Jeśli przeczytałaś - skomentuj proszę.


Rozdział 7

Przyjemna, ciepła woda spływała po jej nagim ciele. Rude loki pod jej wpływem się trochę rozprostowały i straciły na objętości. Chwyciła butelkę z żelem pod prysznic i nalała trochę na dłoń. Uwielbiała zapach męskich kosmetyków, jak większość kobiet. W domu, czasami, korzystała nawet z tego, że mieszka z mężczyzną pod jednym dachem i podkradała nieco perfumowanego, ciekłego mydła, by urozmaicić długie, wieczorne kąpiele. Teraz nie miała jednak wyboru, to był jedyny specyfik jaki mogła użyć. Wcale jej to nie przeszkadzało.
Rozmasowując substancję we włosach, tworząc sporo miękkiej, białej piany, rozmyślała o tym, co przed chwilą wydusiła z Harry'ego. Na szczęście nie dopadła go utrata pamięci i całkiem nieźle zapamiętał przebieg minionej nocy. Można by pomyśleć, że Ariel zawsze kończy z wielkimi ubytkami we wspomnieniach po takich imprezach. Ale prawda była taka, że pozwalała sobie na większe zabalowanie tylko wtedy, gdy miała kogoś obok. Zazwyczaj bywała w klubach i na dyskotekach sama, wtedy musiała zachować trzeźwy umysł i mieć się na baczności. Tym razem miała nad sobą Stylesa, który czuwał nad jej bezpieczeństwem.
Zatraciła się w opowieści, którą między łykami wody wydukał piosenkarz. Brzmiała dość nieprawdopodobnie, jednak kto wie? Nadal wyczuwała w sobie obecność alkoholu, musiała spożyć go naprawdę sporo. Prawdopodobnie więcej niż miała w zwyczaju. Ale czy to tłumaczy jej zachowanie?

- Harry, on jest prze... przepiękniuchny!
- Tak, przepiękny ten twój motyl – zachichotał.
- Chodźmy do domu.
Przystanęła na środku chodnika puszczając dużą dłoń wokalisty. Założyła ręce na biodrach i kiwała nimi na boki, jakby w rytm jakiejś powolnej piosenki. Styles chętnie zabrałby ją do domu, ale to graniczyło z cudem. Nie znał jej adresu, a sama nie była w stanie go podać. Nawet, gdyby cudem wydobył z niej nazwę ulicy nie wiedziałby jak tam dotrzeć. Upojony alkoholem sam nie mógł prowadzić, a nikt nie załatwiłby mu samochodu z szoferem o takiej porze. Opcję taksówki odrzucił od razu, mógłby trafić się jakiś szalony kierowca, który sprzedałby później pikantne plotki prasie. Choć i tak był pewien, że takie się pojawią.
Zbliżył się do dziewczyny by ponownie ująć jej dłoń. Nie protestowała, z ochotą, w podskokach, szła dalej. Sądziła zapewne, że pójdą do niej, więc o nic nie pytała. Brunet gorączkowo jednak szukał jakiegoś rozwiązania, bo nie mógł jej nawet zabrać do siebie – to było stanowczo za daleko, by dojść piechotą, a problem z dojazdem już rozważył. Nerwowo prześledził w pamięci miejsca, w których mogliby się zatrzymać. Jakimś pomysłem było wynajęcie pokoju hotelowego, choć to nie była najlepsza idea. Mógłby się zatrzymać u któregoś ze znajomych, ale nie chciał niepokoić ich w środku nocy, poza tym większość mieszkała na spokojnych obrzeżach miasta.
Większość. Była taka osoba, która mieszkała w centrum. Do tego wszystkiego, tej osoby nie powinno być teraz w domu. Tą osobą był Liam, który piątkowe wieczory spędzał zazwyczaj u swojej dziewczyny. A była piątkowa noc, więc jego mieszkanie powinno być puste. Żeby tego było mało, miał dorobione klucze, o czym Payne prawdopodobnie nie wiedział. Gwiazdy zaczęły mu sprzyjać, apartament przyjaciela był niedaleko śródmieścia, spokojnie mogli tam dojść bez większego wysiłku.
Po niepełnej godzinie stali przed bramą budynku, gdzie musieli wpisać pierwszy kod. Po dwóch nieudanych próbach udało się wpić odpowiedni ciąg cyfr, a tym samym otworzyć pierwsze wejście. Byli na zabezpieczonym terenie, filmowanym ze wszystkich stron, Harry polecił Ariel, żeby szła normalnie. Na jego prośbę prawie wybuchła śmiechem, ale kiedy zobaczyła nad sobą kamerę zmieniła zdanie i już się nie odzywała. Przy drzwiach do budynku znowu przystanęli, by wpisać inny, krótszy, szyfr. Ten okazał się być dużo prostszym do zapamiętania, jako, że drzwi ustąpiły za pierwszym razem. Skierowali się do windy, Harry przycisnął ostatni na liście przycisk i oczekiwali słuchając cichej, denerwującej muzyczki.
- Masz w domu windę? Bo ja nie mam, to na pewno nie mój dom.
Nie odpowiedział od razu. Po minucie czy dwóch urządzenie stanęło, a ich oczom ukazały się jedne, jedyne drzwi. Miniaturowy korytarzyk oświetlony był małą, naścienną lampką, pomagał swobodnie otworzyć drzwi wejściowe. Harry wygrzebał pęk kluczy, wyszukał odpowiedni i ostrożnie, jak najciszej, przekręcił go w zamku.
- Rozłożymy kanapę i idziemy spać, okej? - szepnął.
- Dobrze. Gdzie jesteśmy? To nie mój pokój.
Szybko wytłumaczył jej, że znajdują się w penthausie Liama, choć był pewien, że ta informacja do niej nie dotrze. Rozłożyli stojącą na środku pokoju zwykłą wersalkę, położyli się na niej i przykryli kocem leżącym obok na fotelu. Adrenalina zdawała się nadal buzować w rudowłosej, kręciła się bowiem na wszystkie strony.
Wstała gwałtownie, przez co zakręciło jej się w głowie i musiała przytrzymać się stojącej obok lampy. Rozpięła sukienkę, zrzuciła z siebie i z powrotem wsunęła się pod koc. Nie czuła się zbyt komfortowo, nie potrafiła zrozumieć, dlaczego nie może spać na wygodnym materacu. Harry niespiesznie stwierdził, że zapach alkoholu, który ze sobą niosą, przesiąkłby w pościel Liama, a mieli przecież pozostać niezauważeni. Pokiwała tylko nieznacznie głową i przekręciła się na brzuch.
- Odepnij mi stanik. Niewygodnie mi.
Jej głowa opadła na mebel, zmrużyła oczy i czekała na odpowiedź Stylesa. Sięgnął dużą dłonią do malutkiego zapięcia i majstrował przy nim przez kilka sekund. Oznajmił jej, że gotowe, kiedy ustąpiło, ale piegowata już spała. Chłopak uśmiechnął się pod nosem i zapiął bieliznę z powrotem, tym razem jednak na pierwszą, a nie ostatnią haftkę. Sięgnął jeszcze po ozdobną poduszkę z innego mebla i opadł tuż obok niej, by błyskawicznie odpłynąć w krainy Morfeusza.

Rozczesywała palcami wilgotne włosy stojąc przed łazienkowym lustrem. W powietrzu unosiła się para – pozostałość po jej gorącym prysznicu – a także orzeźwiający zapach męskiego szamponu. Przeciągnęła przez głowę męską koszulkę, którą dostała od Liama. Wciągnęła na siebie koszykarskie szorty i raz jeszcze przeglądnęła się swojemu odbiciu.
Szarobure cienie pod oczami wyraźnie wskazywały, że nie spała zbyt długo. Nadal miała też trochę przekrwione oczy, powoli jednak dochodziła do ładu. Po raz kolejny chlusnęła sobie chłodną wodą w twarz, otarła ją pobieżnie i wyszła z pomieszczenia.
Apartament Liama był naprawdę sporych rozmiarów. Dwupoziomowe mieszkanie miało kilkanaście pokoi, choć miała okazję być tylko w trzech. Niezmiernie ciekawiło ją co kryje się za pozostałymi drzwiami, ale dała sobie spokój, w końcu i tak naruszyła wystarczająco prywatność chłopaka i nadużyła jego gościnności. Kroki jej bosych stóp odbijały się na schodach niczym echo. Szła w kierunku kuchni, która mieściła się piętro niżej.
Harry również dostał komplet czystej odzieży, biała koszulka z trójkątnym dekoltem osłaniała nieco wytatuowane jaskółki. Chłopak pochylał się na kubkiem z parującą cieczą. Payne obracał w dłoniach naczynie, prawdopodobnie opróżniwszy już jego zawartość. Kiedy zobaczył w drzwiach Ariel wstał z krzesła w celu przygotowania jej pobudzającego napoju. Spodnie od dresu luźno zwisały na jego biodrach, nie dane było jej jednak dłużej podziwiać wyrzeźbionych mięśni jego klatki piersiowej. Ciemnoniebieska koszulka lekko opinała jego sylwetkę, choć nie na tyle, żeby dostrzec sześciopak. Skanowała napinające się mięśnie rąk, kiedy sięgał po kolejny kubek. Na dłuższy moment zatrzymała wzrok na jego tatuażach i odruchowo potarła dłonią swój. Zazwyczaj nikt nie mógł do dostrzec, długie włosy opadające na plecy skutecznie go zakrywały. Nie przeszkadzało jej, że ktoś go zobaczy, choć czasem czuła indywidualną więź ze znakiem, który będzie nosić na sobie do końca życia.
Usiadła na skraju krzesła, jakby obawiała się, że zaraz zostanie wygoniona. Splotła dłonie i w ciszy się im przyglądała. Po chwili szatyn postawił przed nią gorącą kawę i tabletkę, którą ochoczo przyjęła. Mruknęła ciche podziękowanie i ostrożnymi łykami połykała płyn. Czuła się jak intruz, jak nieproszony gość, którym w zasadzie rzeczywiście była. Po Harrym nie było widać podobnych uczuć, choć może tylko dlatego, że są z Liamem przyjaciółmi. Ona zaś znała chłopaka krótki czas, praktycznie nie mieli nawet okazji zwyczajnie porozmawiać.
- Ja... przykro mi że tak wyszło. Już pójdę.
Mówiąc to podniosła się, kurczowo ściskając swoje rzeczy. Rozejrzała się wokół w poszukiwaniu obuwia, zdezorientowanym wzrokiem lustrowała korytarz. Szybko sobie przypomniała, że zostawiła je gdzieś w okolicach salonu, który zaś znajduje się na piętrze. Nie zdążyła przejść połowy stopni, kiedy właściciel mieszkania zawołał za nią.
- Zostań, jeśli chcesz. Poza tym, tak nie wyjdziesz.
Miała zaczepnie odpowiedzieć, dodając nutkę ironii i pogardy, spojrzała jednak na swój ubiór, a zaraz potem na widok za ogromnymi oknami. Biały puch okrywał Londyn, niebo było szczodre w opady śniegu. Westchnęła niemal niesłyszalnie i odwróciła się w stronę Liama. Uśmiechał się zachęcająco, zupełnie jakby zależało mu na jej obecności. Odwzajemniła gest, chłopak wydawał się być naprawdę miłym facetem.
- Nie obwiniaj się już więcej, dobrze? To Harry nie skapnął się, że jest noc z czwartku na piątek, i że u Sophie jestem z piątku na sobotę. Zrzuć winę na tego wariata – zaśmiał się jeszcze, na co wyżej uniosła kąciki ust.
Siedzieli tak jeszcze kilkadziesiąt minut. Dziewczyna nadal przepraszała za zaistniałą sytuację, naprawdę czuła się winna. W końcu jednak odeszli od tego tematu i przeszli na mniej zobowiązujące, po uprzednim zapewnieniu Liama, że wszystko jest jak najbardziej w porządku. Cóż, było tylko dlatego, że Styles zachował trochę przytomności i postarał się o to, żeby nie zburzyli mu domu.
- Obyś mówił prawdę, że ten motyl jest tylko tymczasowym tatuażem. Nie potrzebuję takiego owada na sobie, wiesz? Trzymam cię za słowo, jeśli do miesiąca nie zejdzie, nie wiem co ci zrobię.
Częścią opowieści Hazzy była wizyta u jednego z jego przyjaciół-tatuażystów. Tak ja zapowiedział, nie zrobią jej żadnego malunku kiedy jest nietrzeźwa, wówczas jednak nie docierało to dziewczyny i koniecznie chciała mieć skrzydlate stworzenie na sobie. Po przyłożeniu kalki nie chciała uwierzyć, że to już koniec, a utwierdziła się w tym przekonaniu, kiedy potarła fioletowawy szkic. Niczym małe dziecko zaczęła wierzgać nogami i piszczeć, że chce mieć tatuaż, więc kolega Stylesa w końcu uległ. Tak bynajmniej sądziła Ariel, w rzeczywistości jednak wytatuował jej jednak motyla tylko na pewien czas i – jak zapowiedział – miało go nie być już po dwóch, trzech tygodniach. Kiedy tylko usłyszała tę wiadomość z samego rana, niemal podskoczyła z radości.
W porze lunchu dziewczyna zaczęła po raz kolejny zbierać swoje rzeczy, niedługo miała zacząć swoją zmianę na stadionie. Payne kazał jej włożyć jedne ze swoich bardziej obcisłych spodni, które całkiem nieźle leżały na dziewczynie. Były oczywiście przydługie, ale poza tym, pasowały dość dobrze. Ku jej zdziwieniu, i uciesze, rzucił na pożegnanie, że ma nadzieję ją jeszcze zobaczyć. Harry tylko mu zawtórował, jakby dalej otumaniony minioną nocą. Tak wystrojona w męskie ubrania udała się na najbliższą stację metra i popijając kolejną dawkę kofeiny jechała na Wembley.
- Cześć, Ariel - przywitała się z nią jedna z recepcjonistek w miejscu pracy. - Szef chciał cię widzieć. Mówił, że to pilne.
Szczerze zdziwiła się na te słowa, była dość zagubiona. Nie przypominała sobie żadnej, ostatniej rozmowy z przełożonym, więc wszystko było możliwe. Starała się robić wszystko jak należy, ale kto wie, może coś przeskrobała, a nawet o tym nie wie? Usiłowała wypłukać resztki alkoholowego zaćmienia i niepewnym krokiem poszła do gabinetu pracodawcy.

● ● ●

dobry wieczór kochani x szczęśliwa siódemka, hm? ;d dziś bardzo późno, wiecie – ostatnie dni szkoły, i tygodnie-killery. cały czas sprawdziany, testy, przez to nie miałam czasu poprawić rozdziału. ale wyrobiłam się, muszę zająć się kolejnym! fabuła zwalnia, czy mi się wydaje? nie wiem, ale wkrótce trochę więcej akcji (: mam nadzieję, że skomentujecie rozdział ^^ całuję! xo

proszę o komentowanie ;)
jeśli chcesz być informowana, zapisz się tutaj

18 komentarzy:

  1. Jakie szczęście że jest zmywalny ten tatuaż :) Ciekawe co się stało, że szef ją wzywa x
    Uwielbiam, czekam na kolejny rozdział x

    OdpowiedzUsuń
  2. juz niemogę sie doczekac nastepnego rozdzialu :3 /@missojulia

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział. jestem ciekawa co będzie dalej ,pozdrawiam. my_sweet_girls

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, jak ja tu rzadko komentuję! ;x Przepraszam, przepraszam bardzo, ale istnieją opowiadania, które trudno mi się komentuję, bo moje komentarze nie są warte tego co wyżej.
    Ariel sobie zabalowała! :D nie, rozbroiła mnie tym całym tatuażem, ogólnie oni są tacy śmieszni :D
    Czy tylko mi się wydaję, czy może szafuncio chce zwolnić Ariel? Mam nadzieję, że się mylę.
    weny ;*

    ps. pozwoliłam sobie na 2 blogi :D http://wiem-teraz-cos.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo ciekawy rozdział i nie mogę doczekać się kolejnego. Ciekawi mnie też co szef od niej chciał. Życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Oni mnie rozwalają xd Mam nadzieję, że szef jej nie zwolni... Oczywiście czekam na kolejne rozdziały! ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. hahaha :D nieźle Ariel xd masz szczęście, że ten tatuaż jest tylko tymczasowy xD nie mogę z jej szantażu - gdy Harry nie pozwoli jej zrobić sobie tatuażu, prześpi się z Liamem hahahah :D cwaniara :D
    zajebisty rozdział, co tu mówić ;)) czekam na nexta xx
    @sluumberr

    OdpowiedzUsuń
  8. super rozdział kochana x jeśli nie komentuje to przepraszam ale mam teraz straszne zamieszanie i ledwo co sie ze swoim blogiem wyrabiam, zresztą sama pewnie zauważyłaś , bo rozdziały są do dupy Hahaha xx @niallsmile27

    OdpowiedzUsuń
  9. wowowo! fajne, podoba mi się, przepraszam ale mam tyle na głowie wiec jesli czasem nie skomentuje to wiedz ze i tak mi sie podoba, pozdrawiam @Mika69_1D

    OdpowiedzUsuń
  10. Spodziewałam się, że ten tatuaż będzie tymczasowy i chwała za to! :) Jestem ogromnie ciekawa, czego od niej chciał szef, bo to coś mi nie brzmi przyjaźnie, pozdrawiam! :)x

    OdpowiedzUsuń
  11. Okej, wreszcie jestem :)
    Liam to najmilsza, najbardziej wyrozumiała osoba jaką poznałam. Chcem takiego!
    Może i Stylesa był na tyle nietrzeźwy, że pomylił czwartek z piątkiem, ale na jego miejscu pewnie nawet zwróciłabym uwagi na tatuaż xD
    @Irydda

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział c: a zwłaszcza ten tatuaż i moment ze stanikiem ^^@I_mLikeMagic

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział jak zawsze na tym blogu fantastyczny.
    Normalnie ci zazdroszczę takiego talentu.

    Ariel i Harry ... czyżby coś się ruszyło ^^

    Pozdrawiam
    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam wszystkie rozdziały. To jest mega !! Nie spodziewalam sie tego , Ariel bedzie taka imprezowiczka. Balam sie , ze ten tatuaz jest prawdziwy. To byloby straszne. Naszczescie Styles nad wszystkim zapanowal. Dobrze , ze Li nie gniewal sie na Hazze. Mam nadzieje , ze w kolejnym rozdziale bedzie cos iskrzylo miedzy Ariel a Harrym juz tak na trzezwo :D

    OdpowiedzUsuń
  15. rozdział znakomity! idę czytać kolejny, który pewnie też jest wspaniały :D ♥
    świetnie piszesz! ily <3
    @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń

Pisane tu treści są dziełem mojej wyobraźni.

Jeśli przeczytałaś i ci się spodobało - zostaw po sobie ślad, daj znać że tu byłaś.

Jeśli nie podoba ci się to co czytasz po prostu wyjdź z tego bloga.
Naciśnij czerwony przycisk zamiast zostawiać antymotywujące komentarze.