Pojedyncze
płatki śniegu otulały Londyn. W holu stadionu narodowego kręciła
się spora grupa ludzi czekająca na rozpoczęcie ich wycieczki. Dwie
minuty po godzinie pierwszej po południu piegowata dziewczyna
zwołała wszystkich donośnym głosem w jedno miejsce.
-
Jesteśmy na stadionie Wembley, stolicy angielskiej piłki nożnej!
Po
kilku słowach wstępu, zaznajomieniu kibiców z całego świata z
przepisami obowiązującymi podczas zwiedzania i przedstawieniu się
przeszli w stronę ruchomych schodów. Wjechali do góry, po czym
stanęli przy jednej z pierwszych wystaw, którą kobieta krótko
omówiła. Po tym standardowo zapytała każdego z osobna z jakiego
kraju pochodzi, jakiej drużynie kibicuje i czy kiedyś był już
tutaj był. Wydawało jej się, że w ten sposób ludzie czują się
dużo swobodniej pośród tylu obcych. Ona przynajmniej czuła się
bardziej komfortowo.
Kilkanaście
minut później wszyscy mieli aparaty zapełnione zdjęciami murawy i
trybun z góry, poznali wymiary i pojemność stadionu, a także
kilka rekordów. Szli teraz szerokim korytarzem w stronę szatni.
Mimo że szła na przodzie, kątem oka widziała podekscytowanie
kilkorga dzieci, którzy ubrani w koszulki w barwach Anglii dumnym
krokiem przemierzali drogę. Na pewno ich marzeniem było pojawić
się kiedyś w tym miejscu nie tylko w roli fana, lecz piłkarza.
Który mały chłopiec bowiem o tym nie marzył?
Zanim
jednak doszli do upragnionego przez wielu miejsca skręcili do sali
konferencyjnej. Zazwyczaj tylko prasa i ludzie związani z mediami
mieli możliwość przebywania tam, ale dla uczestników wycieczki
robiono wyjątek. Wszyscy rozsiedli się wygodnie na krzesełkach dla
dziennikarzy i oczekiwali na słowa, które miały wypłynąć z ust
rudowłosej.
-
Właśnie tutaj odbywają się konferencje prasowe. Przy tym stole -
wskazała na mebel stojący w centrum zainteresowania - zasiada
trener drużyny, kapitan i najczęściej najlepszy zawodnik meczu lub
strzelec ważnej bramki.
Usunęła
się nieco na bok, by umożliwić swobodne pstrykanie zdjęć.
Ustawiła się kolejka, niemal każdy chciał wczuć się w rolę
dobrego piłkarza. W tym samym czasie kontynuowała swój mały
wykład.
-
Na Wembley odbywają się także wielkie wydarzenia muzyczne. Oto
zagadka dla was: który artysta lub zespół koncertował tu
najwięcej razy?
Jak
zawsze musiała czekać moment, zanim otrzymała jakąś konkretną
odpowiedź. Ludzie szemrali między sobą, jakby odgadnięcie
wykonawcy było równoznaczne do wygrania jakiejś nagrody. Gdzieś z
przodu padała nieśmiała odpowiedź „Bon Jovi”, która jednak
okazała się być błędna. W oddali usłyszała też „Queen” i
„Metallica”, jednak i te nie były trafne. Po kolejnych próbach
odgadli drugie i trzecie miejsce podium pod względem występów.
-
Pomyślcie, kto jest ponad Madonną i ponad The Rolling Stones?
Nie
musiała czekać długo na odpowiedź, usłyszała bowiem jak jakiś
chłopczyk zawołał „One Direction!”. Nie spodziewała się
takowej, ale postanowiła podejść do sprawy profesjonalnie i już
miała grzecznie odpowiedzieć, że nie udało się zgadnąć, na
samym końcu sali rozległ się donośny, gardłowy śmiech.
Oczy
większości kibiców zwróciły się w kierunku ostatniego rzędu
krzeseł. Chcieli tylko zgromić wzrokiem jakiegoś niekulturalnego
człowieka - może i szaleństwem było porównywanie tegoż zespołu
do największych prekursorów muzyki rockowej, ale należał się
szacunek dla każdego artysty. Zamiast przymrużonych powiek, ludziom
niemal gałki oczne wyszły z orbit. Ariel przesłoniła ręką
światło padające na jej twarz by lepiej widzieć tego osobnika,
który wywołał taką reakcję na twarzach wycieczkowiczów. Zanim
rozpoznała w nim kogokolwiek usłyszała cieniutki głosik piszczący
„Harry! To Harry Styles!”.
Zdębiała.
Co on tutaj robił? Widziała go sześć miesięcy temu, a on teraz
postanowił tak sobie zawitać na stadionie? Nie miała wątpliwości,
że to zaplanował, z pewnością szybciej dopytywał się, którą
zmianę ma piegowata. Nie widziała co prawda powodu, dla którego
znowu miała być prześladowana przez bruneta, ale wiedziała, że
musi to jak najszybciej wybadać.
Otrząsnęła
się i już miała obwieścić wszem i wobec jaki specjalny gość
zaszczycił ich swoją obecnością, ale nie zdążyła.
-
Bez przesady, stary. Odpowiedź na pańskie pytanie brzmi Michael
Jackson. Król popu grał tu najwięcej razy. - Mówiąc to świdrował
rudowłosą wzrokiem. Czuła wręcz, jakby nie tylko wwiercał się w
nią, ale też palił jej skórę. W mgnieniu oka jego skupiona
sylwetka rozweseliła się ukazując urocze dołeczki w policzkach.
Modliła się w duchu, aby żar jaki czuła na swoich nie
odzwierciedlał koloru, który mógłby się na nie wkraść.
Spuściła
wzrok i czując na sobie wzrok Harry'ego bawiła się palcami. Nie
trwało to długo, ale w sali wypełnionej ludźmi nastała
niezręczna cisza. Kilka osób obserwowało relację między Ariel a
gwiazdorem, która jednak została szybko przerwana przez tę małą
dziewczynkę wykrzykującą jego imię. Dziecko wyrwało się z
uścisku ojca i pobiegło w stronę piosenkarza.
Piegowata
skorzystała z chwili, gdy cała uwaga została z niej zdjęta i
chwyciła krótkofalówkę wiszącą na jej szyi. Urządzenie
zatrzeszczało niepokojąco, ale zaraz z głośników wydobył się
niewyraźny głos kolegi, który miał zacząć dopiero za godzinę.
-
Błagam cię, zastąp mnie, oddam ci całą dniówkę, tylko tu
przyjdź!
Starała
się mówić na tyle cicho by nikt wokoło nie usłyszał jej jęku,
jednocześnie mówiąc na tyle głośno by jej błaganie o pomoc
zostało usłyszane. Krew niemal zastygła jej w żyłach, kiedy
rozglądnęła się po pokoju w którym przebywała. Mimo
podekscytowania ze strony kibiców futbolu nikt zdawał się nie
przywiązywać większej wagi do jej sylwetki. Poza tą jedną osobą,
która ponownie wpatrywała się w jej twarz.
Usiadła
na stole prasowym stojącym pod ścianą, oplotła krótkofalówkę
dłońmi i niespokojnie machała nogami w powietrzu. Starała się
udawać, że wzrok kieruje tylko i wyłącznie na kibiców
fotografujących to niezwykłe miejsce. Wyręczyła jakiegoś
starszego pana robiąc mu zdjęcie, odpowiedziała na kilka pytań i
kiedy miała obwieścić, że w końcu przejdą do szatni, przez
główne drzwi wszedł wcześniej zawołany kolega.
-
Możesz lecieć, Ariel - szeptem zwrócił się do dziewczyny, po
czym dodał głośniej: - Drodzy państwo, waszej przewodniczce
wypadło ważne spotkanie, pozwólcie, że ja pokażę wam resztę
stadionu...
Piegowata
nie słyszała więcej, bo niczym torpeda wybiegła z sali
konferencyjnej do wyjścia ewakuacyjnego. Użerała się właśnie z
elektronicznym zamkiem, który nie chciał zaakceptować jej karty,
kiedy usłyszała za sobą spokojne, choć donośne kroki. Spojrzała
przez ramię i prawie wypuściła z rąk plastikowy prostokąt. W
wręcz teatralnej ostatniej chwili drzwi ustąpiły i mogła dalej
biec. Kolejne jednak były tak samo skore do współpracy, a brunet
przytrzymawszy poprzednie opierał się teraz o ścianę uśmiechając
się figlarnie.
Zrezygnowana
zmierzyła wzrokiem nieproszonego gościa. Przylgnęła do białej,
zimnej powierzchni i osunęła się na podłogę. Przez myśl
przemknęło jej pytanie, dlaczego reaguje na niego w taki sposób.
Raczej nie chciał jej skrzywdzić, tylko porozmawiać. Choć może
właśnie rozmowy z kimś takim się obawiała? Nie potrafiła sobie
odpowiedzieć na pytanie co wywołuje w niej takie zachowanie.
-
Czego chcesz?
-
Żebyś nie uciekała.
Popatrzyła
na niego z politowaniem w oczach. Kiedy się tam zjawił jeszcze nie
zaczęła uciekać, więc jego odpowiedź była tak samo naiwna jak
jej pytanie. Odgarnęła niesforne kosmyki za ucho i usiłowała
wyczytać coś z oczu chłopaka.
-
Chcę tylko odzyskać przyjaciółkę - szepnął.
Chciała
coś powiedzieć, ale nie znalazła właściwych słów. Poderwała
się z ziemi równie szybko jak się na niej znalazła, odwróciła
wzrok i wciągając kartę przed siebie chciała otworzyć kolejne
drzwi. Zanim zdążyła przybliżyć ją do czytnika poczuła jak
duża, silna dłoń oplata jej nadgarstek. Skrzywiła się nieco i
opuściła ramię. Zerknęła z ukosa na bruneta, który wydawał się
być bardzo zmartwiony. Uśmiechnęła się pod nosem i wyswobodziła
z uścisku.
-
Chciałam to tylko jakoś uczcić, ale jeśli koniecznie wolisz
płakać, to proszę bardzo.
Momentalnie
wyraz jego twarzy się zmienił. Ukazały jej się wesołe dołeczki,
które tak elektryzowały miliony fanek. Szczery uśmiech pojawił
się także w oczach. Mimo mocno uniesionych włosów i dobrze
dobranych ubrań w tamtym momencie widziała w nim tylko Harry'ego
sprzed kilku lat, takiego z rozczochraną czupryną i bezguściem
modowym.
Dotarli
z powrotem do głównego holu, w którym kręciło się zaledwie
kilka osób, większość z obsługi stadionu. Ariel skupiła całą
swoją uwagę na grafiku kolegi, z którego wynikało, że grupa
którą zdecydowała się przejąć pojawi się za niecałe pół
godziny. Westchnęła głośno, by wyrazić swoje niezadowolenie z
obrotu sprawy. Niby nie chciała odnawiać znajomości ze Stylesem,
jakiś głosik w jej głowie podpowiadał, że to nie najlepszy
pomysł, ale w głębi duszy naprawdę chciała z nim pogadać jak za
dawnych czasów. Choćby ten jeden, jedyny raz.
Wpisała
kilka zmian w raporcie, po czym zaczęła zbierać grupę
zwiedzających. Gwiazdę muzyki zostawiła w szatni, modliła się,
żeby żadna z koleżanek nie zareagowała zbyt gwałtownie na jego
widok. Nie chciała zastać starego znajomego w krępującej
sytuacji. Co miałaby powiedzieć? „A to mój kolega, Harry, może
znasz z telewizji”? Po równo osiemdziesięciu minutach weszła
ponownie do zakątka dla pracowników, ale chłopaka już tam nie
było.
Pokręciła
głową z dezaprobatą. Mogła się domyślić, że wystawi ją do
wiatru. W końcu ona jest tylko szarym obywatelem, nikim sławnym czy
bogatym, z kim wypadałoby się pokazać. Ściągnęła z siebie
firmową koszulkę, złożyła niedbale w szafce, z której
wyciągnęła przydługi, bordowy sweter pełniący rolę sukienki.
Naciągała na siebie grube rajstopy w kolorze smoły, kiedy
usłyszała za sobą przeciągliwy gwizd. Odwróciła gwałtownie
głowę. Za jej plecami stał, opierawszy się o framugę drzwi,
Harry. Bawił się zakrętką wody, którą trzymał właśnie w
rękach.
-
To jak chcesz uczcić nasze spotkanie po latach?
Mówiąc
do poruszył znacząco brwiami w górę i w dół, uśmiech nie
schodził mu z twarzy. Rudowłosa pomyślała, że jeszcze chwilę
będzie się tak uśmiechać i twarz mu zdrętwieje. Odgarnęła
jednak tę myśl i odpowiedziała na jego pytanie.
-
Zgaduję, że wyjście do klubu z nieznajomą mediom dziewczyną nie
wchodzi w grę?
Jego
oczy przymrużyły się, jakby chciał powiedzieć „mów dalej”,
ona jednak nie miała zamiaru niczego dopowiadać. Przepakowała z
szafki do torby część swoich rzeczy, aby na końcu wyciągnąć
kurtkę i czekać na jakąś reakcję mężczyzny.
-
Możemy jechać do naszego apartamentowca.
-
Naszego? - uniosła brwi ze zdziwienia.
-
Mojego i chłopaków. Wiesz, poza własnymi mieszkaniami mamy budynek
firmowy, mogłabyś ich przy okazji poznać.
Zacisnęła
usta, by zaraz głośno cmoknąć wargami. W ramach odpowiedzi
ruszyła przed siebie. Chwytała właśnie za pokaźnych rozmiarów
klamkę wejściowych drzwi, kiedy usłyszała za sobą rozbawiony
głos.
-
Gdzie się wybierasz?
Odwróciła
się na pięcie. Zdezorientowana zmarszczyła nos i myślała nad tym
co właśnie zrobiła. Przecież logicznym było, że najpierw musi
wyjść z budynku, żeby dojechać gdzieś indziej. A żeby dotrzeć
do tego kolejnego miejsca musiała przejść kilkaset metrów na
stację metra. To też powiedziała chłopakowi, który usłyszawszy
to tylko szerzej się uśmiechnął i poszedł w przeciwnym kierunku.
Pozostawił ją na chwilę w niewiedzy, nie czekając aż do niego
dołączy.
Podbiegła
kilka długich sekund później. Skonsternowana wręcz człapała za
znajomym, kiedy nagle dotarło do niej, że idą do podziemnego
garażu. Zaśmiała się sama z siebie. Jak mogła pomyśleć, że
skorzysta z środków transportu publicznego z członkiem najbardziej
rozpoznawalnego boysbandu na świecie?
Doszli
do dużego, czarnego samochodu. Dziewczyna przyznała w myślach, że
chciałaby się choć trochę znać na samochodach, mogła teraz
bowiem powiedzieć coś tylko o wyglądzie auta. Rozpoznawała
zaledwie kilka marek, a to nie była jedna z tych, które pamiętała.
Bąknęła tylko, że pojazd jest naprawdę ładny i wsiadła od
strony pasażera.
Za
poleceniem Stylesa założyła jego okulary przeciwsłoneczne. Niby
dzięki nim miała zostać nie rozpoznana. Odgryzła mu się, że
takich włosów nie da się ominąć na ulicy obojętnie. Po tych
słowach otrzymała bandamkę i czapkę, szybko spięła włosy w
grubego, długiego warkocza i przykryła głowę fullcapem. Nie
widziała nigdy, żeby chłopak nosił takiego typu nakrycia, jednak
o nic nie pytała.
Po
kilkudziesięciu minutach jazdy i rozmowy o muzyce wydobywającej się
z głośników samochodowego radia dotarli do wieżowca. Wysiedli w
podziemiach, przeszli do windy i podjechali na dwunaste piętro. W
międzyczasie dziewczyna oddała Harry'emu bandamę, jednak czapkę
zatrzymała, przytrzymywała ona jej rude włosy, które wychodziły
w każdą stronę. W lustrze poprawiła makijaż oczu, na nowo
obrysowała usta pomadką w cielistym kolorze i zakręciła
niesfornego kosmyka na palcu. Sekundę po tym jak skończyła drzwi
windy otworzyły się, a jej oczom ukazał się długi korytarz.
Bez
żadnej zapowiedzi brunet wszedł do jednego z pokoi. Piegowata stała
cały czas w progu, jakby czekając na zaproszenie. Wewnątrz
pomieszczenia usłyszała swoje imię, więc nieśmiałym krokiem,
który starała się za wszelką cenę ukryć, weszła śladami
kolegi. Stanęła w drzwiach z podniesioną głową, mimo że tak
bardzo chciała ją schować. Bądź co bądź każdy celebryta jest
onieśmielający.
Szczególnie
pięciu przystojnych mężczyzn, którzy wpatrywali się w ciebie z
niewyobrażalnym zaciekawieniem.
● ● ●
oto
jest dwójeczka. więcej harry'ego, podoba się? no i jak możecie
się domyślić po ostatnim akapicie pojawi się również reszta
zespołu! dziękuję za ponad 600 wyświetleń, mam nadzieję że
będzie was przybywać więcej! informuję obecnie 18 osób, byłoby
mi bardzo miło gdybyście skomentowali, wyrazili opinię ;)
jak chcecie być informowani to zapiszcie się w zakładce
"informowani" z prawej strony. och, i dziękuję za 4
obserwatorów! (do tego też zachęcam ;d) nie obrażę się jeśli
pomożecie mi w reklamie opowiadania... xd buziaki! x
podoba mi się jak piszesz.. tak... hmm... nie głupio (?), nie "na odczep się" (?) :)
OdpowiedzUsuńnie wiem czemu, ale dziwi mnie reakcja Ariel. Czemu nie chce, hmm, czemu uciekała przed Hazzą? Przecież on chce tylko odzyskać przyjaciółkę... trochę nie ogarniam ale tam, szczegóły xD
OdpowiedzUsuńchcę już następny! :P
@Irydda
Bardzo fajny styl pisania, świetny dobór słów. I sam pomysł genialny. Bardzo mi się podoba. Na pewno będę zaglądać tu systematycznie.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się, jak fajnie opisujesz ten stadion... Niby to łatwe, ale ja bym sobie nie poradziła, a ty podałaś temu zadaniu. Masz u mnie kolejny punkcik! ;)
OdpowiedzUsuńZgubiłaś dużo przecinków, radzę jeszcze raz dogłębniej sprawdzić tekst. (:
Hm, zastanawia mnie jedno: dlaczego Ariel zaczęła biec? Może się przestraszyła, a może najzwyczajniej była już w nim zakochana od dawna i jej serce nie chciała go jakoś przyjąć? Hm, mam dużo przemyśleń, jednak nie będę ich tutaj wszystkich wypisywać. Jestem ciekawa, jak będzie się dogadywała z chłopakami z 1D! :)
Życzę dużo weny i sukcesów.
http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com/
Na prawdę fajny :) mogłoby być więcej dialogu ale to twoje opowiadanie xx
OdpowiedzUsuńpiszesz bardzo ciekawie, podoba mi się Twój styl pisania ;)
OdpowiedzUsuńFabuła opowiadania przypadła mi do gustu po pierwszym rozdziale, nietypowa postać, dobrze wykreowany charakter ;)
Wszystko jest świetnie, powodzenia w dalszym pisaniu, weny przede wszystkim ! ;)
@MalikMyLovee
Miałam skomentować pożądnie na komputerze, ale musialam oddac do serwisu i jestem zdana na komórkę, wiec wybaczysz mi słabą jakość tego komentarza? :)
OdpowiedzUsuńniewiele mam opowiadań, które czytam z przyjemnością, bo mój zmysł krytyka się ostatnio scwanił i pomimo, że ja pewnie też tak piszę to nie chce czytać nic pisanego po amatorsku i tu pojawiasz się ty ze swoim opowiadaniem i pomimo, żeto One Direction to mam ochotę zostać.
Padłam ze śmiechu przy tym stwierdzeniu, że Harremu przybyło trochę włosów, a sama Ariel nie wzbudza we mnie ani nienawisci, ani sympatii, chyba jest mi obojętna, a dzięki temu będę podchodzi bardziej obiektywnie do niej :)
mam wrażenie, czy ona już czuje coś więcej?
Aaaaa i co ludzie mają z tymi dołeczkami? Freitag, Styles, którę będą następne? Xd
weny :*
te-dni-odeszly.
johiodkhiklfx
OdpowiedzUsuńCudowny. To drugi rozdział i przy drugim, brak mi słów.
No po prostu jesteś fenomenalna.
Robisz coś wielkiego, a ten blog jest dla mnie bardzo ważny.
Życzę weny :)
@ThisIsEnd_
Kurcze! Świetny. Tak jak poprzedni!
OdpowiedzUsuńckcmvmofvofbvodkjbvbj ciągle się jaram i nie moge doczekać na kolejne rozdziały!
@Borrowed_Love