Ariel
została obudzona przez promyki słońca przedostające się przez
nieszczelnie zasunięte zasłony. Niewygodna kanapa nie ułatwiała
ponownego uśnięcia, nie robiło tego także kołatanie w głowie.
Rozchyliła powieki tylko na tyle, żeby szybko zlustrować okolicę.
Po raz kolejny budziła się w obcym miejscu. Po raz kolejny z kacem
na karku. Czyli po raz kolejny zabalowała nieco bardziej niż
planowała.
Sięgnęła
ręką w bok w poszukiwaniu poduszki, ale zamiast niej natrafiła na
jakieś ciało. Przejechała dłonią w górę i wyczuła miękkie
loki, które okazały się należeć do Harry'ego. Nie miała zamiaru
jeszcze wstawać, na pewno nie zrobi tego pierwsza. Dziwnie by się
czuła, bo co miałaby zrobić? Przyrządzić sobie kawę, przeczytać
gazetę, rozgościć się w jego domu?
Leżała
na brzuchu udając, że śpi. Przysłuchiwała się miarowemu
oddechowi przyjaciela, który po pewnym czasie zaczął się budzić.
Przeciągnął się na posłaniu, kątem oka zobaczyła, że na nią
patrzy, po czym wstał i poszedł w nieznanym jej kierunku.
Przekręciła się z powrotem na plecy i wpatrywała w sufit. W
oddali usłyszała trzaśnięcie drzwiami i szum prysznica. Styles
się kąpał, miała więc chwilę, by w spokoju doprowadzić się do
porządku.
Brunet
zmącił na chwilkę jej myśli. Początkowo chciała go unikać,
odepchnąć od siebie jak najdalej. Przypominał jej okres, który
tak niemile wspominała – choć właśnie od tamtych wakacji było
coraz lepiej. Niemniej jednak udało jej się dość skutecznie
zamaskować wspomnienia z dzieciństwa, nigdy nie wracała do
wczesnych lat swojego życia. Kiedy Styles wtargnął w jej życie
bez zaproszenia miała prosty wybór: uciekać przed przeszłością,
lub pogodzić się z nią i żyć dalej. Próbowała wcielić w życie
pierwszą wersję, ale już na samym początku poległa. Dała więc
szansę Harry'emu, sobie i życiu w zgodzie ze swoją historią.
Wstała
z łóżka, i przyglądnęła salonowi. Wyglądał inaczej niż
ostatnio. Może była teraz na piętrze? Dom Harry'ego był duży,
być może miał tam drugi taki pokój. Nie potrafiła odpowiedzieć
sobie na pytanie dlaczego nie doczołgali się do łóżka, a zamiast
tego rozłożyli dużą kanapę naprzeciwko telewizora. Zignorowała
ten fakt i dalej przyglądała się otoczeniu.
-
Cześć...
Podskoczyła
zaskoczona. Wyrwał jej się krótki krzyk przerażenia, że ktoś
poza nią i Harrym jest w tym domu. Nie obróciła się przez chwilę
usiłując zweryfikować głos, ale szybko się poddała i odwróciła
się na pięcie najwolniej jak potrafiła.
Przed
nią stał Liam Payne. Liam Payne ubrany tylko w czarne bokserki, nie
zawracający sobie głowy żadną koszulką czy spodniami od pidżamy.
Zagapiła się i przez moment tępo wpatrywała w jego umięśniony
tors. Skanowała wzrokiem każdy mięsień na jego klatce piersiowej,
a następnie wodziła wzrokiem po muskularnych ramionach. Oderwała
od nich oczy dopiero, gdy chłopak znowu się odezwał.
-
Fajny... fajny tatuaż.
Wpatrywał
się w nią, poniżej jej twarzy. Owszem, miała tatuaż, ale z tej
perspektywy raczej nie powinien być widoczny. Podążyła za jego
spojrzeniem i na kilka dobrych sekund zamarła. Z trzech powodów. Po
pierwsze, stała przez Liamem w samej bieliźnie, nie miała pojęcia,
gdzie podziała się jej imprezowa sukienka. Po drugie, poniżej jej
bardotki znajdował się jakiś czarny rysunek, który był
wspomnianym tatuażem. Po trzecie, jeśli piosenkarz wypatrzył nowy
obiekt na jej ciele, oznaczało to, że musiał też spojrzeć na jej
biust.
Zakryła
usta rękoma nie chcąc krzyczeć po raz kolejny. Robiła różne,
dziwne rzeczy będąc pijaną, ale nigdy wcześniej nie postanowiła
sobie zrobić pamiątki na całe życie. Nie wiedziała co
odpowiedzieć, zamiast tego odbiegła w domniemanym kierunku
łazienki. Zostawiła osłupiałego szatyna w salonie i zaczęła
dobijać się do drzwi. Szum wody momentalnie ucichł, co uznała za
oznakę słuchania.
-
Styles, dlaczego mam motyla na klatce piersiowej?!
Tuż
za Ariel stał już zmieszany Payne. Nie miał pojęcia dlaczego ta
dwójka znajduje się w jego apartamencie, nie rozumiał też, jak
mogło dojść do nagłego pojawienia się tatuażu, postanowił więc
zostać i poczekać na jakiekolwiek wyjaśnienia.
-
Nie jestem pewien czy chcesz wiedzieć.
-
Masz mi powiedzieć, tu i teraz!
-
Więc... Najpierw ci powiem, że masz naprawdę dobrą głowę do
picia, wypiłaś chyba dwa razy więcej ode mnie! - pochwalił
Styles, ale słysząc kolejne walnięcie o drzwi przeszedł do
rzeczy: - Późno w nocy, dobra, wcześnie rano, powiedziałaś, że
uwielbiasz mój tatuaż i chciałabyś taki sam. Pomimo że ci
powiedziałem, iż teraz nie możesz go zrobić, ty... - urwał,
jakby bał się dokończyć.
-
Co powiedziałam, powiedzże wreszcie!
-
Powiedziałaś, że jeśli nie pójdziemy jeszcze tej nocy do studia
tatuażu, to prześpisz się z Payno na moich oczach.
Harry
zaczął chichotać i puścił wodę w umywalce, żeby przez chwilę
nie słyszeć furii Doyle. Ona zaś nie potrafiła wydusić z siebie
ani słowa, stała bowiem obok równie zszokowanego Liama.
Momentalnie jej policzki pokryły się czerwienią, całe zaczęły
piec.
-
Powiedz to raz jeszcze, a obetnę ci wszystkie loki, a pozostałości
przefarbuję na blond.
Jej
groźba zdała się nie zrobić na chłopaku żadnego wrażenia, bo
już chwilę później wyszedł z pomieszczenia owinięty jedynie
białym ręcznikiem wokół pasa. Uśmiechał się szelmowsko, jedną
dłonią przytrzymywał materiał, drugą zaś przeczesywał do tyłu
włosy. Spojrzał na Ariel i powtórzył:
-
Chciałaś się kochać z Liamem.
Powiedziawszy
to zamknął drzwi i zobaczył samego zainteresowanego. Jego mina nie
wyrażała już takiego szczęścia jak przed chwilą. Nie spodziewał
się takiego obrotu sytuacji. Wokalisty nie powinno tam być, miał
znajdować się w zupełnie innej stronie miasta. Wiedział to, był
pewien. On jednak stał przed nim we własnej osobie z nutą
skonfundowania na twarzy.
Liam
taksował dwójkę przyjaciół wzrokiem. Oboje byli niemal całkiem
nadzy. Rude włosy dziewczyny były w większym nieporządku niż
zazwyczaj, makijaż nieco jej się rozmazał. Czerwona szminka
przestała znajdować się tylko na ustach, a zaczerwienione lica
idealnie pokazywały jej zażenowanie. Harry pomimo gorącego
prysznica, który przed chwilą wziął, pobladł i odcień jego
twarzy można było porównać do twarzy japońskich gejszy. O mały
włos z zaskoczenia nie upuściłby na ziemię ręcznika.
-
Czy wy razem...?
Nie
dokończył pytania, bo - o ile to możliwe - Harry pobladł jeszcze
bardziej, a Ariel wyglądała już jak mały, słodki pomidorek.
Niewysoka
temperatura nie była przeszkodą dla setki ludzi głodnych tańca i
alkoholu. Kolejka ciągnęła się na kilkadziesiąt metrów, wszyscy
dygotali z zimna, a jedyną ciepłą myślą była impreza, którą
mieli już niedługo rozpocząć. Każdy indywidualnie, choć w
jednym miejscu.
Jedną
z osób stojących w rządku by wejść do jednego z bardziej
uczęszczanych klubów w Londynie była panna Doyle. Chłód
okalający jej ciało dawał się we znaki, nie była jednak
początkującą imprezowiczką i wiedziała, że założenie tylko
kusej sukienki i wysokich szpilek w taką pogodę byłoby
szaleństwem. Szczerze współczuła dziewczynom, które nie
przewidziały, że będą musiały zaczekać nieco dłużej i nie
zabezpieczyły się przed zimnem. Potarła dłonią o dłoń, by
nieco się rozgrzać. Chuchnęła w ręce, by następnie uderzyć
nimi o zziębnięte uda. Energicznie podskoczyła kilkukrotnie w
miejscu i dalej czekała. Na linii jej wzroku dostrzegła mężczyznę,
który rozdawał gorącą herbatę – to było naprawdę miłe ze
strony klubu. Choć wiedziała, że w ich interesie było, by ludzie
czekali w tej kolejce, by następnie stracić sporo pieniędzy w
barze, nadal uważała, że to urocze z ich strony. Z wdzięcznością
odebrała już trzeci plastikowy kubek z parującym napojem.
Zamoczyła usta w cieczy i uśmiechnęła się sama do siebie. Ciepło
przedostawało się przez puchate rękawiczki i przyjemnie ogrzewało
palce u rąk. Czekała już prawie dwie godziny, nie mogła doczekać
się, aż wykidajło wpuści ją do środka.
Zstępowała
z nogi na nogę, coraz bardziej zniecierpliwiona. Umówiła się z
Harrym na dziesiątą wieczorem, w tymże klubie. Musiała przyznać,
że podobał jej się ten pomysł – nie bywała w tym miejscu zbyt
często, było raczej z górnej półki, a jej chodziło przede
wszystkim o dobrą zabawę, nie o luksus i prestiż. Doceniła
jednak, że brunet wybrał ten klub; słynął z bardzo dobrych
didżejów, świetnych drinków i fantastycznej atmosfery. Oznaczało
to, że Harry także lubił czasem się zabawić, za co dostał u
niej dużego plusa. Musiała mu jednak postawić też minusa za to,
że sama stoi w tej kolejce. A on pewnie jeszcze nie wyszedł z domu.
Dochodziła
godzina dwudziesta druga. Jej telefon milczał, zupełnie jakby
piosenkarz zapomniał o tym, że umówili się na dzisiejszy wieczór.
Była bardzo podekscytowana tym wyjściem, nie chciała żeby
wszystko spaliło się na panewce. Kiedy powoli traciła nadzieję,
że nie spędzi tego wieczora sama, na końcu ulicy zamajaczyła
wysoka, męska sylwetka z odgarniętymi do tyłu włosami,
przywdziewająca czarny płaszcz.
-
Czy ty jesteś zdrowy?! Powinieneś wiedzieć, że na wejście się
czeka, a skoro mieliśmy tam o dziesiątej wejść, to powinieneś tu
być o ósmej! - wybuchła, gdy tylko się do niej zbliżył.
-
Nie sądziłem, że będziesz czekać. Wpuszczają mnie poza kolejką,
a ciebie razem ze mną. Myślałem, że się domyślisz. - Wzruszył
ramionami i pociągnął dziewczynę prosto do wejścia. Odburknęła,
że za te dwie stracone godziny postawi jej kilka drinków, na co się
roześmiał, ale nie protestował.
Stało
się tak jak powiedział: bramkarz uśmiechnął się dużo
przyjaźniej niż do innych, „zwykłych” klubowiczów, przepuścił
ich w drzwiach i życzył udanej zabawy. Dziewczyna nie roztrząsała
więcej czasu spędzonego na dworze, skierowała się szybko w stronę
szafek, by zostawić tam zbędne spodnie i kurtkę, a także plecak,
w którym miała wszystko, czego potrzebowała. Jej dzisiejszy strój
ograniczał się do krótkiej sukienki w kolorze węgla, pokrytej
równie czarnymi cekinami, które odbijały dyskotekowe światło na
wszystkie strony. Jej strój wypełniał dość mocny makijaż,
również w odcieniach czerni. Wiedziała, że po długiej nocy, jaką
planowała tu spędzić, ubranie szpilek mogłoby dać się we znaki,
postawiła więc na zwykłe tenisówki. Harry przyglądał się jej
przez cały czas, kiedy dziewczyna poprawiała swój wygląd. On sam
prezentował się dość zwyczajnie: ciemne, podarte jeansy,
skórzane, drogo wyglądające buty w karmelowym kolorze i lejąca
się, szara koszula.
Ariel
podeszła do przyjaciela tanecznym krokiem, zawiesiła jedną rękę
na jego szyi, drugą zaś rozpinała malutkie guziczki jego ubrania.
Kiedy doszła do połowy torsu uznała, że tyle wystarczy. Stanęła
schodek niżej, wyciągnęła do niego rękę, by dać znak, że już
mogą iść. Styles pochwycił jej dłoń, która zdawała się ginąć
w jego własnej. Pociągnęła go w stronę baru, co wcale mu nie
przeszkadzało. Usiedli na hokerach, zamówili po jednym napoju i
zanim na dobre oddali się tanecznemu szaleństwu ucięli sobie
krótką pogawędkę.
-
Więc ty i... „Ptyś”, to coś poważnego? Jest ojcem twoich
córek? - Harry nie owijał w bawełnę i zaczął rozmowę od dużego
kalibru. Nie chciał mieć złudnego wyobrażenia o przyjaciółce,
dlatego uznał, że czym prędzej o to zapyta, tym lepiej dla nich
obojga.
Doyle
wpatrywała się w jego oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie
ukazywała złości, że zapytał o tak osobistą sprawę, nie było
tam też śladu zaskoczenia, czy innych uczuć. Po prostu patrzyła w
jego szmaragdowe oczy rysując wskazującym palcem nieznane wzory na
swoich wargach. Nie odpowiadała przez kilka minut, wokalista
domyślił się, że nie otrzyma odpowiedzi na tak odważne pytanie,
więc zabierał się do zadania innego, mniej zobowiązującego.
-
Nie - odpowiedziała krótko zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
-
Co „nie”?
-
Ptyś nie jest ojcem moich córek. Nie może być. Po pierwsze
dlatego, że Ptyś to moja przyjaciółka. Po drugie, jeszcze się
nie dorobiłam dzieci. Mieszkam z dwójką małych fanek twojej
osoby, ale one są córkami mojej drugiej przyjaciółki. Ot, cała
historia.
-
Ale... jak to? Przecież... - mina Harry'ego okazała się być
zabawną, rudowłosa zachichotała bowiem z jego bezradności.
Szturchnęła go w bok, aby się otrząsnął, a kiedy to zrobił
dodał: - To twoja przyjaciółka i ty...?
-
Broń Boże, Harry! - przerwała. - Jestem wolna, do wzięcia i tylko
dla facetów! Napij się trochę, może ci się myślenie rozjaśni.
Kocham Jade, ale nie w ten sposób. Weźmy kilka szybkich kolejek i
chodźmy tańczyć.
Poprosiła
barmana o sześć szotów, które prędko zostały im podane.
Chwycili drobne naczynia między palce i mamrocząc za co piją
spożyli zawartość szklaneczek. Podobnie zrobili z dwoma kolejnymi
kolejkami, które w ich żołądkach znalazły się w
pięciominutowych odstępach. Alkohol zaczynał krążyć w ich
żyłach, nieco się rozluźnili i zapomnieli o początkowej, dziwnej
dość, sytuacji.
Weszli
na brzeg parkietu, by momentalnie znaleźć się na jego środku.
Ariel okazała się być świetną tancerką, jej towarzysz starał
się nie odstawać. W klubie było pełno ludzi, ciało ocierało się
o ciało. Nieprzyjemna mieszanka zapachów unosiła się w powietrzu,
jednak najważniejsza była zabawa, nikt nie zwracał większej uwagi
na okoliczności. Piegowata dziewczyna zarzuciła zielonookiemu
brunetowi ręce na szyje, on zaś przyciągał ją do siebie kładąc
ręce na jej biodrach. Oboje ruszali się w rytm muzyki, tak ponętnie
jak tylko potrafili. Harry przysunął się do przyjaciółki jeszcze
bliżej, ich klatki piersiowe dzieliło kilkadziesiąt milimetrów.
Grana muzyka nie miała znaczenia, nie ważna była prędkość i
styl piosenki, oni nie zmieniali skromnego układu tanecznego.
Po
parędziesięciu minutach brunet zaoferował, że pójdzie po kolejną
porcję alkoholu, na co rudowłosa z ochotą przystała. Zostawił
dziewczynę samą wśród tłumu, lecz samotność długo jej nie
doskwierała. Gdy tylko Styles zniknął jej z pola widzenia,
przysunął się do niej średniego wzrostu blondyn i bez
przyzwolenia chwycił Ariel w pasie, i lekko nią zakołysał.
Oszołomiona przez chwilę chciała wyrwać się z uścisku jak
najprędzej, szybko jednak zmieniła zamiar kładąc własne dłonie
na szerokich barkach chłopaka. Kręciła biodrami filuternie
wpatrując się w ciemnobrązowe tęczówki chłopaka. Ten nie
potrafił jednak wytrzymać jej nęcącego spojrzenia, więc skupił
całą swoją uwagę na jej wargach, które raz po raz zagryzała, a
kiedy i to rozpraszało jego uwagę patrzył jeszcze niżej.
Ariel
wyczuła jak onieśmielającą aurę na nim sprawiła, przysunęła
się bliżej, by swobodnie skrzyżować ręce na jego plecach. Nadal
kusiła go wzrokiem – zazwyczaj w takich sytuacjach nie musiała
czekać długo na jakąś reakcję. Najczęściej był to drobny
pocałunek w kąciku ust, który nierzadko przekształcał się w
coraz zachłanniejsze na linii szczęki i szyi. Otarła dłonią o
jego kark, by z powrotem skupić jego uwagę na swojej twarzy. Kiedy
na nią zerknął posłała mu nieśmiały uśmiech przez co nieco
się rozluźnił i zsunął swoje dłonie z jej talii niżej na
biodra, by zataczać na nich drobne kółka palcami. Dziewczyna
mruknęła coś niczym zadowolony z siebie kot, a kiedy nieznajomy
odważniej sięgnął w stronę jej pośladków tylko się
uśmiechnęła.
Tymczasem
Harry podziękował właśnie za przyrządzenie drinków i przepychał
się z nimi w stronę Ariel. Nie prostym zadaniem było dojść tam
nie rozlewając niczego, więc siłą rzeczy kubeczki były tylko do
połowy zapełnione, kiedy był w stanie widzieć rudą czuprynę.
Gdy dziewczyna była już na wyciągnięcie ręki uderzył go widok,
jakiego się nie spodziewał. Dwójka przed nim zdawała się być
pochłonięta sobą nawzajem, choć nie mógł stwierdzić reakcji
dziewczyny, jako, że stała tyłem. Wepchnął trunki jakiejś
parze, która stała obok i miała wolne ręce, i zbliżył się do
obcego blondyna w celu odsunięcia go od przyjaciółki.
-
Co ty, kurwa, robisz?! - zagrzmiał na tyle głośno, że jego głos
był dobrze słyszalny ponad ciężkimi uderzeniami basów. Mówiąc
to pociągnął nieznajomego za koszulę i pchnął w przeciwnym do
Ariel kierunku. Kątem oka był w stanie zauważyć jak dziewczyna
zakrywa dłonią usta, ale nie zwrócił na to uwagi. - Odwal się od
niej, chyba że chcesz mieć do czynienia z moją pięścią.
Harry
wyraźnie górował nad chłopakiem. Brązowooki niespokojnie zerkał
na niego i piegowatą, odsunął się kilka kroków w tył uznając,
że przyszli razem i lepiej nie zadzierać z brunetem. Po kilku
przeciągających się sekundach odwrócił się na pięcie i zniknął
w tańczącym tłumie, który nie zauważył sytuacji, która przed
chwilą miała miejsce tuż obok nich. Styles prędko stracił go z
oczu, więc wrócił do Ariel która stała, czekając na niego,
niczym słup soli. Chwycił ją za łokieć i pociągnął w mniej
zatłoczone miejsce.
-
Ariel, do cholery, czy naprawdę nie mogłaś go sama spławić?
-
Tylko tańczyliśmy! Nie jestem twoją własnością, mogę flirtować
z kim zechcę.
-
Ale przyszliśmy tu razem, to chociaż dziś daj sobie spokój, co?
Straszna z ciebie kokietka!
-
Dobra, Hazz, uspokój się. Chodźmy się napić, gdzieś ci drinki
znikły. I tak już jesteś mi winny kilka drinków, za to, że będę
tańczyć tylko z tobą postawisz mi zaraz szklankę jakieś wybornej
szkockiej.
Nieśmiało
uniosła kąciki ust i wzięła piosenkarza pod rękę. Westchnął
zrezygnowany, ale odwzajemnił uśmiech i poszli w stronę baru.
Zamówił jej whiskey i koktajl, sobie tylko drugi z napojów.
Dziewczyna szybko opróżniła oba naczynia i zażądała kolejnego,
na co nie mógł nic poradzić. Miał tylko cichą nadzieję, że nie
straci przytomności i będzie pamiętać adres własnego domu.
Po
kolejnych dwóch czy trzech godzinach oboje byli bardzo nietrzeźwi.
Trzymali się na nogach, choć chodzenie sprawiało im pewne
trudności. Harry był w lepszym stanie niż Ariel, bądź co bądź
wypił znacznie mniej alkoholu. Wyszli właśnie z klubu,
przemierzali dość pustą ulicę Londynu. Dziewczyna pobiegła kilka
metrów przed wokalistą by gwałtownie się zatrzymać i wpatrywać
w przyjaciela. Przechyliła głowę, włosy jakby przelały się na
jedną stronę, i skanowała wzrokiem zbliżającego się chłopaka.
Jego koszula była rozpięta bardziej niż na samym początku, jakiś
guzik zgubił się na dobre, inny po prostu się odpiął. Wpatrywała
się w ciemny obrazek na jego klatce piersiowej, a kiedy się z nią
zrównał wybełkotała z szybkością karabinu maszynowego:
-
Też chcę taki.
Harry
nie zrozumiał od razu o czym mowa, przez co ułamek sekundy później
poczuł jak rudowłosa dźga go palcem w żebra. Obrysowała kształt
motyla, a potem przyłożyła dłonie pod biustem i zatrzepotała
palcami, jakby same były skrzydłami pięknego owada. Hardo
wpatrywała się w bruneta, nie przyjmując sprzeciwu. Odgarnął z
czoła przyklapnięte włosy i usiłował wymyślić jak najprostsze
wytłumaczenie, dlaczego jest to niemożliwe.
-
Jest za późno, a ty jesteś zbyt pijana. Nie robią tatuaży tak
późno w nocy.
-
Jest po prostu wczesny ranek! - zaświergotała szczęśliwie, lecz
następne zdanie wypowiedziała z odmienionym, poważnym humorem. -
Jeśli nie dostanę tego tatuażu, to przywiążę cię do krzesła
i... i przerżnę Liama, a ty będziesz musiał na to patrzeć! Ha,
ha! - wydęła usta zadowolona z siebie.
Styles
przystanął próbując opanować uczucie, że za chwilę oczy wyjdą
mu z orbit. Wybałuszył oczy na dziewczynę, która niewinnie się
uśmiechała, prawie jakby zapomniała co przed chwilą powiedziała.
Przez chwilę rzeczywiście wydawało mu się, że tak jest, ale
powtórzyła „chcę” jeszcze kilka razy. Nawet jeśli do jej
groźby miało nie dojść, wolał zająć jej myśli jak najszybciej
było to możliwe. Więc skierowali się w stronę dobrze znanego mu
studia tatuażu.
● ● ●
hej
ho, hej ho! rozdział w odwrotnej kolejności, trochę namieszam z
czasem akcji teraz, ale jesteście mądre przecież i dla was to
żadna przeszkoda. bez kursywy bo mnie wkurza ;x szalona ariel, na
kochanego payno się rzucać xd mam nadzieję, że się podoba,
wczułyście się w tę przebojowość rudej? mam ważne pytanie, nie
do rozdziału: czy chcecie żebym umieściła trailer? myślicie, że zwiastun pomógłby w zdobyciu większej ilości
czytelników? ;) buziaki, lodów na ochłodę w ten kochany upał ♥
kocham was xoxo
proszę
o komentowanie x
Hahahahah Pierwszaaaaa !! :D
OdpowiedzUsuńNo więc tak:
-Rozdział zajebisty (jak zawsze)
-Relacje między Doyle a Stylesem idą do przodu, co mnie bardzo cieszy.:)
-To jak Harry zareagował na taniec Ariel z tym kolesiem...wyczuwam zazdrość... :))
-No i oczywiście, ta cała akcja z tatuażem .... MEGA
Nie mogę się doczeka następnego rozdziału.
CZEKAM CZEKAM CZEKAM CZEKAM
Pozdrawiam :*
@ThisIsEnd_
Hahahah :D Sprawa z tatuażem mistrzowska XD Biedny Liam...
OdpowiedzUsuńPrzy okazji... PISZ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ! :))
Hahahahahaha o Boże, ale się pizgałam - sorki za słownictwo - czytając tą notkę xD Liam, biedny mój Liaś, chyba nie chcę wiedzieć jak się czuł xD
OdpowiedzUsuńA Doyle przeszła samą siebie xD uchla w cztery razy po cztery litery xD chcem, chcem u chcem xD flirciara okropna, ale Harry'emu pewnie aż tak tak to nie przeszkadzało, co? :D
I dobrze, że powyjaśniali sobie pare spraw :D
@Irydda
OMG. dziekuje kochana zza ten rozdzial. ale z tym rtatuazem to dowalilas. biedny Liam <3
OdpowiedzUsuńCzytając miałam mega banana na ustach. Po prostu super ;D Oczywiście akcja z tatuażem najlepsza ♥
OdpowiedzUsuńHaha no nie mogę świetny <3
OdpowiedzUsuńaaa! świetny ! jak chce kolejne i to szybko!!! ♥
OdpowiedzUsuńmyślę,że fajne by były trailery :D
@ojda_ojda
Hahaha xd jak nie zrobi sobie tatuażu to przywiąże Hazze do krzesła i przeleci Luama na jego oczach xd sikam haha czekam na next :)) @I_mLikeMagic
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Haz dowiedział się, że Ariel jednak nie ma sióstr i bawi mnie, że po pijaku zachciało jej się tatuażu, trochę mi jej szkoda, bo wygląda jakby nie do końca kontrolowała spożywanie alkoholu. Czytało się bardzo, bardzo miło. Niestety nie pamiętam nic o żadnych literówkach, czy coś :)x
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
blog jest świetny a rozdział jest super ;) bardzo mi się podoba i informuj o nn : )
OdpowiedzUsuńhttp://lifeinfear.blogspot.com/
fanfiction jest super, zero błędów, ogółem świetnie :*
OdpowiedzUsuń