Jeśli przeczytałaś - skomentuj proszę.


Rozdział 2

Pojedyncze płatki śniegu otulały Londyn. W holu stadionu narodowego kręciła się spora grupa ludzi czekająca na rozpoczęcie ich wycieczki. Dwie minuty po godzinie pierwszej po południu piegowata dziewczyna zwołała wszystkich donośnym głosem w jedno miejsce.
- Jesteśmy na stadionie Wembley, stolicy angielskiej piłki nożnej!
Po kilku słowach wstępu, zaznajomieniu kibiców z całego świata z przepisami obowiązującymi podczas zwiedzania i przedstawieniu się przeszli w stronę ruchomych schodów. Wjechali do góry, po czym stanęli przy jednej z pierwszych wystaw, którą kobieta krótko omówiła. Po tym standardowo zapytała każdego z osobna z jakiego kraju pochodzi, jakiej drużynie kibicuje i czy kiedyś był już tutaj był. Wydawało jej się, że w ten sposób ludzie czują się dużo swobodniej pośród tylu obcych. Ona przynajmniej czuła się bardziej komfortowo.
Kilkanaście minut później wszyscy mieli aparaty zapełnione zdjęciami murawy i trybun z góry, poznali wymiary i pojemność stadionu, a także kilka rekordów. Szli teraz szerokim korytarzem w stronę szatni. Mimo że szła na przodzie, kątem oka widziała podekscytowanie kilkorga dzieci, którzy ubrani w koszulki w barwach Anglii dumnym krokiem przemierzali drogę. Na pewno ich marzeniem było pojawić się kiedyś w tym miejscu nie tylko w roli fana, lecz piłkarza. Który mały chłopiec bowiem o tym nie marzył?
Zanim jednak doszli do upragnionego przez wielu miejsca skręcili do sali konferencyjnej. Zazwyczaj tylko prasa i ludzie związani z mediami mieli możliwość przebywania tam, ale dla uczestników wycieczki robiono wyjątek. Wszyscy rozsiedli się wygodnie na krzesełkach dla dziennikarzy i oczekiwali na słowa, które miały wypłynąć z ust rudowłosej.
- Właśnie tutaj odbywają się konferencje prasowe. Przy tym stole - wskazała na mebel stojący w centrum zainteresowania - zasiada trener drużyny, kapitan i najczęściej najlepszy zawodnik meczu lub strzelec ważnej bramki.
Usunęła się nieco na bok, by umożliwić swobodne pstrykanie zdjęć. Ustawiła się kolejka, niemal każdy chciał wczuć się w rolę dobrego piłkarza. W tym samym czasie kontynuowała swój mały wykład.
- Na Wembley odbywają się także wielkie wydarzenia muzyczne. Oto zagadka dla was: który artysta lub zespół koncertował tu najwięcej razy?
Jak zawsze musiała czekać moment, zanim otrzymała jakąś konkretną odpowiedź. Ludzie szemrali między sobą, jakby odgadnięcie wykonawcy było równoznaczne do wygrania jakiejś nagrody. Gdzieś z przodu padała nieśmiała odpowiedź „Bon Jovi”, która jednak okazała się być błędna. W oddali usłyszała też „Queen” i „Metallica”, jednak i te nie były trafne. Po kolejnych próbach odgadli drugie i trzecie miejsce podium pod względem występów.
- Pomyślcie, kto jest ponad Madonną i ponad The Rolling Stones?
Nie musiała czekać długo na odpowiedź, usłyszała bowiem jak jakiś chłopczyk zawołał „One Direction!”. Nie spodziewała się takowej, ale postanowiła podejść do sprawy profesjonalnie i już miała grzecznie odpowiedzieć, że nie udało się zgadnąć, na samym końcu sali rozległ się donośny, gardłowy śmiech.
Oczy większości kibiców zwróciły się w kierunku ostatniego rzędu krzeseł. Chcieli tylko zgromić wzrokiem jakiegoś niekulturalnego człowieka - może i szaleństwem było porównywanie tegoż zespołu do największych prekursorów muzyki rockowej, ale należał się szacunek dla każdego artysty. Zamiast przymrużonych powiek, ludziom niemal gałki oczne wyszły z orbit. Ariel przesłoniła ręką światło padające na jej twarz by lepiej widzieć tego osobnika, który wywołał taką reakcję na twarzach wycieczkowiczów. Zanim rozpoznała w nim kogokolwiek usłyszała cieniutki głosik piszczący „Harry! To Harry Styles!”.
Zdębiała. Co on tutaj robił? Widziała go sześć miesięcy temu, a on teraz postanowił tak sobie zawitać na stadionie? Nie miała wątpliwości, że to zaplanował, z pewnością szybciej dopytywał się, którą zmianę ma piegowata. Nie widziała co prawda powodu, dla którego znowu miała być prześladowana przez bruneta, ale wiedziała, że musi to jak najszybciej wybadać.
Otrząsnęła się i już miała obwieścić wszem i wobec jaki specjalny gość zaszczycił ich swoją obecnością, ale nie zdążyła.
- Bez przesady, stary. Odpowiedź na pańskie pytanie brzmi Michael Jackson. Król popu grał tu najwięcej razy. - Mówiąc to świdrował rudowłosą wzrokiem. Czuła wręcz, jakby nie tylko wwiercał się w nią, ale też palił jej skórę. W mgnieniu oka jego skupiona sylwetka rozweseliła się ukazując urocze dołeczki w policzkach. Modliła się w duchu, aby żar jaki czuła na swoich nie odzwierciedlał koloru, który mógłby się na nie wkraść.
Spuściła wzrok i czując na sobie wzrok Harry'ego bawiła się palcami. Nie trwało to długo, ale w sali wypełnionej ludźmi nastała niezręczna cisza. Kilka osób obserwowało relację między Ariel a gwiazdorem, która jednak została szybko przerwana przez tę małą dziewczynkę wykrzykującą jego imię. Dziecko wyrwało się z uścisku ojca i pobiegło w stronę piosenkarza.
Piegowata skorzystała z chwili, gdy cała uwaga została z niej zdjęta i chwyciła krótkofalówkę wiszącą na jej szyi. Urządzenie zatrzeszczało niepokojąco, ale zaraz z głośników wydobył się niewyraźny głos kolegi, który miał zacząć dopiero za godzinę.
- Błagam cię, zastąp mnie, oddam ci całą dniówkę, tylko tu przyjdź!
Starała się mówić na tyle cicho by nikt wokoło nie usłyszał jej jęku, jednocześnie mówiąc na tyle głośno by jej błaganie o pomoc zostało usłyszane. Krew niemal zastygła jej w żyłach, kiedy rozglądnęła się po pokoju w którym przebywała. Mimo podekscytowania ze strony kibiców futbolu nikt zdawał się nie przywiązywać większej wagi do jej sylwetki. Poza tą jedną osobą, która ponownie wpatrywała się w jej twarz.
Usiadła na stole prasowym stojącym pod ścianą, oplotła krótkofalówkę dłońmi i niespokojnie machała nogami w powietrzu. Starała się udawać, że wzrok kieruje tylko i wyłącznie na kibiców fotografujących to niezwykłe miejsce. Wyręczyła jakiegoś starszego pana robiąc mu zdjęcie, odpowiedziała na kilka pytań i kiedy miała obwieścić, że w końcu przejdą do szatni, przez główne drzwi wszedł wcześniej zawołany kolega.
- Możesz lecieć, Ariel - szeptem zwrócił się do dziewczyny, po czym dodał głośniej: - Drodzy państwo, waszej przewodniczce wypadło ważne spotkanie, pozwólcie, że ja pokażę wam resztę stadionu...
Piegowata nie słyszała więcej, bo niczym torpeda wybiegła z sali konferencyjnej do wyjścia ewakuacyjnego. Użerała się właśnie z elektronicznym zamkiem, który nie chciał zaakceptować jej karty, kiedy usłyszała za sobą spokojne, choć donośne kroki. Spojrzała przez ramię i prawie wypuściła z rąk plastikowy prostokąt. W wręcz teatralnej ostatniej chwili drzwi ustąpiły i mogła dalej biec. Kolejne jednak były tak samo skore do współpracy, a brunet przytrzymawszy poprzednie opierał się teraz o ścianę uśmiechając się figlarnie.
Zrezygnowana zmierzyła wzrokiem nieproszonego gościa. Przylgnęła do białej, zimnej powierzchni i osunęła się na podłogę. Przez myśl przemknęło jej pytanie, dlaczego reaguje na niego w taki sposób. Raczej nie chciał jej skrzywdzić, tylko porozmawiać. Choć może właśnie rozmowy z kimś takim się obawiała? Nie potrafiła sobie odpowiedzieć na pytanie co wywołuje w niej takie zachowanie.
- Czego chcesz?
- Żebyś nie uciekała.
Popatrzyła na niego z politowaniem w oczach. Kiedy się tam zjawił jeszcze nie zaczęła uciekać, więc jego odpowiedź była tak samo naiwna jak jej pytanie. Odgarnęła niesforne kosmyki za ucho i usiłowała wyczytać coś z oczu chłopaka.
- Chcę tylko odzyskać przyjaciółkę - szepnął.
Chciała coś powiedzieć, ale nie znalazła właściwych słów. Poderwała się z ziemi równie szybko jak się na niej znalazła, odwróciła wzrok i wciągając kartę przed siebie chciała otworzyć kolejne drzwi. Zanim zdążyła przybliżyć ją do czytnika poczuła jak duża, silna dłoń oplata jej nadgarstek. Skrzywiła się nieco i opuściła ramię. Zerknęła z ukosa na bruneta, który wydawał się być bardzo zmartwiony. Uśmiechnęła się pod nosem i wyswobodziła z uścisku.
- Chciałam to tylko jakoś uczcić, ale jeśli koniecznie wolisz płakać, to proszę bardzo.
Momentalnie wyraz jego twarzy się zmienił. Ukazały jej się wesołe dołeczki, które tak elektryzowały miliony fanek. Szczery uśmiech pojawił się także w oczach. Mimo mocno uniesionych włosów i dobrze dobranych ubrań w tamtym momencie widziała w nim tylko Harry'ego sprzed kilku lat, takiego z rozczochraną czupryną i bezguściem modowym.
Dotarli z powrotem do głównego holu, w którym kręciło się zaledwie kilka osób, większość z obsługi stadionu. Ariel skupiła całą swoją uwagę na grafiku kolegi, z którego wynikało, że grupa którą zdecydowała się przejąć pojawi się za niecałe pół godziny. Westchnęła głośno, by wyrazić swoje niezadowolenie z obrotu sprawy. Niby nie chciała odnawiać znajomości ze Stylesem, jakiś głosik w jej głowie podpowiadał, że to nie najlepszy pomysł, ale w głębi duszy naprawdę chciała z nim pogadać jak za dawnych czasów. Choćby ten jeden, jedyny raz.
Wpisała kilka zmian w raporcie, po czym zaczęła zbierać grupę zwiedzających. Gwiazdę muzyki zostawiła w szatni, modliła się, żeby żadna z koleżanek nie zareagowała zbyt gwałtownie na jego widok. Nie chciała zastać starego znajomego w krępującej sytuacji. Co miałaby powiedzieć? „A to mój kolega, Harry, może znasz z telewizji”? Po równo osiemdziesięciu minutach weszła ponownie do zakątka dla pracowników, ale chłopaka już tam nie było.
Pokręciła głową z dezaprobatą. Mogła się domyślić, że wystawi ją do wiatru. W końcu ona jest tylko szarym obywatelem, nikim sławnym czy bogatym, z kim wypadałoby się pokazać. Ściągnęła z siebie firmową koszulkę, złożyła niedbale w szafce, z której wyciągnęła przydługi, bordowy sweter pełniący rolę sukienki. Naciągała na siebie grube rajstopy w kolorze smoły, kiedy usłyszała za sobą przeciągliwy gwizd. Odwróciła gwałtownie głowę. Za jej plecami stał, opierawszy się o framugę drzwi, Harry. Bawił się zakrętką wody, którą trzymał właśnie w rękach.
- To jak chcesz uczcić nasze spotkanie po latach?
Mówiąc do poruszył znacząco brwiami w górę i w dół, uśmiech nie schodził mu z twarzy. Rudowłosa pomyślała, że jeszcze chwilę będzie się tak uśmiechać i twarz mu zdrętwieje. Odgarnęła jednak tę myśl i odpowiedziała na jego pytanie.
- Zgaduję, że wyjście do klubu z nieznajomą mediom dziewczyną nie wchodzi w grę?
Jego oczy przymrużyły się, jakby chciał powiedzieć „mów dalej”, ona jednak nie miała zamiaru niczego dopowiadać. Przepakowała z szafki do torby część swoich rzeczy, aby na końcu wyciągnąć kurtkę i czekać na jakąś reakcję mężczyzny.
- Możemy jechać do naszego apartamentowca.
- Naszego? - uniosła brwi ze zdziwienia.
- Mojego i chłopaków. Wiesz, poza własnymi mieszkaniami mamy budynek firmowy, mogłabyś ich przy okazji poznać.
Zacisnęła usta, by zaraz głośno cmoknąć wargami. W ramach odpowiedzi ruszyła przed siebie. Chwytała właśnie za pokaźnych rozmiarów klamkę wejściowych drzwi, kiedy usłyszała za sobą rozbawiony głos.
- Gdzie się wybierasz?
Odwróciła się na pięcie. Zdezorientowana zmarszczyła nos i myślała nad tym co właśnie zrobiła. Przecież logicznym było, że najpierw musi wyjść z budynku, żeby dojechać gdzieś indziej. A żeby dotrzeć do tego kolejnego miejsca musiała przejść kilkaset metrów na stację metra. To też powiedziała chłopakowi, który usłyszawszy to tylko szerzej się uśmiechnął i poszedł w przeciwnym kierunku. Pozostawił ją na chwilę w niewiedzy, nie czekając aż do niego dołączy.
Podbiegła kilka długich sekund później. Skonsternowana wręcz człapała za znajomym, kiedy nagle dotarło do niej, że idą do podziemnego garażu. Zaśmiała się sama z siebie. Jak mogła pomyśleć, że skorzysta z środków transportu publicznego z członkiem najbardziej rozpoznawalnego boysbandu na świecie?
Doszli do dużego, czarnego samochodu. Dziewczyna przyznała w myślach, że chciałaby się choć trochę znać na samochodach, mogła teraz bowiem powiedzieć coś tylko o wyglądzie auta. Rozpoznawała zaledwie kilka marek, a to nie była jedna z tych, które pamiętała. Bąknęła tylko, że pojazd jest naprawdę ładny i wsiadła od strony pasażera.
Za poleceniem Stylesa założyła jego okulary przeciwsłoneczne. Niby dzięki nim miała zostać nie rozpoznana. Odgryzła mu się, że takich włosów nie da się ominąć na ulicy obojętnie. Po tych słowach otrzymała bandamkę i czapkę, szybko spięła włosy w grubego, długiego warkocza i przykryła głowę fullcapem. Nie widziała nigdy, żeby chłopak nosił takiego typu nakrycia, jednak o nic nie pytała.
Po kilkudziesięciu minutach jazdy i rozmowy o muzyce wydobywającej się z głośników samochodowego radia dotarli do wieżowca. Wysiedli w podziemiach, przeszli do windy i podjechali na dwunaste piętro. W międzyczasie dziewczyna oddała Harry'emu bandamę, jednak czapkę zatrzymała, przytrzymywała ona jej rude włosy, które wychodziły w każdą stronę. W lustrze poprawiła makijaż oczu, na nowo obrysowała usta pomadką w cielistym kolorze i zakręciła niesfornego kosmyka na palcu. Sekundę po tym jak skończyła drzwi windy otworzyły się, a jej oczom ukazał się długi korytarz.
Bez żadnej zapowiedzi brunet wszedł do jednego z pokoi. Piegowata stała cały czas w progu, jakby czekając na zaproszenie. Wewnątrz pomieszczenia usłyszała swoje imię, więc nieśmiałym krokiem, który starała się za wszelką cenę ukryć, weszła śladami kolegi. Stanęła w drzwiach z podniesioną głową, mimo że tak bardzo chciała ją schować. Bądź co bądź każdy celebryta jest onieśmielający.
Szczególnie pięciu przystojnych mężczyzn, którzy wpatrywali się w ciebie z niewyobrażalnym zaciekawieniem.

● ● ●

oto jest dwójeczka. więcej harry'ego, podoba się? no i jak możecie się domyślić po ostatnim akapicie pojawi się również reszta zespołu! dziękuję za ponad 600 wyświetleń, mam nadzieję że będzie was przybywać więcej! informuję obecnie 18 osób, byłoby mi bardzo miło gdybyście skomentowali, wyrazili opinię ;) jak chcecie być informowani to zapiszcie się w zakładce "informowani" z prawej strony. och, i dziękuję za 4 obserwatorów! (do tego też zachęcam ;d) nie obrażę się jeśli pomożecie mi w reklamie opowiadania... xd  buziaki! x

9 komentarzy:

  1. podoba mi się jak piszesz.. tak... hmm... nie głupio (?), nie "na odczep się" (?) :)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie wiem czemu, ale dziwi mnie reakcja Ariel. Czemu nie chce, hmm, czemu uciekała przed Hazzą? Przecież on chce tylko odzyskać przyjaciółkę... trochę nie ogarniam ale tam, szczegóły xD
    chcę już następny! :P
    @Irydda

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny styl pisania, świetny dobór słów. I sam pomysł genialny. Bardzo mi się podoba. Na pewno będę zaglądać tu systematycznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się, jak fajnie opisujesz ten stadion... Niby to łatwe, ale ja bym sobie nie poradziła, a ty podałaś temu zadaniu. Masz u mnie kolejny punkcik! ;)
    Zgubiłaś dużo przecinków, radzę jeszcze raz dogłębniej sprawdzić tekst. (:

    Hm, zastanawia mnie jedno: dlaczego Ariel zaczęła biec? Może się przestraszyła, a może najzwyczajniej była już w nim zakochana od dawna i jej serce nie chciała go jakoś przyjąć? Hm, mam dużo przemyśleń, jednak nie będę ich tutaj wszystkich wypisywać. Jestem ciekawa, jak będzie się dogadywała z chłopakami z 1D! :)
    Życzę dużo weny i sukcesów.
    http://twenty-secrets-of-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Na prawdę fajny :) mogłoby być więcej dialogu ale to twoje opowiadanie xx

    OdpowiedzUsuń
  6. piszesz bardzo ciekawie, podoba mi się Twój styl pisania ;)
    Fabuła opowiadania przypadła mi do gustu po pierwszym rozdziale, nietypowa postać, dobrze wykreowany charakter ;)
    Wszystko jest świetnie, powodzenia w dalszym pisaniu, weny przede wszystkim ! ;)

    @MalikMyLovee

    OdpowiedzUsuń
  7. Miałam skomentować pożądnie na komputerze, ale musialam oddac do serwisu i jestem zdana na komórkę, wiec wybaczysz mi słabą jakość tego komentarza? :)
    niewiele mam opowiadań, które czytam z przyjemnością, bo mój zmysł krytyka się ostatnio scwanił i pomimo, że ja pewnie też tak piszę to nie chce czytać nic pisanego po amatorsku i tu pojawiasz się ty ze swoim opowiadaniem i pomimo, żeto One Direction to mam ochotę zostać.
    Padłam ze śmiechu przy tym stwierdzeniu, że Harremu przybyło trochę włosów, a sama Ariel nie wzbudza we mnie ani nienawisci, ani sympatii, chyba jest mi obojętna, a dzięki temu będę podchodzi bardziej obiektywnie do niej :)
    mam wrażenie, czy ona już czuje coś więcej?
    Aaaaa i co ludzie mają z tymi dołeczkami? Freitag, Styles, którę będą następne? Xd
    weny :*
    te-dni-odeszly.

    OdpowiedzUsuń
  8. johiodkhiklfx
    Cudowny. To drugi rozdział i przy drugim, brak mi słów.
    No po prostu jesteś fenomenalna.
    Robisz coś wielkiego, a ten blog jest dla mnie bardzo ważny.
    Życzę weny :)
    @ThisIsEnd_

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurcze! Świetny. Tak jak poprzedni!
    ckcmvmofvofbvodkjbvbj ciągle się jaram i nie moge doczekać na kolejne rozdziały!

    @Borrowed_Love

    OdpowiedzUsuń

Pisane tu treści są dziełem mojej wyobraźni.

Jeśli przeczytałaś i ci się spodobało - zostaw po sobie ślad, daj znać że tu byłaś.

Jeśli nie podoba ci się to co czytasz po prostu wyjdź z tego bloga.
Naciśnij czerwony przycisk zamiast zostawiać antymotywujące komentarze.