Jeśli przeczytałaś - skomentuj proszę.


Rozdział 6

Ariel została obudzona przez promyki słońca przedostające się przez nieszczelnie zasunięte zasłony. Niewygodna kanapa nie ułatwiała ponownego uśnięcia, nie robiło tego także kołatanie w głowie. Rozchyliła powieki tylko na tyle, żeby szybko zlustrować okolicę. Po raz kolejny budziła się w obcym miejscu. Po raz kolejny z kacem na karku. Czyli po raz kolejny zabalowała nieco bardziej niż planowała.
Sięgnęła ręką w bok w poszukiwaniu poduszki, ale zamiast niej natrafiła na jakieś ciało. Przejechała dłonią w górę i wyczuła miękkie loki, które okazały się należeć do Harry'ego. Nie miała zamiaru jeszcze wstawać, na pewno nie zrobi tego pierwsza. Dziwnie by się czuła, bo co miałaby zrobić? Przyrządzić sobie kawę, przeczytać gazetę, rozgościć się w jego domu?
Leżała na brzuchu udając, że śpi. Przysłuchiwała się miarowemu oddechowi przyjaciela, który po pewnym czasie zaczął się budzić. Przeciągnął się na posłaniu, kątem oka zobaczyła, że na nią patrzy, po czym wstał i poszedł w nieznanym jej kierunku. Przekręciła się z powrotem na plecy i wpatrywała w sufit. W oddali usłyszała trzaśnięcie drzwiami i szum prysznica. Styles się kąpał, miała więc chwilę, by w spokoju doprowadzić się do porządku.
Brunet zmącił na chwilkę jej myśli. Początkowo chciała go unikać, odepchnąć od siebie jak najdalej. Przypominał jej okres, który tak niemile wspominała – choć właśnie od tamtych wakacji było coraz lepiej. Niemniej jednak udało jej się dość skutecznie zamaskować wspomnienia z dzieciństwa, nigdy nie wracała do wczesnych lat swojego życia. Kiedy Styles wtargnął w jej życie bez zaproszenia miała prosty wybór: uciekać przed przeszłością, lub pogodzić się z nią i żyć dalej. Próbowała wcielić w życie pierwszą wersję, ale już na samym początku poległa. Dała więc szansę Harry'emu, sobie i życiu w zgodzie ze swoją historią.
Wstała z łóżka, i przyglądnęła salonowi. Wyglądał inaczej niż ostatnio. Może była teraz na piętrze? Dom Harry'ego był duży, być może miał tam drugi taki pokój. Nie potrafiła odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego nie doczołgali się do łóżka, a zamiast tego rozłożyli dużą kanapę naprzeciwko telewizora. Zignorowała ten fakt i dalej przyglądała się otoczeniu.
- Cześć...
Podskoczyła zaskoczona. Wyrwał jej się krótki krzyk przerażenia, że ktoś poza nią i Harrym jest w tym domu. Nie obróciła się przez chwilę usiłując zweryfikować głos, ale szybko się poddała i odwróciła się na pięcie najwolniej jak potrafiła.
Przed nią stał Liam Payne. Liam Payne ubrany tylko w czarne bokserki, nie zawracający sobie głowy żadną koszulką czy spodniami od pidżamy. Zagapiła się i przez moment tępo wpatrywała w jego umięśniony tors. Skanowała wzrokiem każdy mięsień na jego klatce piersiowej, a następnie wodziła wzrokiem po muskularnych ramionach. Oderwała od nich oczy dopiero, gdy chłopak znowu się odezwał.
- Fajny... fajny tatuaż.
Wpatrywał się w nią, poniżej jej twarzy. Owszem, miała tatuaż, ale z tej perspektywy raczej nie powinien być widoczny. Podążyła za jego spojrzeniem i na kilka dobrych sekund zamarła. Z trzech powodów. Po pierwsze, stała przez Liamem w samej bieliźnie, nie miała pojęcia, gdzie podziała się jej imprezowa sukienka. Po drugie, poniżej jej bardotki znajdował się jakiś czarny rysunek, który był wspomnianym tatuażem. Po trzecie, jeśli piosenkarz wypatrzył nowy obiekt na jej ciele, oznaczało to, że musiał też spojrzeć na jej biust.
Zakryła usta rękoma nie chcąc krzyczeć po raz kolejny. Robiła różne, dziwne rzeczy będąc pijaną, ale nigdy wcześniej nie postanowiła sobie zrobić pamiątki na całe życie. Nie wiedziała co odpowiedzieć, zamiast tego odbiegła w domniemanym kierunku łazienki. Zostawiła osłupiałego szatyna w salonie i zaczęła dobijać się do drzwi. Szum wody momentalnie ucichł, co uznała za oznakę słuchania.
- Styles, dlaczego mam motyla na klatce piersiowej?!
Tuż za Ariel stał już zmieszany Payne. Nie miał pojęcia dlaczego ta dwójka znajduje się w jego apartamencie, nie rozumiał też, jak mogło dojść do nagłego pojawienia się tatuażu, postanowił więc zostać i poczekać na jakiekolwiek wyjaśnienia.
- Nie jestem pewien czy chcesz wiedzieć.
- Masz mi powiedzieć, tu i teraz!
- Więc... Najpierw ci powiem, że masz naprawdę dobrą głowę do picia, wypiłaś chyba dwa razy więcej ode mnie! - pochwalił Styles, ale słysząc kolejne walnięcie o drzwi przeszedł do rzeczy: - Późno w nocy, dobra, wcześnie rano, powiedziałaś, że uwielbiasz mój tatuaż i chciałabyś taki sam. Pomimo że ci powiedziałem, iż teraz nie możesz go zrobić, ty... - urwał, jakby bał się dokończyć.
- Co powiedziałam, powiedzże wreszcie!
- Powiedziałaś, że jeśli nie pójdziemy jeszcze tej nocy do studia tatuażu, to prześpisz się z Payno na moich oczach.
Harry zaczął chichotać i puścił wodę w umywalce, żeby przez chwilę nie słyszeć furii Doyle. Ona zaś nie potrafiła wydusić z siebie ani słowa, stała bowiem obok równie zszokowanego Liama. Momentalnie jej policzki pokryły się czerwienią, całe zaczęły piec.
- Powiedz to raz jeszcze, a obetnę ci wszystkie loki, a pozostałości przefarbuję na blond.
Jej groźba zdała się nie zrobić na chłopaku żadnego wrażenia, bo już chwilę później wyszedł z pomieszczenia owinięty jedynie białym ręcznikiem wokół pasa. Uśmiechał się szelmowsko, jedną dłonią przytrzymywał materiał, drugą zaś przeczesywał do tyłu włosy. Spojrzał na Ariel i powtórzył:
- Chciałaś się kochać z Liamem.
Powiedziawszy to zamknął drzwi i zobaczył samego zainteresowanego. Jego mina nie wyrażała już takiego szczęścia jak przed chwilą. Nie spodziewał się takiego obrotu sytuacji. Wokalisty nie powinno tam być, miał znajdować się w zupełnie innej stronie miasta. Wiedział to, był pewien. On jednak stał przed nim we własnej osobie z nutą skonfundowania na twarzy.
Liam taksował dwójkę przyjaciół wzrokiem. Oboje byli niemal całkiem nadzy. Rude włosy dziewczyny były w większym nieporządku niż zazwyczaj, makijaż nieco jej się rozmazał. Czerwona szminka przestała znajdować się tylko na ustach, a zaczerwienione lica idealnie pokazywały jej zażenowanie. Harry pomimo gorącego prysznica, który przed chwilą wziął, pobladł i odcień jego twarzy można było porównać do twarzy japońskich gejszy. O mały włos z zaskoczenia nie upuściłby na ziemię ręcznika.
- Czy wy razem...?
Nie dokończył pytania, bo - o ile to możliwe - Harry pobladł jeszcze bardziej, a Ariel wyglądała już jak mały, słodki pomidorek.

Niewysoka temperatura nie była przeszkodą dla setki ludzi głodnych tańca i alkoholu. Kolejka ciągnęła się na kilkadziesiąt metrów, wszyscy dygotali z zimna, a jedyną ciepłą myślą była impreza, którą mieli już niedługo rozpocząć. Każdy indywidualnie, choć w jednym miejscu.
Jedną z osób stojących w rządku by wejść do jednego z bardziej uczęszczanych klubów w Londynie była panna Doyle. Chłód okalający jej ciało dawał się we znaki, nie była jednak początkującą imprezowiczką i wiedziała, że założenie tylko kusej sukienki i wysokich szpilek w taką pogodę byłoby szaleństwem. Szczerze współczuła dziewczynom, które nie przewidziały, że będą musiały zaczekać nieco dłużej i nie zabezpieczyły się przed zimnem. Potarła dłonią o dłoń, by nieco się rozgrzać. Chuchnęła w ręce, by następnie uderzyć nimi o zziębnięte uda. Energicznie podskoczyła kilkukrotnie w miejscu i dalej czekała. Na linii jej wzroku dostrzegła mężczyznę, który rozdawał gorącą herbatę – to było naprawdę miłe ze strony klubu. Choć wiedziała, że w ich interesie było, by ludzie czekali w tej kolejce, by następnie stracić sporo pieniędzy w barze, nadal uważała, że to urocze z ich strony. Z wdzięcznością odebrała już trzeci plastikowy kubek z parującym napojem. Zamoczyła usta w cieczy i uśmiechnęła się sama do siebie. Ciepło przedostawało się przez puchate rękawiczki i przyjemnie ogrzewało palce u rąk. Czekała już prawie dwie godziny, nie mogła doczekać się, aż wykidajło wpuści ją do środka.
Zstępowała z nogi na nogę, coraz bardziej zniecierpliwiona. Umówiła się z Harrym na dziesiątą wieczorem, w tymże klubie. Musiała przyznać, że podobał jej się ten pomysł – nie bywała w tym miejscu zbyt często, było raczej z górnej półki, a jej chodziło przede wszystkim o dobrą zabawę, nie o luksus i prestiż. Doceniła jednak, że brunet wybrał ten klub; słynął z bardzo dobrych didżejów, świetnych drinków i fantastycznej atmosfery. Oznaczało to, że Harry także lubił czasem się zabawić, za co dostał u niej dużego plusa. Musiała mu jednak postawić też minusa za to, że sama stoi w tej kolejce. A on pewnie jeszcze nie wyszedł z domu.
Dochodziła godzina dwudziesta druga. Jej telefon milczał, zupełnie jakby piosenkarz zapomniał o tym, że umówili się na dzisiejszy wieczór. Była bardzo podekscytowana tym wyjściem, nie chciała żeby wszystko spaliło się na panewce. Kiedy powoli traciła nadzieję, że nie spędzi tego wieczora sama, na końcu ulicy zamajaczyła wysoka, męska sylwetka z odgarniętymi do tyłu włosami, przywdziewająca czarny płaszcz.
- Czy ty jesteś zdrowy?! Powinieneś wiedzieć, że na wejście się czeka, a skoro mieliśmy tam o dziesiątej wejść, to powinieneś tu być o ósmej! - wybuchła, gdy tylko się do niej zbliżył.
- Nie sądziłem, że będziesz czekać. Wpuszczają mnie poza kolejką, a ciebie razem ze mną. Myślałem, że się domyślisz. - Wzruszył ramionami i pociągnął dziewczynę prosto do wejścia. Odburknęła, że za te dwie stracone godziny postawi jej kilka drinków, na co się roześmiał, ale nie protestował.
Stało się tak jak powiedział: bramkarz uśmiechnął się dużo przyjaźniej niż do innych, „zwykłych” klubowiczów, przepuścił ich w drzwiach i życzył udanej zabawy. Dziewczyna nie roztrząsała więcej czasu spędzonego na dworze, skierowała się szybko w stronę szafek, by zostawić tam zbędne spodnie i kurtkę, a także plecak, w którym miała wszystko, czego potrzebowała. Jej dzisiejszy strój ograniczał się do krótkiej sukienki w kolorze węgla, pokrytej równie czarnymi cekinami, które odbijały dyskotekowe światło na wszystkie strony. Jej strój wypełniał dość mocny makijaż, również w odcieniach czerni. Wiedziała, że po długiej nocy, jaką planowała tu spędzić, ubranie szpilek mogłoby dać się we znaki, postawiła więc na zwykłe tenisówki. Harry przyglądał się jej przez cały czas, kiedy dziewczyna poprawiała swój wygląd. On sam prezentował się dość zwyczajnie: ciemne, podarte jeansy, skórzane, drogo wyglądające buty w karmelowym kolorze i lejąca się, szara koszula.
Ariel podeszła do przyjaciela tanecznym krokiem, zawiesiła jedną rękę na jego szyi, drugą zaś rozpinała malutkie guziczki jego ubrania. Kiedy doszła do połowy torsu uznała, że tyle wystarczy. Stanęła schodek niżej, wyciągnęła do niego rękę, by dać znak, że już mogą iść. Styles pochwycił jej dłoń, która zdawała się ginąć w jego własnej. Pociągnęła go w stronę baru, co wcale mu nie przeszkadzało. Usiedli na hokerach, zamówili po jednym napoju i zanim na dobre oddali się tanecznemu szaleństwu ucięli sobie krótką pogawędkę.
- Więc ty i... „Ptyś”, to coś poważnego? Jest ojcem twoich córek? - Harry nie owijał w bawełnę i zaczął rozmowę od dużego kalibru. Nie chciał mieć złudnego wyobrażenia o przyjaciółce, dlatego uznał, że czym prędzej o to zapyta, tym lepiej dla nich obojga.
Doyle wpatrywała się w jego oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie ukazywała złości, że zapytał o tak osobistą sprawę, nie było tam też śladu zaskoczenia, czy innych uczuć. Po prostu patrzyła w jego szmaragdowe oczy rysując wskazującym palcem nieznane wzory na swoich wargach. Nie odpowiadała przez kilka minut, wokalista domyślił się, że nie otrzyma odpowiedzi na tak odważne pytanie, więc zabierał się do zadania innego, mniej zobowiązującego.
- Nie - odpowiedziała krótko zanim zdążył cokolwiek powiedzieć.
- Co „nie”?
- Ptyś nie jest ojcem moich córek. Nie może być. Po pierwsze dlatego, że Ptyś to moja przyjaciółka. Po drugie, jeszcze się nie dorobiłam dzieci. Mieszkam z dwójką małych fanek twojej osoby, ale one są córkami mojej drugiej przyjaciółki. Ot, cała historia.
- Ale... jak to? Przecież... - mina Harry'ego okazała się być zabawną, rudowłosa zachichotała bowiem z jego bezradności. Szturchnęła go w bok, aby się otrząsnął, a kiedy to zrobił dodał: - To twoja przyjaciółka i ty...?
- Broń Boże, Harry! - przerwała. - Jestem wolna, do wzięcia i tylko dla facetów! Napij się trochę, może ci się myślenie rozjaśni. Kocham Jade, ale nie w ten sposób. Weźmy kilka szybkich kolejek i chodźmy tańczyć.
Poprosiła barmana o sześć szotów, które prędko zostały im podane. Chwycili drobne naczynia między palce i mamrocząc za co piją spożyli zawartość szklaneczek. Podobnie zrobili z dwoma kolejnymi kolejkami, które w ich żołądkach znalazły się w pięciominutowych odstępach. Alkohol zaczynał krążyć w ich żyłach, nieco się rozluźnili i zapomnieli o początkowej, dziwnej dość, sytuacji.
Weszli na brzeg parkietu, by momentalnie znaleźć się na jego środku. Ariel okazała się być świetną tancerką, jej towarzysz starał się nie odstawać. W klubie było pełno ludzi, ciało ocierało się o ciało. Nieprzyjemna mieszanka zapachów unosiła się w powietrzu, jednak najważniejsza była zabawa, nikt nie zwracał większej uwagi na okoliczności. Piegowata dziewczyna zarzuciła zielonookiemu brunetowi ręce na szyje, on zaś przyciągał ją do siebie kładąc ręce na jej biodrach. Oboje ruszali się w rytm muzyki, tak ponętnie jak tylko potrafili. Harry przysunął się do przyjaciółki jeszcze bliżej, ich klatki piersiowe dzieliło kilkadziesiąt milimetrów. Grana muzyka nie miała znaczenia, nie ważna była prędkość i styl piosenki, oni nie zmieniali skromnego układu tanecznego.
Po parędziesięciu minutach brunet zaoferował, że pójdzie po kolejną porcję alkoholu, na co rudowłosa z ochotą przystała. Zostawił dziewczynę samą wśród tłumu, lecz samotność długo jej nie doskwierała. Gdy tylko Styles zniknął jej z pola widzenia, przysunął się do niej średniego wzrostu blondyn i bez przyzwolenia chwycił Ariel w pasie, i lekko nią zakołysał. Oszołomiona przez chwilę chciała wyrwać się z uścisku jak najprędzej, szybko jednak zmieniła zamiar kładąc własne dłonie na szerokich barkach chłopaka. Kręciła biodrami filuternie wpatrując się w ciemnobrązowe tęczówki chłopaka. Ten nie potrafił jednak wytrzymać jej nęcącego spojrzenia, więc skupił całą swoją uwagę na jej wargach, które raz po raz zagryzała, a kiedy i to rozpraszało jego uwagę patrzył jeszcze niżej.
Ariel wyczuła jak onieśmielającą aurę na nim sprawiła, przysunęła się bliżej, by swobodnie skrzyżować ręce na jego plecach. Nadal kusiła go wzrokiem – zazwyczaj w takich sytuacjach nie musiała czekać długo na jakąś reakcję. Najczęściej był to drobny pocałunek w kąciku ust, który nierzadko przekształcał się w coraz zachłanniejsze na linii szczęki i szyi. Otarła dłonią o jego kark, by z powrotem skupić jego uwagę na swojej twarzy. Kiedy na nią zerknął posłała mu nieśmiały uśmiech przez co nieco się rozluźnił i zsunął swoje dłonie z jej talii niżej na biodra, by zataczać na nich drobne kółka palcami. Dziewczyna mruknęła coś niczym zadowolony z siebie kot, a kiedy nieznajomy odważniej sięgnął w stronę jej pośladków tylko się uśmiechnęła.
Tymczasem Harry podziękował właśnie za przyrządzenie drinków i przepychał się z nimi w stronę Ariel. Nie prostym zadaniem było dojść tam nie rozlewając niczego, więc siłą rzeczy kubeczki były tylko do połowy zapełnione, kiedy był w stanie widzieć rudą czuprynę. Gdy dziewczyna była już na wyciągnięcie ręki uderzył go widok, jakiego się nie spodziewał. Dwójka przed nim zdawała się być pochłonięta sobą nawzajem, choć nie mógł stwierdzić reakcji dziewczyny, jako, że stała tyłem. Wepchnął trunki jakiejś parze, która stała obok i miała wolne ręce, i zbliżył się do obcego blondyna w celu odsunięcia go od przyjaciółki.
- Co ty, kurwa, robisz?! - zagrzmiał na tyle głośno, że jego głos był dobrze słyszalny ponad ciężkimi uderzeniami basów. Mówiąc to pociągnął nieznajomego za koszulę i pchnął w przeciwnym do Ariel kierunku. Kątem oka był w stanie zauważyć jak dziewczyna zakrywa dłonią usta, ale nie zwrócił na to uwagi. - Odwal się od niej, chyba że chcesz mieć do czynienia z moją pięścią.
Harry wyraźnie górował nad chłopakiem. Brązowooki niespokojnie zerkał na niego i piegowatą, odsunął się kilka kroków w tył uznając, że przyszli razem i lepiej nie zadzierać z brunetem. Po kilku przeciągających się sekundach odwrócił się na pięcie i zniknął w tańczącym tłumie, który nie zauważył sytuacji, która przed chwilą miała miejsce tuż obok nich. Styles prędko stracił go z oczu, więc wrócił do Ariel która stała, czekając na niego, niczym słup soli. Chwycił ją za łokieć i pociągnął w mniej zatłoczone miejsce.
- Ariel, do cholery, czy naprawdę nie mogłaś go sama spławić?
- Tylko tańczyliśmy! Nie jestem twoją własnością, mogę flirtować z kim zechcę.
- Ale przyszliśmy tu razem, to chociaż dziś daj sobie spokój, co? Straszna z ciebie kokietka!
- Dobra, Hazz, uspokój się. Chodźmy się napić, gdzieś ci drinki znikły. I tak już jesteś mi winny kilka drinków, za to, że będę tańczyć tylko z tobą postawisz mi zaraz szklankę jakieś wybornej szkockiej.
Nieśmiało uniosła kąciki ust i wzięła piosenkarza pod rękę. Westchnął zrezygnowany, ale odwzajemnił uśmiech i poszli w stronę baru. Zamówił jej whiskey i koktajl, sobie tylko drugi z napojów. Dziewczyna szybko opróżniła oba naczynia i zażądała kolejnego, na co nie mógł nic poradzić. Miał tylko cichą nadzieję, że nie straci przytomności i będzie pamiętać adres własnego domu.
Po kolejnych dwóch czy trzech godzinach oboje byli bardzo nietrzeźwi. Trzymali się na nogach, choć chodzenie sprawiało im pewne trudności. Harry był w lepszym stanie niż Ariel, bądź co bądź wypił znacznie mniej alkoholu. Wyszli właśnie z klubu, przemierzali dość pustą ulicę Londynu. Dziewczyna pobiegła kilka metrów przed wokalistą by gwałtownie się zatrzymać i wpatrywać w przyjaciela. Przechyliła głowę, włosy jakby przelały się na jedną stronę, i skanowała wzrokiem zbliżającego się chłopaka. Jego koszula była rozpięta bardziej niż na samym początku, jakiś guzik zgubił się na dobre, inny po prostu się odpiął. Wpatrywała się w ciemny obrazek na jego klatce piersiowej, a kiedy się z nią zrównał wybełkotała z szybkością karabinu maszynowego:
- Też chcę taki.
Harry nie zrozumiał od razu o czym mowa, przez co ułamek sekundy później poczuł jak rudowłosa dźga go palcem w żebra. Obrysowała kształt motyla, a potem przyłożyła dłonie pod biustem i zatrzepotała palcami, jakby same były skrzydłami pięknego owada. Hardo wpatrywała się w bruneta, nie przyjmując sprzeciwu. Odgarnął z czoła przyklapnięte włosy i usiłował wymyślić jak najprostsze wytłumaczenie, dlaczego jest to niemożliwe.
- Jest za późno, a ty jesteś zbyt pijana. Nie robią tatuaży tak późno w nocy.
- Jest po prostu wczesny ranek! - zaświergotała szczęśliwie, lecz następne zdanie wypowiedziała z odmienionym, poważnym humorem. - Jeśli nie dostanę tego tatuażu, to przywiążę cię do krzesła i... i przerżnę Liama, a ty będziesz musiał na to patrzeć! Ha, ha! - wydęła usta zadowolona z siebie.
Styles przystanął próbując opanować uczucie, że za chwilę oczy wyjdą mu z orbit. Wybałuszył oczy na dziewczynę, która niewinnie się uśmiechała, prawie jakby zapomniała co przed chwilą powiedziała. Przez chwilę rzeczywiście wydawało mu się, że tak jest, ale powtórzyła „chcę” jeszcze kilka razy. Nawet jeśli do jej groźby miało nie dojść, wolał zająć jej myśli jak najszybciej było to możliwe. Więc skierowali się w stronę dobrze znanego mu studia tatuażu.

● ● ●

hej ho, hej ho! rozdział w odwrotnej kolejności, trochę namieszam z czasem akcji teraz, ale jesteście mądre przecież i dla was to żadna przeszkoda. bez kursywy bo mnie wkurza ;x szalona ariel, na kochanego payno się rzucać xd mam nadzieję, że się podoba, wczułyście się w tę przebojowość rudej? mam ważne pytanie, nie do rozdziału: czy chcecie żebym umieściła trailer? myślicie, że zwiastun pomógłby w zdobyciu większej ilości czytelników? ;) buziaki, lodów na ochłodę w ten kochany upał ♥ kocham was xoxo

proszę o komentowanie x

11 komentarzy:

  1. Hahahahah Pierwszaaaaa !! :D
    No więc tak:
    -Rozdział zajebisty (jak zawsze)
    -Relacje między Doyle a Stylesem idą do przodu, co mnie bardzo cieszy.:)
    -To jak Harry zareagował na taniec Ariel z tym kolesiem...wyczuwam zazdrość... :))
    -No i oczywiście, ta cała akcja z tatuażem .... MEGA

    Nie mogę się doczeka następnego rozdziału.
    CZEKAM CZEKAM CZEKAM CZEKAM
    Pozdrawiam :*
    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahah :D Sprawa z tatuażem mistrzowska XD Biedny Liam...
    Przy okazji... PISZ SZYBKO NASTĘPNY ROZDZIAŁ! :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahahaha o Boże, ale się pizgałam - sorki za słownictwo - czytając tą notkę xD Liam, biedny mój Liaś, chyba nie chcę wiedzieć jak się czuł xD
    A Doyle przeszła samą siebie xD uchla w cztery razy po cztery litery xD chcem, chcem u chcem xD flirciara okropna, ale Harry'emu pewnie aż tak tak to nie przeszkadzało, co? :D
    I dobrze, że powyjaśniali sobie pare spraw :D
    @Irydda

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG. dziekuje kochana zza ten rozdzial. ale z tym rtatuazem to dowalilas. biedny Liam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając miałam mega banana na ustach. Po prostu super ;D Oczywiście akcja z tatuażem najlepsza ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha no nie mogę świetny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. aaa! świetny ! jak chce kolejne i to szybko!!! ♥
    myślę,że fajne by były trailery :D
    @ojda_ojda

    OdpowiedzUsuń
  8. Hahaha xd jak nie zrobi sobie tatuażu to przywiąże Hazze do krzesła i przeleci Luama na jego oczach xd sikam haha czekam na next :)) @I_mLikeMagic

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciesze się, że Haz dowiedział się, że Ariel jednak nie ma sióstr i bawi mnie, że po pijaku zachciało jej się tatuażu, trochę mi jej szkoda, bo wygląda jakby nie do końca kontrolowała spożywanie alkoholu. Czytało się bardzo, bardzo miło. Niestety nie pamiętam nic o żadnych literówkach, czy coś :)x
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. blog jest świetny a rozdział jest super ;) bardzo mi się podoba i informuj o nn : )
    http://lifeinfear.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. fanfiction jest super, zero błędów, ogółem świetnie :*

    OdpowiedzUsuń

Pisane tu treści są dziełem mojej wyobraźni.

Jeśli przeczytałaś i ci się spodobało - zostaw po sobie ślad, daj znać że tu byłaś.

Jeśli nie podoba ci się to co czytasz po prostu wyjdź z tego bloga.
Naciśnij czerwony przycisk zamiast zostawiać antymotywujące komentarze.