Stadion powoli
pustoszał. Nadal można było usłyszeć pojedyncze piski i krzyki,
ale za kilka minut na terenie obiektu miała zostać tylko ekipa
techniczna i członkowie zespołu. Wśród tych „wybrańców”
była także średniego wzrostu, rudowłosa kobieta, która
energicznie wymachiwała rękoma. Gdyby nie słuchawki z mikrofonem,
które miała na głowie, można by pomyśleć, że oszalała. Cóż,
czasem była tego bliska, ale teraz wykonywała swoją pracę, dzięki
której to szaleństwo mogła zamaskować.
Stała teraz przy
ozdobionych dużą, pięcioramienną, złotą gwiazdą, która
błyszczała dzięki brokatowi, który ktoś na nią rzucił,
drzwiach. W dłoniach dzierżyła teczkę z plikiem kartek, na
których coś nieustannie kreśliła. Kolejka składająca się z
osób, które skusiły się na droższe bilety, by tylko spędzić
kilka minut w obecności swoich idoli, prawie się skończyła. Do
pomieszczenia wpuściła właśnie rozentuzjazmowaną nastolatkę,
która nie potrafiła ukryć podniecenia. Rudowłosa z
niedowierzaniem pokręciła głową, wykreśliła fankę z listy, na
której została tylko jedna osoba.
Omiotła wzrokiem
korytarz, ale nie zobaczyła żadnej osoby, którą targałyby
podobne emocje jak kilkoma osobami szybciej. Upewniła się, że
patrzy na dobrą listę, ale zanim zdążyła dojść do wniosku, że
to jakiś błąd poczuła, że ktoś ciągnie ją za bluzkę.
- Dzień dobry. -
Malutka dziewczynka nieśmiało uśmiechała się do kobiety.
- Cześć, mała. Gdzie
zgubiłaś rodziców?
Kilkuletnia dziewczynka
stała sama, beż śladu opieki. Kurczowo ściskała pluszowego misia
w koszulce z logo zespołu, którego na pewno zakupiła tuż przed
wejściem na teren stadionu. W jej dużych oczach można było
dostrzec cień śladu, że się zgubiła i że została zostawiona na
pastwę losu.
- Mama poszła gdzieś z
jakimś panem, a mi kazała trzymać ten bilet i czekać na swoją
kolej. Czy teraz jest moja kolej?
Kobieta wzięła do
ręki kartonik, który okazał się być vipowską wejściówką. W
myślach przeklęła jeszcze nieodpowiedzialną matkę, po czym
pogodnie się uśmiechnęła i zwróciła do dziecka:
- Poczekaj kilka minut i
cię wpuszczę. Jesteś fanką zespołu?
- Tak! - wykrzyknęła z
zapałem.
- To dobrze, będziesz
miała z nimi o czym pogadać. - Puściła do niej oko i wróciła do
przeglądania papierów.
Po pewnym czasie
miniaturowy minutnik na jej ręce zadzwonił, oznajmiając, iż
dziewczyna za drzwiami ma ostatnie minuty na pożegnanie się i
zrobienie pamiątkowego zdjęcia, po czym będzie musiała opuścić
pokój. Zapukała lekko dając wyraźny, ustalony sygnał członkom
zespołu. Kiedy dziewczyna w podskokach wyszła zza drzwi pobiegła w
niewiadomym kierunku i tyle jej było.
- No dobrze, teraz twoja
kolej. Zapraszam
Dziewczynka ani
drgnęła. Zupełnie jakby się bała dorosłych mężczyzn.
- A nie weszła by pani
ze mną?
- Obawiam się, że nie
mam biletu, mała.
- Proszę! -
powiedziała, przeciągając ostatnią literę. - Na pewno się nie
obrażą! Ja mam tylko sześć lat...
- Już dobrze, chodź.
Niespodziewanie
dziewczynka złapała rękę rudowłosej i pewnym krokiem weszła do
środka. Kiedy jednak zobaczyła swoich idoli nie potrafiła wydobyć
z siebie ani słowa. Starsza szepnęła do niej, żeby się
przedstawiła, co też pospiesznie uczyniła. Po chwili biegła już
w ramiona jednego z mężczyzn, którzy wyraźnie chcieli dodać jej
otuchy.
Zresetowała stoper i
wróciła do swoich spraw. Wymieniła cichych zdań z jednym z
techników, po czym w ciszy przyglądała się rozmowie. Chcąc nie
chcąc słyszała fragmenty wypowiedzi, z jednego z nich wynikało,
że dziewczynka uznała ją za filmową Meridę.
Zapatrzyła się przed
siebie, jej oczy jakby bez powodu zaszły mgłą. Z rozkojarzenia
wyrwał ją głos wzywający jej imię. Otrząsnęła się szybko,
odruchowo poprawiając złoty top i białą bluzkę, po czym
uregulowała słuchawki i powiedziała do mikrofonu „jestem, o co
chodzi?”. Odpowiedziała jej tylko cisza, powtórzyła więc, ale
dalej nie otrzymała odpowiedzi. Była zdezorientowana, ale poczuła,
że ktoś się jej przypatruje.
- Nazywasz się Ariel?
Odwróciła głowę w
kierunku rozmówcy. Wysoki brunet świdrował ją wzrokiem. Wyraźnie
czegoś chciał od niej. Właśnie, od niej. Skąd znał jej imię,
skoro nigdy nie miała okazji się przedstawić, a nie nosiła
plakietki z nazwiskiem?
- W czym mogę ci pomóc?
- powiedziała ze sztucznym uśmiechem na ustach.
- Możesz mi powiedzieć,
czy byłaś w 2007 roku na obozie żeglarskim w Waterloo?
Zdębiała, ale nie
dała tego po sobie poznać. Skąd miałby to wiedzieć? Gwiazda
światowego formatu, która zdawała się nie widzieć niczego poza
czubkiem własnego nosa.
- To dość dziwne
pytanie, wiesz? - chłopak wyraźnie oczekiwał odpowiedzi, jakby był
pewien że przysługuje mu przywilej spełniania wszystkich jego
zachcianek. - Byłam.
- Wiedziałem! Jesteś
Ariel Doyle z Derby!
- Skąd to wiesz? -
dziewczyna autentycznie się przeraziła.
Uśmiech jej zrzedł z
twarzy, nie kryła zdumienia. Źrenice jej oczu zdawały się
rozszerzyć do granic możliwości, usiłowała utrzymać usta w
prostej kresce, one zaś pozostawały otwarte i nic nie mogła na to
poradzić. Gdyby chłopak nie pospieszył z odpowiedzią wypuściłaby
też teczkę i długopis.
- Nie pamiętasz mnie? -
posmutniał. - Nie pamiętasz Harry'ego z którym pływałaś
kajakiem? Czyli mnie? Nie pamiętasz jak zgubiliśmy się w lesie
kiedy odłączyliśmy się od grupy? A może pamiętasz jak...
- Już, starczy, Styles!
Przypominam coś sobie. Jakoś ci włosów przybyło.
Chłopak parsknął
śmiechem i dalej wpatrywał się w rudowłosą. Uśmiechnął się
do siebie i odpowiedział:
- W przeciwieństwie do
mnie twoich włosów jest tyle samo i dalej wyglądają, jakby piorun
w nie strzelił. Przypomnij mi, dlaczego nie utrzymaliśmy kontaktu?
Przecież Holmes Chapel nie jest daleko.
Zacieśniła uścisk na
teczce. Wróciła pamięcią do tamtych wakacji, jednych z
najlepszych jakie ją spotkały. Najlepszych, bo spędzonych z
osobami, które się o nią troszczyły. Nie zapomniała o znajomości
z brunetem, choć pamiętała go jak przez mgłę. Nie skojarzyła
tylko, że Harry Styles, to ten sam uwielbiający robić dowcipy i
bojący się węży chłopiec.
- Zapytaj siebie sprzed
siedmiu lat. Z tego co pamiętam, a pamiętam niewiele, jeździłam
po całej Angli, bo moja matka koniecznie musiała jeździć na
jakieś wystawy psów z Bowie'm.
- To był owczarek
staroangielski?
- Właściwie nadal
jest. Harry, naprawdę, co mogę dla ciebie zrobić? Idź lepiej
pogadać z tą małą, ona teraz powinna być w centrum twojej uwagi.
Opuściła głowę na
teczkę, podpisała kartki w kilku miejscach, zerkając ukradkiem czy
chłopak odszedł. Podpisywał właśnie koszulkę zabawki,
uśmiechając się słodko do fanki. Dziewczynka z uśmiechem na
ustach przytulała się do nogi jednego z blondynów, których imion
Ariel nie potrafiła odróżnić. Nigdy nie przybliżała sobie
historii zespołu, ale teraz czuła, że po prostu musi sprawdzić
jak jej stary znajomy odniósł sukces. Słyszała parę słów o
nowych, sympatycznych łamaczach dziewczęcych serc, nawet z ust
przyjaciółki, selekcjonowała jednak bardzo dokładnie playlisty,
na których nie znalazło się sporo miejsca na ich kawałki. Zespół
nie mógł być zupełną nowością, skoro zagrał dzisiejszy
koncert w takim miejscu. Stadion narodowy to w końcu nie byle
sprawa. Nie zaprzątała sobie nimi dłużej głowy, kiedyś
wszystkiego się dowie.
Odgarnęła włosy z
czoła, po czym przeniosła część mocno zwiniętych, ognistorudych
loków za ucho. Sześciolatka powinna wyjść już kilka minut temu,
dała jej jednak kilka dodatkowych chwil widząc radość na twarzy
dziecka. W jej twarz utkwiony był wymowny wzrok innego członka
zespołu, który był wyraźnie zmęczony i spoglądając nerwowo na
zegarek i sofę stojącą w rogu utwierdzał ją w przekonaniu, że
najchętniej oddałby się w objęcia Morfeusza.
- Mała, pożegnaj się.
Poszukamy twojej mamy.
Ociągając się po raz
ostatni przytuliła każdego chłopaka, w zamian otrzymała pięć
mokrych całusów w policzek. Odwróciła się na pięcie i pobiegła
w kierunku „Meridy”. Chwyciła ją za rękę i pociągnęła za
sobą w kierunku drzwi. Rudowłosa spojrzała jeszcze na pięciu
chłopaków, brunet z burzą loków na głowie wypowiadał bezgłośne
pożegnanie i wystawił rękę jakby chciał pomachać, ale nią nie
poruszył. Uśmiechnęła się przepraszająco i zaraz biegła za
dziewczynką w poszukiwaniu opiekunki.
Po kilkunastu minutach
Ariel oddała dziecko w ręce koleżanki po fachu, sama poszła do
holu wezwana wcześniej przez radio. Podejrzewała, że znowu będzie
musiała pomóc w sprzątaniu, co niezbyt jej odpowiadało. Szybko
przemierzyła szerokie korytarza by po chwili zbiegać energicznym
krokiem po kamiennych schodach. Z dala dostrzegła technika, który
prosił ją o przyjście, stał do niej tyłem, zajęty rozmową nie
usłyszał jak podbiega. Klepnęła go w ramię na co odskoczył ja
oparzony odsłaniając jednocześnie rozmówcę.
Harry.
Ciekawskim spojrzeniem
zlustrował dziewczynę z góry do dołu i z powrotem. Oparła rękę
na biodrze i perfidnie powtórzyła jego ruch. Uśmiechnął się pod
nosem, ale nic nie powiedział. Przez moment panowała między nimi
niezręczna cisza nieciążąca jednak nieznośnie w powietrzu.
Domyśliła się, że jednak nie będzie musiała zamiatać podłogi,
została jedynie skazana na rozmowę z gwiazdą. W normalnych
okolicznościach niemiłosiernie by się cieszyła, że pozna kogoś
sławnego, ale tamtego dnia marzyła tylko o swoim łóżku, puchatym
kocu, szklance czekoladowego cappucino i dobrym filmie. Jej plany
powoli jednak odchodziły w strefę tych nierealnych. Z przymrużonymi
oczyma oczekiwała na rozpoczęcie konwersacji. Słowa chłopaka
przecięły ciszę niespodziewanie.
- Pomyślałem, że
moglibyśmy gdzieś wyskoczyć, pogadać... - przerwał obserwując
reakcję rozmówczyni.
- Lepiej za dużo nie
myśl. Chłopie, masz trasę koncertową! Jutro wyjeżdżasz z
Londynu na nie wiadomo jak długo, po co w ogóle chcesz odnawiać
ten kontakt?
- Pół roku mnie nie
będzie, fakt... Ale chociaż herbata, na cześć starych dobrych
czasów? - zmrużyła oczy i już miała pokręcić głową, gdy
szybko dodał - Tutaj na stadionie?
Przechyliła głowę na
bok jakby miało jej to ułatwić podjęcie decyzji. Przeczesała
włosy palcami rozważając w głowie wszystkie za i przeciw. Poza
filmem który zamierzała obejrzeć nie miała nic do stracenia.
Ostrożnie kiwnęła głową co wywołało na twarzy wysokiego
mężczyzny stojącego przed nią uśmiech. Podniosła jeden kącik
ust do góry i nie spuszczając wzroku z Harry'ego oznajmiła reszcie
zespołu technicznego, że kończy swoją zmianę. Zdjęła słuchawki
z uszu, pozwoliła im swobodnie zwisać na szyi. Nerwowo bawiąc się
długopisem odwróciła wzrok w kierunku stadionowej kafejki. Była
dzisiejszego dnia zamknięta. Kiedy z powrotem zwróciła się ku
wokaliście zobaczyła tylko powietrze. Chłopak wchodził już po
wyłączonych, ruchomych schodach na piętro. Krzyknęła za nim,
żeby poczekał i razem poszli w stronę pokoju, w którym już się
dziś spotkali.
- Pracujesz przy
koncertach? - zapytał kiedy usadowili się w jednym z rogów
przestronnego pokoju. Na jednej sofie spał chłopak, który rzucił
jej znaczące spojrzenie kilkadziesiąt minut temu, na ostatniej
siedziało trzech blondynów, którzy tylko pozornie oglądali jakiś
film. Czujnym wzrokiem cały czas obserwowali każdy ruch Styles'a i
Doyle.
- Oprowadzam wycieczki
po stadionie, kiedy są jakieś koncerty po prostu biorę dodatkowe
zlecenie. - Wzruszyła ramionami i upiła łyk gorącej, słodkiej
kawy. Wpatrywała się przez chwilę w powierzchnię ciemnego napoju
zastanawiając się o co może go spytać. Pytanie o jego zawód
raczej nie było na miejscu.
- Jak znalazłaś się w
stolicy?
Przełknęła głośno
ślinę, tak, że trzech mężczyzn siedzących kilka metrów od niej
mogłoby to usłyszeć. Historia jej życia była dość zawiła i
nie czuła by to był czas i miejsce na wyjawianie jej. Zamknęła
mocno oczy i szepnęła tylko:
- Przy innej okazji.
Harry uśmiechnął się
delikatnie na myśl, że będzie inna okazja i zwinnie zmienił
temat.
● ● ●
pierwsze koty za płoty! mam nadzieję, że spodoba wam się moja historia :) zostawiajcie komentarze na temat rozdziału, to motywuje, jak wszyscy wiedzą (choć szczerze przyznam że chciałabym zobaczyć coś więcej niż "fajnie"...) zapisujcie się w zakładce "informowani"! c: buźka! x
Bardzo podoba mi się Twój blog, szablon jest cudowny!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawi mnie postać Ariel, chciałabym też dowiedzieć się więcej, co działo się na tym obozie!
Piszesz bardzo ładnie i przyjemnie się to czyta. Błędów nie zauważyłam.
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Mogłabyś mnie powiadomić, jak tylko go dodasz?
Mój Twitter: @aalinkamalinkaa
Kurcze. Moje opowiadanie sie chowa!
OdpowiedzUsuńAriel... mmmm niesamowita postać.
Piszesz cudownie.
Niesamowicie sie czyta.
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!!
Rozdział jest genialny, dawno się nie uśmiałam tak przy jednym zdaniu, a dokładnie przy : Już, starczy, Styles! Przypominam coś sobie. Jakoś ci włosów przybyło. Genialny tekst. Genialny. Jestem ciekawa co dalej się wydarzy i co się działo na tym obozie. Mam nadzieję, że nowy rozdział pojawi się w miarę szybko :D
OdpowiedzUsuńBardzo przyjemnie mi się czytam twoje dzieło! Czekam nie cierpliwe na nowy rozdział. :)
OdpowiedzUsuńFajna wydaje się być Ariel :)
jhdfsagi
OdpowiedzUsuńpierwszy rozdział, a ja już się zakochałam.
Mam nadzieję, że w następnym rozdziale dowiemy się o Ariel czegoś więcej.
Jej osoba bardzo mnie interesuje. Na razie wiemy o niej nie wiele.
Czekam na następny ... :)
@ThisIsEnd_
Na samym początku napiszę, że zainteresowałaś mnie samym szablonem, ponieważ właśnie dziewczyna skojarzyła mi się z Meridy! Uh, i jeszcze strasznie mi się podoba jej imię. Niestety nie mam czasu na dłuższe skomentowanie, więc proszę tylko o kontakt na moim blogu i czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńwww.twenty-secrets-of-love.blogspot.com
Mi najbardziej podoba się porównanie Ariel do Meridy :D
OdpowiedzUsuńCzekam na następny! :)
@Irydda
Świetne! Jestem ciekawa co z tego wyniknie. Będę czytać! x
OdpowiedzUsuń@kiyahachi
Przyznam, że pierwszy rozdział mnie zaciekawił i zamierzam czytać dalej. Uważam, że świetnie piszesz i bardzo przyjemnie czytało się twoje dzieło ;) x
OdpowiedzUsuńWitam.;)
OdpowiedzUsuńJak to u mnie ostatnio trudno z odnalezieniem czasu, cieszmy się, że zawitałam.;) Mam nadzieję, że się nie obraziłaś, nie masz długich rozdziałów, za co chwała Bogu. Xd Tylko nie wiem, jak się wyrobię dziś, chyba wszystkich nie przeczytam, ale. ;)
Mam nadzieję, że nie obrazisz się również za wytkanie drobnych błędów, które wpadną mi w oczy. :) Ale na tym powinno to polegać, a nie na słiit komciach. ;) A w ten sposób obie się czegoś nauczymy. ;) Ale z powodu ostatnich problemów z oczami, nie będą wszystkie. ;)
Na początek akapity. :) Albo ich brak. c; Sama nie zwracałam na nie uwagi, ale jednak powinny być. ;)
„Stała teraz przy ozdobionych dużą, pięcioramienną, złotą gwiazdą, która błyszczała dzięki brokatowi, który ktoś na nią rzucił, drzwiach.” - Ło, toż zaszalałaś. xD Kurka, powiem Ci, że musiałam to zdanie kilka razy przeczytać, żeby ogarnąć o co chodzi. :)
„(...) jak kilkoma osobami szybciej.” A tu... O co chodzi? ; o Chyba wcześniej, czy coś. ;p
„Kiedy dziewczyna w podskokach wyszła zza drzwi pobiegła w niewiadomym kierunku i tyle jej było.” Przecinek po „drzwi”.
„Gdyby chłopak nie pospieszył z odpowiedzią wypuściłaby też teczkę i długopis.” Przecinek po „odpowiedzią”.
Bowie'm – niepotrzebny apostrof.
„dała jej jednak kilka dodatkowych chwil widząc radość na twarzy dziecka.” Przecinek po „chwil”.
„Przez moment panowała między nimi niezręczna cisza nieciążąca jednak nieznośnie w powietrzu.” Przecinek po „cisza”
Dobra, szczerze, to nie chce mi się wypisywać reszty. xd Tak, leniwa jestem, więc szczerze podziwiam ludzi, którzy sukcesywnie wytykają błędy. ;p
Masz jakąś manię długich, zawiłych zdań. Nie lepiej zrobić dwa − krótsze i prostsze − gdzie zrobisz mniej błędów?
Przyznam, że masz bardzo oryginalny styl - oprócz tych przerażających, długich zdań. Podoba mi się.
Hm, skusiłabym się na drugi rozdział, żeby ogarnąć, co dalej, ale jednak muszę się trochę pouczyć. ;/ xd
Na moją Saruśkę najeżdżałaś, ale Twoja Merida też niezbyt miło do Harry’ego podeszła, kiedy zaprosił ją na herbatę. xD
Ogólnie bardzo lubię, takie nagłe powroty starych kumpli. Nie czytałam nigdy takiej historii, więc jestem ciekawa, jak dalej się losy potoczą. ;)
Okej, więc tu dałam znać.
Jutro postaram się wpaść do kolejnego rozdziału. ;*
xx