę,
zrzuciła z siebie i z powrotem wsunęła się pod koc. Nie czuła
się zbyt komfortowo, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nie może
spać na wygodnym materacu. Harry niespiesznie stwierdził, że
zapach alkoholu, który ze sobą niosą, przesiąkłby w pościel
Liama, a mieli przecież pozostać niezauważeni. Pokiwała tylko
nieznacznie głową i przekręciła się na brzuch.
-
Odepnij mi stanik. Niewygodnie mi.
Jej
głowa opadła na mebel, zmrużyła oczy i czekała na odpowiedź
Stylesa. Sięgnął dużą dłonią do malutkiego zapięcia i
majstrował przy nim przez kilka sekund. Oznajmił jej, że gotowe,
kiedy ustąpiło, ale piegowata już spała. Chłopak uśmiechnął
się pod nosem i zapiął bieliznę z powrotem, tym razem jednak na
pierwszą, a nie ostatnią haftkę. Sięgnął jeszcze po ozdobną
poduszkę z innego mebla i opadł tuż obok niej, by błyskawicznie
odpłynąć w krainy Morfeusza.
Rozczesywała
palcami wilgotne włosy stojąc przed łazienkowym lustrem. W
powietrzu unosiła się para – pozostałość po jej gorącym
prysznicu – a także orzeźwiający zapach męskiego szamponu.
Przeciągnęła przez głowę męską koszulkę, którą dostała od
Liama. Wciągnęła na siebie koszykarskie szorty i raz jeszcze
przeglądnęła się swojemu odbiciu.
Szarobure
cienie pod oczami wyraźnie wskazywały, że nie spała zbyt długo.
Nadal miała też trochę przekrwione oczy, powoli jednak dochodziła
do ładu. Po raz kolejny chlusnęła sobie chłodną wodą w twarz,
otarła ją pobieżnie i wyszła z pomieszczenia.
Apartament
Liama był naprawdę sporych rozmiarów. Dwupoziomowe mieszkanie
miało kilkanaście pokoi, choć miała okazję być tylko w trzech.
Niezmiernie ciekawiło ją co kryje się za pozostałymi drzwiami,
ale dała sobie spokój, w końcu i tak naruszyła wystarczająco
prywatność chłopaka i nadużyła jego gościnności. Kroki jej
bosych stóp odbijały się na schodach niczym echo. Szła w kierunku
kuchni, która mieściła się piętro niżej.
Harry
również dostał komplet czystej odzieży, biała koszulka z
trójkątnym dekoltem osłaniała nieco wytatuowane jaskółki.
Chłopak pochylał się na kubkiem z parującą cieczą. Payne
obracał w dłoniach naczynie, prawdopodobnie opróżniwszy już jego
zawartość. Kiedy zobaczył w drzwiach Ariel wstał z krzesła w
celu przygotowania jej pobudzającego napoju. Spodnie od dresu luźno
zwisały na jego biodrach, nie dane było jej jednak dłużej
podziwiać wyrzeźbionych mięśni jego klatki piersiowej.
Ciemnoniebieska koszulka lekko opinała jego sylwetkę, choć nie na
tyle, żeby dostrzec sześciopak. Skanowała napinające się mięśnie
rąk, kiedy sięgał po kolejny kubek. Na dłuższy moment zatrzymała
wzrok na jego tatuażach i odruchowo potarła dłonią swój.
Zazwyczaj nikt nie mógł do dostrzec, długie włosy opadające na
plecy skutecznie go zakrywały. Nie przeszkadzało jej, że ktoś go
zobaczy, choć czasem czuła indywidualną więź ze znakiem, który
będzie nosić na sobie do końca życia.
Usiadła
na skraju krzesła, jakby obawiała się, że zaraz zostanie
wygoniona. Splotła dłonie i w ciszy się im przyglądała. Po
chwili szatyn postawił przed nią gorącą kawę i tabletkę, którą
ochoczo przyjęła. Mruknęła ciche podziękowanie i ostrożnymi
łykami połykała płyn. Czuła się jak intruz, jak nieproszony
gość, którym w zasadzie rzeczywiście była. Po Harrym nie było
widać podobnych uczuć, choć może tylko dlatego, że są z Liamem
przyjaciółmi. Ona zaś znała chłopaka krótki czas, praktycznie
nie mieli nawet okazji zwyczajnie porozmawiać.
-
Ja... przykro mi że tak wyszło. Już pójdę.
Mówiąc
to podniosła się, kurczowo ściskając swoje rzeczy. Rozejrzała
się wokół w poszukiwaniu obuwia, zdezorientowanym wzrokiem
lustrowała korytarz. Szybko sobie przypomniała, że zostawiła je
gdzieś w okolicach salonu, który zaś znajduje się na piętrze.
Nie zdążyła przejść połowy stopni, kiedy właściciel
mieszkania zawołał za nią.
-
Zostań, jeśli chcesz. Poza tym, tak nie wyjdziesz.
Miała
zaczepnie odpowiedzieć, dodając nutkę ironii i pogardy, spojrzała
jednak na swój ubiór, a zaraz potem na widok za ogromnymi oknami.
Biały puch okrywał Londyn, niebo było szczodre w opady śniegu.
Westchnęła niemal niesłyszalnie i odwróciła się w stronę
Liama. Uśmiechał się zachęcająco, zupełnie jakby zależało mu
na jej obecności. Odwzajemniła gest, chłopak wydawał się być
naprawdę miłym facetem.
-
Nie obwiniaj się już więcej, dobrze? To Harry nie skapnął się,
że jest noc z czwartku na piątek, i że u Sophie jestem z piątku
na sobotę. Zrzuć winę na tego wariata – zaśmiał się jeszcze,
na co wyżej uniosła kąciki ust.
Siedzieli
tak jeszcze kilkadziesiąt minut. Dziewczyna nadal przepraszała za
zaistniałą sytuację, naprawdę czuła się winna. W końcu jednak
odeszli od tego tematu i przeszli na mniej zobowiązujące, po
uprzednim zapewnieniu Liama, że wszystko jest jak najbardziej w
porządku. Cóż, było tylko dlatego, że Styles zachował trochę
przytomności i postarał się o to, żeby nie zburzyli mu domu.
-
Obyś mówił prawdę, że ten motyl jest tylko tymczasowym tatuażem.
Nie potrzebuję takiego owada na sobie, wiesz? Trzymam cię za słowo,
jeśli do miesiąca nie zejdzie, nie wiem co ci zrobię.
Częścią
opowieści Hazzy była wizyta u jednego z jego
przyjaciół-tatuażystów. Tak ja zapowiedział, nie zrobią jej
żadnego malunku kiedy jest nietrzeźwa, wówczas jednak nie
docierało to dziewczyny i koniecznie chciała mieć skrzydlate
stworzenie na sobie. Po przyłożeniu kalki nie chciała uwierzyć,
że to już koniec, a utwierdziła się w tym przekonaniu, kiedy
potarła fioletowawy szkic. Niczym małe dziecko zaczęła wierzgać
nogami i piszczeć, że chce mieć tatuaż, więc kolega Stylesa w
końcu uległ. Tak bynajmniej sądziła Ariel, w rzeczywistości
jednak wytatuował jej jednak motyla tylko na pewien czas i – jak
zapowiedział – miało go nie być już po dwóch, trzech
tygodniach. Kiedy tylko usłyszała tę wiadomość z samego rana,
niemal podskoczyła z radości.
W
porze lunchu dziewczyna zaczęła po raz kolejny zbierać swoje
rzeczy, niedługo miała zacząć swoją zmianę na stadionie. Payne
kazał jej włożyć jedne ze swoich bardziej obcisłych spodni,
które całkiem nieźle leżały na dziewczynie. Były oczywiście
przydługie, ale poza tym, pasowały dość dobrze. Ku jej
zdziwieniu, i uciesze, rzucił na pożegnanie, że ma nadzieję ją
jeszcze zobaczyć. Harry tylko mu zawtórował, jakby dalej
otumaniony minioną nocą. Tak wystrojona w męskie ubrania udała
się na najbliższą stację metra i popijając kolejną dawkę
kofeiny jechała na Wembley.
-
Cześć, Ariel - przywitała się z nią jedna z recepcjonistek w
miejscu pracy. - Szef chciał cię widzieć. Mówił, że to pilne.
Szczerze
zdziwiła się na te słowa, była dość zagubiona. Nie przypominała
sobie żadnej, ostatniej rozmowy z przełożonym, więc wszystko było
możliwe. Starała się robić wszystko jak należy, ale kto wie,
może coś przeskrobała, a nawet o tym nie wie? Usiłowała wypłukać
resztki alkoholowego zaćmienia i niepewnym krokiem poszła do
gabinetu pracodawcy.
● ● ●
dobry
wieczór kochani x szczęśliwa siódemka, hm? ;d dziś bardzo późno, wiecie – ostatnie dni
szkoły, i tygodnie-killery. cały czas sprawdziany, testy, przez to
nie miałam czasu poprawić rozdziału. ale wyrobiłam się, muszę
zająć się kolejnym! fabuła zwalnia, czy mi się wydaje? nie wiem,
ale wkrótce trochę więcej akcji (: mam nadzieję, że skomentujecie rozdział ^^ całuję! xo
proszę
o komentowanie ;)
jeśli chcesz być informowana, zapisz się tutaj
Jakie szczęście że jest zmywalny ten tatuaż :) Ciekawe co się stało, że szef ją wzywa x
OdpowiedzUsuńUwielbiam, czekam na kolejny rozdział x
juz niemogę sie doczekac nastepnego rozdzialu :3 /@missojulia
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. jestem ciekawa co będzie dalej ,pozdrawiam. my_sweet_girls
OdpowiedzUsuńJeju, jak ja tu rzadko komentuję! ;x Przepraszam, przepraszam bardzo, ale istnieją opowiadania, które trudno mi się komentuję, bo moje komentarze nie są warte tego co wyżej.
OdpowiedzUsuńAriel sobie zabalowała! :D nie, rozbroiła mnie tym całym tatuażem, ogólnie oni są tacy śmieszni :D
Czy tylko mi się wydaję, czy może szafuncio chce zwolnić Ariel? Mam nadzieję, że się mylę.
weny ;*
ps. pozwoliłam sobie na 2 blogi :D http://wiem-teraz-cos.blogspot.com/
Bardzo ciekawy rozdział i nie mogę doczekać się kolejnego. Ciekawi mnie też co szef od niej chciał. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńOni mnie rozwalają xd Mam nadzieję, że szef jej nie zwolni... Oczywiście czekam na kolejne rozdziały! ^^
OdpowiedzUsuńSuper♥
OdpowiedzUsuńzajebiste! <3
OdpowiedzUsuńhahaha :D nieźle Ariel xd masz szczęście, że ten tatuaż jest tylko tymczasowy xD nie mogę z jej szantażu - gdy Harry nie pozwoli jej zrobić sobie tatuażu, prześpi się z Liamem hahahah :D cwaniara :D
OdpowiedzUsuńzajebisty rozdział, co tu mówić ;)) czekam na nexta xx
@sluumberr
super rozdział kochana x jeśli nie komentuje to przepraszam ale mam teraz straszne zamieszanie i ledwo co sie ze swoim blogiem wyrabiam, zresztą sama pewnie zauważyłaś , bo rozdziały są do dupy Hahaha xx @niallsmile27
OdpowiedzUsuńwowowo! fajne, podoba mi się, przepraszam ale mam tyle na głowie wiec jesli czasem nie skomentuje to wiedz ze i tak mi sie podoba, pozdrawiam @Mika69_1D
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się, że ten tatuaż będzie tymczasowy i chwała za to! :) Jestem ogromnie ciekawa, czego od niej chciał szef, bo to coś mi nie brzmi przyjaźnie, pozdrawiam! :)x
OdpowiedzUsuńOkej, wreszcie jestem :)
OdpowiedzUsuńLiam to najmilsza, najbardziej wyrozumiała osoba jaką poznałam. Chcem takiego!
Może i Stylesa był na tyle nietrzeźwy, że pomylił czwartek z piątkiem, ale na jego miejscu pewnie nawet zwróciłabym uwagi na tatuaż xD
@Irydda
Świetny rozdział c: a zwłaszcza ten tatuaż i moment ze stanikiem ^^@I_mLikeMagic
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze na tym blogu fantastyczny.
OdpowiedzUsuńNormalnie ci zazdroszczę takiego talentu.
Ariel i Harry ... czyżby coś się ruszyło ^^
Pozdrawiam
@ThisIsEnd_
Przeczytałam wszystkie rozdziały. To jest mega !! Nie spodziewalam sie tego , Ariel bedzie taka imprezowiczka. Balam sie , ze ten tatuaz jest prawdziwy. To byloby straszne. Naszczescie Styles nad wszystkim zapanowal. Dobrze , ze Li nie gniewal sie na Hazze. Mam nadzieje , ze w kolejnym rozdziale bedzie cos iskrzylo miedzy Ariel a Harrym juz tak na trzezwo :D
OdpowiedzUsuńNie podpisalam sie @PModzelewska
Usuńrozdział znakomity! idę czytać kolejny, który pewnie też jest wspaniały :D ♥
OdpowiedzUsuńświetnie piszesz! ily <3
@ojda_ojda